Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

9 maja 2017, o 16:58

Taa, psychologowie potrafią "tutaj" namieszać.
Zresztą nawet Zordon uprzedzał o tym w swoim artykule.
cosdziwnego1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 09:55

9 maja 2017, o 18:33

Ja nie wiem co mam robić...może ja naprawdę powinnam się zastanowić? Chociaż w sumie ja robię to cały czas... A co, jeśli w innym związku już bym tak nie miała? :(
soniasonia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 20 marca 2017, o 16:02

9 maja 2017, o 18:59

To akurat prawda, psychologowie potrafia namieszać. Nie jest to dosc popularny temat. A dosc trudny moze dlatego na niego sie tak zapatruja.
ja z koleji nie rozumiem skad to wrocilo skoro przez weekend majowy czulam wszystko... I zastanawiam se jak do tego doszlo ze to czulam...
Dlaczego? bo proboje rozpracować system w ktorym wracam do normlanosci.
Tez tak mam- kierowca autobusu ktory mmi sie podobal jeszcze zanim znalam Daniela dzis jak go zobaczylam to myslalm ze oszaleje z zauroczenia. I pierwsza mysl- przy nim bym czegos takiego nie miala. Srala, prawda taka ze bede to miec przy kazdym innym. Jestem pewna mojego D. bo weekend majowy mi to udowodnil. Tylko dlaczego znow ten bol, i niepokoj... co prawda juz w mniejszym stopniu, ale moze dlatego ze potrafie moje lęki obezwładniać ?
cosdziwnego1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 09:55

10 maja 2017, o 15:41

U mnie też są czasami niesamowite przebłyski! Chodzę na nowo zakochana itp. itd. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy...Jeszcze jak pewnego dnia zobaczę w jego wyglądzie jakąś niedoskonałość albo zauważę, że np. czegoś nie umie, a ja bym chciała, żeby umiał, to szlak mnie trafia. :grr:
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

11 maja 2017, o 16:42

Co ja mam powiedzieć jak nie mam żadnych przeblyskow? :(
Awatar użytkownika
sushiwreck
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 10 maja 2017, o 21:34

11 maja 2017, o 17:02

cosdziwnego1234 pisze:
10 maja 2017, o 15:41
U mnie też są czasami niesamowite przebłyski! Chodzę na nowo zakochana itp. itd. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy...Jeszcze jak pewnego dnia zobaczę w jego wyglądzie jakąś niedoskonałość albo zauważę, że np. czegoś nie umie, a ja bym chciała, żeby umiał, to szlak mnie trafia. :grr:
Matko, jakbym opisywała samą siebie, chłop lata za mną od 3 lat a ja nigdy jeszcze nie dałam mu szansy.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

11 maja 2017, o 18:15

Ja swego czasu tak byłam odcięta, że dla mnie obcy człowiek był kimś bliskim. Jak jeździłam na uczelnie to wszystkim chciałam się rzucać na szyję, całować i wg.
No i oczywiście homo, potem bi :DD

Obecnie nie mam tych wkrętów choć czasami się pojawia ;)
Mój ślub jest tuż, tuż, a widzę, że w moim związku coraz gorzej :D. Z narzeczonym non stop się kłócę, o byle pierdoły, przeszkadza mi dosłownie wszystko - że wychodzi z kolegami, że nie przytula mnie kiedy jesteśmy razem ( ale nie sami). Ostatnio zrobiłam mu awanturę, że nie okazuje mi czułości, będąc u mojej babci, kiedy to ja siedziałam i nudziłam się przeglądając fejsa, a on doskonale zajmował się sobą. On stwierdził, że nie widzi problemu, że normalne pary spędzają czas osobno i wiecie co? Miał rację. I to chyba moje emocje w nerwicy są nad wyraz nadwrażliwe i dlatego tak reaguję.
Tylko najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie cieszę się ze ślubu a powinno być zupełnie inaczej i od jakiegoś czasu myślę, że gdyby nie ślub to zastanawiałabym się nad jakąś przerwą.

