Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy sami możemy tworzyć natrętne myśli?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
anniehall
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 30 września 2014, o 05:30

27 lutego 2015, o 00:51

Witam wszystkich ;) Od kilku lat cierpię na nerwicę natręctw. Głównie objawia się to u mnie obsesjami,ale kompulsje też się zdarzają, choć w mniejszym stopniu. Przez ostatnie pare miesięcy miałam spokój, jednak kilka dni temu zaczeły się u mnie lęki. Chodząc po forach, szukając pocieszenia, natknęłam się na fragment Pisma Świetego, w ktorym bylo napisane, ze wszystkie bluznierstwa przeciwko Bogu mogą być odpuszczone, jeśli jednak ktoś zbluźni przeciwko Duchowi Świętemu będzie potępiony na wieki. Oczywiście od razu mój mózg się wystraszył i zaczął się prężyć, żeby takich myśli nie mieć. Nie mogłam o tym zapomnieć i ciągle myślałam jakby takie bluźnierstwo miało wyglądąc i poniekąd sama je stworzyłam w głowie. Oczywiście się przestraszyłam i starałam się myśleć o czymś innym, ale myśl powracała. Jednak bardziej martwi mnie to, że sama ją stworzyłam. Gdzieś przeczytałam, że myśl jest grzeszna jeśli sami ją w umyśle stworzymy. A ja powstanie tej myśli sama przecież sprowokowałam.
Jestem oczywiście wierzącą osobą i już nie raz natręctwa o treści religijnej spędzały mi sen z powiek. Zawsze były dla mnie najbardziej męczące i przykre.
Nie uważam oczywiście tak jak pomyślałam o Duchu Świętym. Zanim przeczytałam ten fragment w życiu by mi do głowy nie przyszło, żeby Go w myślach obrażać. Oczywiście od razu się pomodliłam do Niego, przeprosiłam za to i poprosiłam, żeby te myśli się więcej nie pojawiały.
Jednak jestem przekonana, że tę myśl sama stworzyłam, nie wzięła się tak nagle z nikąd i to mnie martwi.
Teraz się tyram, że czeka mnie piekło i jestem już potępiona na wieki :(
Co o tym myślicie? Czy natrętne myśli tworzymy sami? Czy ta myśl nie była natrętna?
Nawet mnie już ona tak nie dręczy jak to, że jestem już potępiona.
Z góry dziękuję za odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Bajkopisarz
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 183
Rejestracja: 21 listopada 2014, o 19:53

27 lutego 2015, o 01:20

Przyznam szczerze, że zaintrygował mnie Twój post. Nakręciłaś się na religię i nie możesz znaleźć odpowiedniego do niej podejścia. Wiesz, ja też jestem wierzący, wierzę w Ducha Świętego i te sprawy, ale nie uważam, że nawet gdyby pojawiały się natrętne myśli w tej materii to, żeby one zaburzały mój obraz płynącej rzeczywistości. Nie myśl o słoniu ;) i o czym pomyślisz, przecież logiczne, że o słoniu. Tak samo jest z grzechem, gdy próbujesz nie grzeszyć, a myślisz o tym, żeby o tym nie myśleć i mamy błędne koło. W ogóle co Jezus miał na myśli, ja sądzę, że jeśli się grzeszy świadomie i z premedytacją, to tylko wtedy możemy mówić o grzechu. Byłem ciekaw czym w teologii katolickiej jest grzech, przeciwko DŚ, zajrzałem na wiki, a tam podano dwa przykłady

rozpacz (desperacja) – rozumiana jako stałe i całkowite odrzucenie Bożego miłosierdzia oraz możliwości zbawienia i Bożej sprawiedliwości (grzech śmiertelny ze swej natury – ex toto genere suo mortale),
zuchwała ufność (presumpcja) – rozumiana jako stała i fałszywa pewność w zdobyciu zbawienia z wykluczeniem osobistego zaangażowania w jego osiągnięcie przy jednoczesnym braku bojaźni Bożej (grzech ciężki ze swej natury – ex toto genere suo grave).

i jeszcze takie coś

Zbawienie jest łaską więc decyzja o nim jest zależna wyłącznie od wolnej woli Boga. Nawrócenie, a zwłaszcza jego sakramentalna forma, jest przywróceniem łączności (komunii) z Bogiem, dlatego grzech przeciwko Duchowi Świętemu, jak każdy inny grzech śmiertelny może zostać odpuszczony pod warunkiem nawrócenia.

Tyle ze strony teologicznej, ja ze swojej strony dodam, że tylko życie w grzechu oczernia nas i na swój sposób oddala nas od Boga. I jak dla mnie jest to na ten moment swoistego rodzaju walka, ale wiem, że zachowując zdrowe podejście do tego aspektu, można żyć śmiało będąc osobą wierzącą i się nie przejmować takimi głupotami, że się coś przeczyta, mylnie zinterpretuje i o włos się jest od paranoi. Trzeba przy tym wszystkich zachować zdroworozsądkowe podejście i nie dać się własnym lękom. Bo przecież gdyby KK w zamiarze miał powodować powstanie takich stanów, zamiast polepszania naszego poczucia Duchowości, to pewnie w ogóle nigdy by nie powstał.
( : Marzenia spełniają się z Bożą Pomocą, lecz nawet Jej, należy podać pomocną dłoń : )


************************1....2....3....4....1....
******************4. Rób KAIZEN (ciągłe udoskonalania)
************3. Obserwuj GAMBATSU (wady, niedociągnięcia)
******2. Szukaj MUDA (aspektu życia do udoskonalania)
1. Spójrz na GEMBA (Siebie, otoczenie)
melisa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 23 sierpnia 2013, o 02:12

27 lutego 2015, o 11:22

anniehall do wszystkiego trzeba starać się zachować dystans. Również do religii,
bo religie są różne, zależy na której cz. kuli ziemskiej mieszkasz.
Mam kolegę z Indii który jest shikhem, jego religia nakazuje mu nie jeść mięsa, nie krzywdzić żadnej istoty,
żyć tak żeby nikt przez niego nie płakał.
Nigdy nie wiedziałam żeby kogoś skrytykował, zranił. Czy on jest w jakiś sposób potępiony bo nie czyta Pisma Św?
Czy nasza katolicka religia decyduje o tym kto jest dobrym człowiekiem a kto nie?

