Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

czy odpuścić sobie codzienność dla dobra wszystkich?

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
sylwii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 28 września 2016, o 11:27

4 października 2016, o 22:36

Co mam na myśli -.....pracuję ,jeżdżę samochodem, wożę dziecko i mam czasami w samochodzie napady złego samopoczucia...czy odsunąć się od codzienności ???i, oddać to mężowi??????, przyznać się że już temu nie podołam.......mąż krzyczy na mnie po takich incydentach, nie rozumie jakby też nerwicy, chciałby abym była tylko w domu, jednak z drugiej strony każe mi się też nie użalać nad sobą i nie nakręcać, wziąć się w garść....nie rozumie że stoczyłam kolejną walkę aby dojechać do domu.......jednak dla bezpieczeństwa chyba nie powinnam kierować z dzieckiem na pokładzie :)
Awatar użytkownika
N-e-r-w-u-s
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 891
Rejestracja: 28 lutego 2014, o 17:36

4 października 2016, o 22:38

Hej, nie warto porzucać swoich obowiazków z racji tego ze nerwica i złe samopoczucie z nią związane sie pojawiło sie w twoim życiu.
Szczególnie pracy.
Pozatym możesz tylko to tak odczuwać że stanowi to dla Ciebie problem a na prawde tak nie jest.
;witajka W chwili obecnej bardzo rzadko zaglądam na forum z powodów osobistych. Co za tym idzie brakiem czasu.... Na PW w miarę możliwości odpowiem ;)
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

4 października 2016, o 23:22

Dokladnie wiem o czym piszesz sylwii, mam to samo I wlasnie sobie zaczynam odpuszczac; facet chodzi tylko do pracy, nie ma pojecia, co to znaczy miec na glowie dom, dzieci I prace jeszcze bardzo czesto, wykanczajace to jest
...
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

10 października 2016, o 20:07

UWażam, że nie warto sobie nic odpuszczać. Nie ma czegoś takiego jak wycofanie się, przeczekanie nerwicy i powrót do normalności. Najbardziej terapeutyczne w nerwicy jest uczestniczenie w normalnym życiu, bo tylko konfrontowanie się z nim w praktyce jest efektywne. Traktowanie siebie jak normalnego człowieka i funkcjonowanie jak normalniej się da ma sens, bo jeśli człowiek zamknie się w domu i przestanie funkcjonować, to będzie to odwrotnością normalności i przywracania się do pożądanego stanu. Im bardziej się wycofujemy w zaburzeniu, tym więcej powstaje wyobrażeń na temat rzeczywistości i nas samych, które nie mają nic wspólnego z realiami, a które straszą i opóźniają odburzanie.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
sylwii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 28 września 2016, o 11:27

11 października 2016, o 22:47

Rozumiem, chyba świetnie, raczej tak robię, ale może źle to ujęłam, konkretnie- czy przestać kierować samochodem bo mogę zabić dziecko? To nie lęk, ja słabnę za kierownicą w wyniku lęku...dziecko rzadko już wożę, a codziennie jakieś razem 1,5 godziny...a co ze mną? Też mogę zasłabnąć, raczej już tak się dzieje, ataki lubią mnie nachodzić gdy kieruję, np rośnie mi ciśnienie, nagle zaczynam żle widzieć i słyszeć...i co? Nadal jechać? Może uda się dojechać? To ryzykowne, ja już fajnie radzę sobie, oprócz zasłabnięć...pracuję, bywam w towarzystwie, uprawiam sport' ale tą zmorą jest jazda samochodem, a tak mieszkam że do sklepu muszę nawet 8 km dojechać...nie zamierzam poddawać się, ale nie mogę tak ryzykować?....
Wiolka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 29 września 2016, o 21:41

11 października 2016, o 23:12

Też miałam lęk w samochodzie,dzieci wiozłam do szkoły i łapało mnie najczęściej na światłach lub przejazdach kolejowych.tam gdzie stałam a ta zmora wykorzystywała chwilę mojego nieskupienia się i uczknęła chwilę dla siebie.myślałam nie umarłam za pierwszym razem ,może nie umrę teraz i jechałam dalej w okropnym lęku,ręce trzęsły się ,oczopląs ,zimno naprzemian z gorącem a ja dalej jadę.nie wiem czy to rozsądne było ,parę razy chciałam zjechać i włączyć awaryjne,ale nie ..jakoś dojeżdżałam.jechałam wolniej to prawda ,ale dojeżdżałam.zawsze mówiłam sobie,że ostatni raz wlazłam do samochodu...i na następny dzień wsiadałam..coraz słabiej mnie łapało.teraz to się dzieje od czasu do czasu ,,,,nie dam się,nie odbierze mi ta cholerna nerwica tego..
sylwii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 28 września 2016, o 11:27

12 października 2016, o 00:24

Tak Wiolu, też dalej jadę, choć dziecko zostawiam często u dziadków, nie narażam je...zastanawiam się co może jeszcze się stać, czy zemdleję? Bo już zapadłam raz w taki letarg, zjechałam nie kontrolując tego na przeciwległy pas ruchu- dobrze że był wolny w tym czasie , bo pewnie zderzyłabym się z kimś czołowo.....ja nie boję się jazdy tylko tego czego nie kontroluję podczas jej...czy u Was też tak się dzieje, wybieracie wtedy rozsądek?.....
ODPOWIEDZ