Ale wiecie co? Co z tego, że bym odeszła. Problem tkwi we mnie, a nie w nim.
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
kapralis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 18:36

11 maja 2017, o 18:37

cosdziwnego1234 pisze:
9 maja 2017, o 18:33
Ja nie wiem co mam robić...może ja naprawdę powinnam się zastanowić? Chociaż w sumie ja robię to cały czas... A co, jeśli w innym związku już bym tak nie miała? :(
A co jeśli w kolejnym związku miałabyś 2 razy gorzej i dużo wcześniej?
justi2212 pisze:
9 maja 2017, o 13:08
Po pierwsze musicie sobie zdać sprawę z tego, że może Wam się podobać w tym stanie każda napotkana osoba, byleby się ciągle bać ;)
I tak nie przebijecie mnie, ostatnio byłam na weselu kuzyna i stwierdziłam że mi się podoba :DD no cóż, tak to już jest, jak się inny objaw pojawil to o tym zapomniałam i takie to właśnie jest ,,straszne" ;) Potrzebujecie czasu, najpierw jest panika przy każdej myśli, potem to tylko wkurza i przeszkadza, ale trzeba wtedy zrozumienia od czego to jest ;)
Dlaczego zdrowej Kobiecie w młodym wieku ma się nie podobać przystojny facet?
zdolowana77 pisze:
8 maja 2017, o 18:46
Tez ciągłego o tym czy rozstanie by cos dało ale ciezko mi sobie wyobrazić życie bez niego
To chyba jeden z wielu powodów pozostawania w związku i jeden z objawów miłości, czy się mylę?
laure pisze:
8 maja 2017, o 19:09
Seks... zależy od dnia.Ale ciężko go nazwać radosnym u niesieniem...
Nikt nie ma tak, że zawsze seks jest super i pełen fajerwerków za każdym razem.
nierealna pisze:
11 maja 2017, o 18:15
Tylko najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie cieszę się ze ślubu a powinno być zupełnie inaczej i od jakiegoś czasu myślę, że gdyby nie ślub to zastanawiałabym się nad jakąś przerwą.

Ale wiecie co? Co z tego, że bym odeszła. Problem tkwi we mnie, a nie w nim.
Nawet "zdrowe osoby" bez rOCD, mają bardzo często tak, z powodu faktu jak dużym wydarzeniem w życiu jest sam ślub i jak potężny ładunek emocjonalny ze sobą niesie. To naturalne.Nie jesteś w stanie odczuwać 100 emocji na raz, a te negatywne związane ze stresem i lękiem są zwykle mocniejsze od tych pozytywnych i z reguły bardziej się na nich skupiamy.

Miałem już nie wchodzić na forum i się nie udzielać bo schodzę z lęków i czuje się coraz lepiej, ale się złamałem ;) Ludzie ja już jadę z tym tematem drugi raz. Nie powiem było bardzo źle momentami. Non stop z kimś czatowalem i zwracałem dupę moderatorów w prywatnych wiadomościach. Z nich wszystkich tylko Divin mi parę zdań napisał, reszta nie napisała nic i jestem im bardzo wdzięczny za to, bo ile można wałkować temat, nakręcać się samemu i szukać uspokojenia w kompulsywnym utwierdzaniu się, że inni mają tak jak ja...

Na forum w sumie już wszystko powiedziano. W najgorszych momentach siedziałem najczęściej na anglojęzycznych forach i stronach poświęconych temu zagadnieniu, zarówno z perspektywy zaburzenia jakim jest nerwica, jak i choroby jaka jest depresja. Wszędzie opisywane są i nazywane te same mechanizmy, ale wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Cholerny egoizm. W tym stanie człowiek skupia się tylko na sobie, swoich objawach, somatyce, wątpliwościami i tym jak mu bardzo źle jest na świecie. Życie to nie jest bajka. Im szybciej to zrozumiemy tym szybciej z tego wyjdziemy.

Niedojrzałość przejawia się między innymi tym, że człowiek nie chce wziąć odpowiedzialności za swoje decyzje. To my na koniec dnia decydujemy z kim jesteśmy i jak żyjemy. Wiem jak nigdy wcześniej bo już drugi raz z tym się zmagań, że na wyjście z tego potrzebny jest czas, cierpliwość, a przede wszystkim wielką odwagą w podejmowaniu stanowczych, dojrzałych decyzji. Dla mnie najważniejsza jest moją Żoną i Córka bo są rodziną, która zawsze chciałem mieć. Chwilowa odcinka od uczuć do nich nie rozbije i nie zabierze mi tego szczęścia, którego przez długi czas nie czułem ale wiedziałem, że jest i prędzej czy później wróci. Coraz częściej czuje się normalnie, jak kiedyś. Coraz częściej czuje ciepłe emocje w stosunku do Żony, czego mi bardzo brakowało. Coraz częściej mi się podoba i jest dla mnie atrakcyjna. Wiecie dlaczego?

