Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Milla31
Gość

16 lutego 2018, o 15:16

laure pisze:
16 lutego 2018, o 15:03
Milla31 pisze:
16 lutego 2018, o 13:10
Kochana, nie wiem, czy jesteście wierzący, ale wklejam link, który mi pomaga w trudnych chwilach.


http://sychar.org/2014/09/09/wreszcie-w ... ectwo-ewy/
Dziękuję, Milla za udostępnienie tego tekstu.
Proszę, mam nadzieję, że czujesz się lepiej. Mnie takie teksty podbudowuja. A jak Ty się trzymasz, czytałam Twoje posty.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

17 lutego 2018, o 11:04

Zobaczcie to ....
https://kobieta.wp.pl/syndrom-permanent ... 8607617g/2
Czy to jest to sztuczne podniecenie?
To krótki artykuł... Pod drugim zdjęciem na dole jest dalsza część artykułu... Cały czas szukałam czagos o tym sztucznym gównie bo wczoraj miałam to 2 razy...
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

17 lutego 2018, o 11:09

Raz myślę że to lęk,a raz ze to ja jestem jakimś największym debilem na świecie ...
Zobaczę przypadkiem jakieś zdjęcie i mam wrażenie ze z lęku mi się pojawia to coś ... Bo boje się na to patrzeć, bo nie chcę na to patrzeć bo mam to głęboko w dupie ... Czy mój mózg wyczulił się na tym punkcie i dlatego to mam ... Tyle pytań mam a nie wiem komu mam je zadawać i zazdroszczę wam ze nie macie takiego czegoś co ja bo juz bym wolała mieć coś innego ... Jakos bym dawała rade bo miałam inne rzeczy i jakoś dawałam rade a z tym ścierwem jest okropnie ciężko
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

17 lutego 2018, o 19:18

Nieznajoma, uwierz, że każdy ogromnie cierpi ze swoimi natręctwami. I nie ma stopniowania, co gorsze, bo dla każdego jego natręt jest straszny.

Musisz to przetrwać jakoś. Mimo tego jak jest Ci teraz ciężko i starać się akceptować.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

17 lutego 2018, o 19:24

Wiem, że to jest głupie, ale często porównuje mój związek do tego co widzę na filmach. Głupie to jest, bo film to jest coś co zawsze będzie fikcją, ale jakoś nie potrafię tego lęku powstrzymać :?
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

17 lutego 2018, o 19:37

katarzynka pisze:
17 lutego 2018, o 19:18
Nieznajoma, uwierz, że każdy ogromnie cierpi ze swoimi natręctwami. I nie ma stopniowania, co gorsze, bo dla każdego jego natręt jest straszny.

Musisz to przetrwać jakoś. Mimo tego jak jest Ci teraz ciężko i starać się akceptować.
Wiem wiem. Ale fajnie ze nie odczuwacie na każdym kroku uczucia sztucznego podniecenia - o to mi dokładnie chodziło. Bo sztuczne podniecenie wobec innych osób jest straszne jeśli mam Chłopaka.... I po prostu już dostaje na głowę, bo nie wiem co mam z tym zrobić. A jak u Ciebie?
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

17 lutego 2018, o 19:38

tomek19932304 pisze:
17 lutego 2018, o 19:24
Wiem, że to jest głupie, ale często porównuje mój związek do tego co widzę na filmach. Głupie to jest, bo film to jest coś co zawsze będzie fikcją, ale jakoś nie potrafię tego lęku powstrzymać :?
Nie zaprzątaj sobie głowy takimi rzeczami :)
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

17 lutego 2018, o 19:39

Tomek a jak ogólnie się czujesz? Co u Ciebie?
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

17 lutego 2018, o 19:40

nieznajoma19 pisze:
17 lutego 2018, o 19:39
Tomek a jak ogólnie się czujesz? Co u Ciebie?
A jakoś lepiej jest chodz nie idealnie, ale całkiem przyjemnie dzisiaj z dziewczyną spędziłem czas. Cieszę się, bo ostatnio było tragicznie i myślałem, że oszaleję
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