Już kiedyś o tym pisałam ale napiszę jeszcze raz.
Jak byłam małą dziewczynką, w szkole podstawowej na religii usłyszałam od księdza
że ponieważ jestem dzieckiem nieślubnym to nigdy nie trafię do nieba.
Wiara księdza była tak ogromna że był on w stanie powiedzieć małej dziewczynce z warkoczykami taką rewelację;)
Ty robisz sobie coś podobnego. Mówisz małej przestraszonej dziewczynce o grzechach śmiertelnych i straszysz ją.
A co ma do tego Bóg?

Dla mnie duch święty to jest siła która sprawia że z małego nasionka przebija się z ziemi roślinka,
własnie ta siła która sprawia że coś takiego się dzieje. Albo moment kiedy w brzuchu matki zaczyna bić serce jej dziecka.
Właśnie to coś. Taki cud. Ale to ma niewiele wspólnego ze straszeniem małych dziewczynek, i właściwie jest to siła
zupełnie niezależna od ludzkich wymysłów, religii, teorii i założeń.
Awatar użytkownika
Mentos94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 12 października 2014, o 16:00

27 lutego 2015, o 11:26

Oj mysle ze mozna, szczegolnie jak sie za duzo czegos naczyta to przy rozgrzanym umysle to jest bron obusieczna jesli mam na mysli np wiedze dajmy na to -> Nie bierz wlasnych mysli na powaznie, nie jestem wlasnym umysle ale lapie sie na tym ze powtarzam to przez godzine, moj umysl odtwarza ta sama mysl, analizy itp. To jest pulapka :)
Awatar użytkownika
Bajkopisarz
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 183
Rejestracja: 21 listopada 2014, o 19:53

27 lutego 2015, o 13:09

Oczywiście, nie ma co tego tak brać na poważnie, bo się człowiek naczyta i później ma różne lęki. Podszedłem do tego z punktu widzenia katolickiego, ale oczywiście, że też po kosmopolitańsku należy mieć na względzie, że najważniejsze to co jest w sercu.

Trochę mnie to wkurza, że takie zjawisko jak nakręcanie lęków przez religię w ogóle ma miejsce. W końcu nie jest ona od tego, aby gnębić biednych nerwicowców, ale by im pomóc.
( : Marzenia spełniają się z Bożą Pomocą, lecz nawet Jej, należy podać pomocną dłoń : )


************************1....2....3....4....1....
******************4. Rób KAIZEN (ciągłe udoskonalania)
************3. Obserwuj GAMBATSU (wady, niedociągnięcia)
******2. Szukaj MUDA (aspektu życia do udoskonalania)
1. Spójrz na GEMBA (Siebie, otoczenie)
anniehall
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 30 września 2014, o 05:30

27 lutego 2015, o 21:06

Przede wszystkim bardzo dziękuję za odpowiedzi!
Uffff, ulżyło mi. Sama powinnam była dowiedzieć się więcej na ten temat, żeby zrozumieć o co właściwie chodzi, ale szczerze mówiąc bałam się, że wyczytam coś jeszcze gorszego.
Macie rację z tym dystansem, ale jest to cholernie trudne. Postanowiłam, że koniec z tym i staram się już nie analizować każdej myśli, tylko ją olewać. Ciężkie zadanie jak się ma nawałnicę w głowie.
Meliso, to okropne, co usłyszałaś. Właśnie przez takich ludzi tworzą się nerwicowe problemy związane z religią. Smutne...

Bajkopisarzu, też mi się to nie podoba. Ale niestety wystarczy trafić na kilku fanatyków w swoim życiu i już masz skrzywione rozumowanie wiary. To, co napisała Melisa jest doskonałym na to przykładem.
Ja niestety przez całą swoją edukację miałam takiego pecha. Pamiętam jak na religii w podstawówce każdy musiał przed całą klasą tłumaczyć się dlaczego nie był w niedziele w kościele. W gimnazjum za to byliśmy karmieni historiami o opętaniach, ciążach przez ręcznik, że Harry Potter to zło i że jeśli przebrałeś się na halloween to "wiedz, że coś się dzieje". Możnaby tak wymieniać bez końca.
Dopiero w liceum miałam religię z siostrą zakonną, która była w miarę w porządku, ale zmieniłam o niej trochę zdanie po jej reakcji na to, że razem z koleżankami nie jedziemy na pielgrzymkę za pomyślność na maturze-"Nie chcecie zdać matury?"
I to ciągłe straszenie...

No nic, trzeba nabierać dystansu, wierzyć w Boga i kierować się sercem.
melisa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 23 sierpnia 2013, o 02:12

28 lutego 2015, o 13:44

Czyli nic się nie zmieniło w szkołach w temacie;)
ODPOWIEDZ