17 lutego 2018, o 21:01

Chwilowo u mnie jest bardzo źle. Dlatego nie chcę pisać o tym na forum.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

17 lutego 2018, o 21:54

katarzynka pisze:
17 lutego 2018, o 21:01
Chwilowo u mnie jest bardzo źle. Dlatego nie chcę pisać o tym na forum.
Jak byś chciała pogadać to pisz na priv
kapralis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 18:36

18 lutego 2018, o 09:59

nieznajoma19 pisze:
17 lutego 2018, o 19:37
Wiem wiem. Ale fajnie ze nie odczuwacie na każdym kroku uczucia sztucznego podniecenia - o to mi dokładnie chodziło. Bo sztuczne podniecenie wobec innych osób jest straszne jeśli mam Chłopaka.... I po prostu już dostaje na głowę, bo nie wiem co mam z tym zrobić. A jak u Ciebie?
Nieznajoma mam pytanko, a w sumie nawet kilka powiązanych ze sobą pytanka do Ciebie. W sumie nie musisz odpowiadać, ale mam nadsieje, że zatrzymasz się chwilę nad nimi. Pozwól, że je tylko zadam i na tym zakończe moją wypowiedź:

- czy zdrowa kobieta lub mężczyzna w stałym zdrowym związku/małżeństwie przestaje być kobietą i mężczyzną w momencie związania się z drugą osobą?
- czy odczuwanie podniecenia na widok atrakcyjnej osoby płci przeciwnej jest zle w momencie kiedy jestesmy w stałej relacji, np. małżeństwie?
- czy sądzisz, że masz realny wpływ na Twoje uczucia i emocje w tym na podniecenie (czy możesz np. siła woli spowodować, że się pojawi lub nie?)
- czy można moralnie oceniać człowieka za to co myśli lub czuje w danej chwili/sytuacji?


P.s.: przed chwilą doczytałem, o decyzji Twojego chłopaka. Jest mi przykro i współczuję Ci. Pamiętaj jednak, że nie ma co go naciskać. Jeśli będzie chciał wróci, jeśli nie i tak nic z tym nie zrobisz. Zajmij się proszę teraz sobą, postaraj się ubornowac swój wewnętrzny świat. Zainwestuj swój czas we własny rozwój. Jeśli zmienisz się na lepsze, sama ze sobą będziesz się czuła lepiej, a z taka kobietą bardzo dobrze się czują jej partnerzy. Z Twoich postów widać duża złość na siebie. Nie na wyrozumiałości dla siebie żadnej. Daj czas czasowi. Zobaczysz jeszcze się wszystko dobrze poukłada i będziesz szczęśliwa. Ja w to mocno wierzę, ale samo się nie zrobi.

Trzymam za Ciebie kciuki.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

18 lutego 2018, o 13:13

tomek19932304 pisze:
17 lutego 2018, o 21:54
katarzynka pisze:
17 lutego 2018, o 21:01
Chwilowo u mnie jest bardzo źle. Dlatego nie chcę pisać o tym na forum.
Jak byś chciała pogadać to pisz na priv
Dzięki Tomek, jestem w kiepskim stanie. Nawet nie mam siły pisać. A jak Ty się miewasz?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

18 lutego 2018, o 16:09

katarzynka pisze:
18 lutego 2018, o 13:13
tomek19932304 pisze:
17 lutego 2018, o 21:54
katarzynka pisze:
17 lutego 2018, o 21:01
Chwilowo u mnie jest bardzo źle. Dlatego nie chcę pisać o tym na forum.
Jak byś chciała pogadać to pisz na priv
Dzięki Tomek, jestem w kiepskim stanie. Nawet nie mam siły pisać. A jak Ty się miewasz?
Teraz to jest stabilnie, ale jeszcze tydzień temu też było okropnie myślałem, że zwariuję
Fadingspark_
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 13 lutego 2018, o 10:02

18 lutego 2018, o 16:53

Witam. Mam na imię Natalia, 18 lat. Długo śledzę ten temat i postanowiłam podzielić się swoim problemem. No to od początku. Mój tata był alkoholikiem, dlatego dzieciństwa nie miałam zbyt ciekawego. Zawsze byłam lękliwym dzieckiem. W wieku 6 lat bałam się, że zasnę i się nie obudzę. Jak tylko robiło się ciemno, wpadałam w panikę, płakałam, czułam wszechogarniający niepokój, który pamiętam do dziś. Potrafiłam przepłakać całą noc, mając wrażenie, że coś mnie dusi. Mama zabrała mnie do psychologa i po jakimś czasie to minęło. Ale pojawił się strach przed chorobą. Kiedy tylko zobaczyłam na ciele małą plamkę albo coś mnie zabolało, wpadałam w panikę i żegnałam się z rodziną, myśląc, że umrę. Potem bałam się końca świata, śmierci bliskich i tak ciągle czegoś. Miałam też dużo dziwnych zachowań, np. przejeżdżając obok szpitala, zawsze zamykałam oczy, bo byłam pewna, że jak spojrzę to ktoś mi umrze. Jakoś w 5 klasie wszystko minęło. Zawsze jednak miałam bzika na punkcie ocen. Mój perfekcjonizm z czasem zrobił się uciążliwy. W gimnazjum uczyłam się całe noce i jak dostałam 4 to płakałam. Wraz z pójściem do liceum zrobiło się jeszcze gorzej. Presja, oczekiwania, chęć bycia najlepszą i perfekcyjną doprowadziły do tego, że bałam się wstawać do szkoły i po przebudzeniu cała się pociłam i czułam lęk podobny do tego, gdy bałam się zasnąć. Przestałam cieszyć się z życia, a gdy się nie uczyłam, czułam ogromne wyrzuty sumienia. Poszłam do psychiatry, wypłakałam jej się w gabinecie, a ona, że tak powiem, mnie wyśmiała - "nie możesz po prostu się nie przejmować?". Zdenerwowało mnie to i postanowiłam sama wziąć się w garść. Bardzo pomógł mi w tym mój obecny chłopak, z którym jestem ponad 2 lata. Znamy się od dziecka i zawsze nas do siebie ciągnęło. Kiedy zaczęliśmy się spotykać, byłam nieco niedostępna, bo nie chciałam mieć przez niego złych ocen... tak wiem, głupie. Jednak z czasem stał się dla mnie o wiele ważniejszy niż cokolwiek innego. Okres motylków w brzuchu mieliśmy za sobą. Łączyła nas piękna więź. Chcieliśmy po prostu być ze sobą i niczego więcej nie było nam trzeba. Wspieraliśmy się i rozumieliśmy się bardzo dobrze. Nigdy nie miałam żadnych wątpliwości co do naszego związku. Kłótnie zdarzały się rzadko, a spory szybko rozwiązywaliśmy. Zdarzały się drobne kryzysy, ale zawsze wychodziliśmy z nich wzmocnieni. Ten rok miał być naszym rokiem. Mieliśmy tyle planów - wakacje w Chorwacji, osiemnastki. Jednak oczywiście coś musiało się zepsuć. Kiedy obudziłam się w Nowy Rok, napisałam do chłopaka, jak się czuje. Nie odpisywał dość długo, więc zaczęłam panikować. Czułam dziwny niepokój, że coś złego mu się stało, że może przestał mnie kochać. Długo płakałam, nie wiedząc, co właściwie się ze mną dzieje. Do tego byłam strasznie zestresowana nadchodzącym tygodniem, bo czekało mnie mnóstwo sprawdzianów w szkole, a przez niepokój nie byłam w stanie się uczyć. Chłopak oddzwonił, uspokoił mnie i wszystko wróciło do normy. Za jakiś tydzień znów mnie coś wzięło. Wróciłam ze szkoły i ogarnęło mnie dziwne poczucie braku sensu czegokolwiek i ten niepokój, właściwie nie wiadomo skąd. Zadzwoniłam do chłopaka, czy przyjedzie - nie mógł. Przez cały wieczór lały się ze mnie potoki łez. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Mój chłopak ostatecznie do mnie przyjechał i próbował mnie pocieszyć, ale to nic nie dawało. Czułam się tak bezradna i przestraszona. Przytulił mnie i jakoś mi przeszło, ale przyszło mi wtedy do głowy pytanie "czy ty się cieszysz, że on przyjechał?". Wtedy się zaczęło. Oglądanie wspólnych zdjęć, czytanie starych wiadomości, sprawdzanie swoich uczuć i strach, że nie będą takie, jak kiedyś. Sprawdzałam, czy czasem nie czuję się w towarzystwie koleżanek lepiej niż z nim, czy za nim tęsknię. Zaczęłam wpisywać do przeglądarki hasła w stylu: wypalenie uczucia, koniec miłości. Zaczęłam się zastanawiać, czy to było tylko przyzwyczajenie, czy może sam pociąg fizyczny. Ale coś mi cały czas nie pasowało. Ten niepokój. To napięcie. Natknęłam się na artykuł Zordona o rocd i bardzo mnie on pocieszył. Powiedziałam chłopakowi o tym wszystkim i zrozumiał. Popłakaliśmy się, szczerze porozmawialiśmy i zasnęliśmy przytuleni. Przez chwilę czułam się wtedy jak dawniej. Byłam zmotywowana, żeby z tym walczyć. Ale z dnia na dzień było coraz gorzej. Codziennie budziło mnie uczucie niepokoju, bez przerwy płakałam, nie mogąc złapać oddechu, do tego problemy z żołądkiem, zero apetytu i brak chęci do czegokolwiek. Zauważyłam, że stresuję się przed spotkaniem z chłopakiem, że sprawdzam emocje, że wracam myślami do przeszłości, próbując odnaleźć jakieś niedoskonałości, że spinam się, gdy widzę, że dzwoni, zastanawiam się, czy mogłabym być z innym facetem. Ostatnio było lepiej przez parę dni. Dostosowałam się do waszych rad i skupiałam się na tym, żeby po prostu z nim być. Czułam się sobą, ale pojawiło się coś nowego. Poszłam do szkoły i patrząc na moje koleżanki, zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem czasem lesbijką... Nie mogę się teraz od tego uwolnić. Za każdym razem jak na nie spojrzę, mój wzrok sam wędruje na ich piersi, przychodzą mi do głowy obrazy mojego życia z kobietą i mam wrażenie, jakbym żyła w kłamstwie. W walentynki zdarzyło się coś jeszcze gorszego. Siedząc z nim w kawiarni, nagle poczułam, jakby w ogóle przestał się dla mnie liczyć, jakby coś mnie od niego odcięło. Patrzyłam na niego i nie widziałam tych wszystkich spędzonych razem lat...wszystkich rozmów, pocałunków. Poczułam potrzebę zerwania, ucieczki i prawie to zrobiłam, ale złapał mnie za rękę i zaproponował, żebyśmy wyszli. Na zewnątrz ochłonęłam i nagle poczułam, jakby jakaś iluzja ze mnie schodziła. Spojrzałam na niego i popłakałam się z radości, że już nie chcę z nim zerwać. Spędziliśmy razem wspaniały wieczór. Czułam, ze lęk chce się przebić, że myśli nachodzą, ale nie dawałam im szansy. Czułam też, że to nas wzmocni i że jak już z tego wyjdę, będziemy jeszcze szczęśliwsi niż przedtem. A teraz znów wszystko wróciło - zero motywacji, chęci do czegokolwiek, lesbijskie myśli, strach przed tym, że sobie to wszystko wmówiłam i że tak naprawdę to przestałam go kochać i że nawet jak z tego wyjdę to uczucia nie wrócą i się rozstaniemy. Myślicie, ze uda mi się z tego wyjść? To wgl ROCD? Bo nie mam wszystkich objawów - nie analizuję jego wyglądu, uważam, że jest bardzo przystojny, podnieca mnie, ale czasem strasznie irytuje. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że tak się o mnie troszczy, a ja mu codziennie płaczę w ramię. Tak wiele bym oddała, żeby znów czuć się jak przed miesiącem. Proszę o pomoc, potrzebuję solidnego kopa i słów motywacji od ludzi, którzy przechodzą przez ten sam koszmar.
ODPOWIEDZ