Bo mimo ogromnego bólu, somatyki i wszędobylskich myśli w głowie, nawet gdy tego nie czułem, myślałem ciepło o Żonie i pozytywnie o związku. Przestałem skupiać się na tym, że gdzieś tam nie wiadomo gdzie trawa może być bardziej zielona i zrozumiałem w końcu, że zdrowy facet może spoglądać na ładne kobiety wokół nie to i nie musi się to wiązać kompletnie z jakimikolwiek uczuciami do bliskich. Jesteśmy ludźmi. Nie jestem w stanie wyłączyć naturalnych instynktów i popędów - ich nie możemy wyłączyć bo są naturalne, ale możemy nad nimi panować i to jest właśnie odpowiedzialność. Czy byłbym zdrowa osobą, zdrowym mężczyzną, gdyby nie podobały mi się ładne Panie? Byłbym robotem, a nie facetem. Nauczyłem się to olewać. Tak, podobają mi się ładne kobiety i lubię sobie na nie czasem spojrzeć, tak samo jak lubię spojrzeć na ładny samochód na drodze. Co w tym złego? A no nic! Tylko nasze chore czachy robią z tego Meksyk wielki i wybijają nam, że skoro ktoś inny mi się podoba to muszę nie kochać partnera. No co za bullshit to dopiero teraz coraz bardziej to widzę.

Powiem więcej, utrzymuje kontakt z koleżanką, która że mną pracowała w byłej firmie. Jest atrakcyjna kobieta i w szczycie tego syfu miałem myśli, żeby zostawić rodzinę dla niej bo mi się podoba, a później że koniecznie muszę zerwać kontakt bo się zakocham.. No litości. Teraz nauczyłem się mieć to w sypie i olewać te myśli. Dlaczego mam sobie nie porozmawiać czy nawet spotkać się z koleżanką? Kurcze muszę od razu iść z nią do łóżka, zdradzać Żonę i rozbić rodzinę bo mi się podoba? Nie. Przecież to ja decyduje, co zrobię, to ja decyduje, jak postąpię. Nie zaburzenie, nie myśli, ani nikt inny. Ja świadomy, podejmę świadomą decyzję. Jesteśmy zwierzętami żadnymi, mamy się odciąć od ludzi przez jakieś paranoje?

Jeśli kiedyś będę miał okazję i uznam, że chce to może pozwolę sobie ba coś więcej, ale to nadal będzie moją decyzja, nikogo innego. Mam się emocjonalnie żałować tylko za to, że taka hipotetyczna możliwość istnieje? Za daleko to już wszystko idzie i zakrawa już trochę o absurd. Wybaczcie jeśli ktoś się poczuł urażony moim być może miejscami autorytarnym tonem wypowiedzi, ale tak to dzisiaj widzę, tak to czuję i chciałem się tym z Wami podzielić. Szanuję Was i bardzo cenie, dlatego życzę Wam dużo wytrwałości i cierpliwości, a także wiary we własne siły i dojrzałości do dorosłego życia, gdzie tylko my jesteśmy odpowiedzialni za własne decyzje i ich konsekwencje. Bierzcie życie takie jakim jest bo na wiele rzeczy najzwyczajniej w świecie nie mamy wpływu. Na swoje decyzje wpływ macie zawsze!

Jako, że lektura forum nie bardzo mi pomaga, a nawet czasami szkodzi, chwilowo - na czas schodzenia z lęków i próby radzenia sobie samemu w wyjściu na pełną prostą - odpuszczam sobie forum. Trzymajcie proszę za mnie kciuki. Ja za Was będę trzymał zawsze bo jesteście wielcy, czego dowodzą Wasze wpisy w tym wątku. Macie w sobie wielką siłę, tylko jeszcze jej nie dostrzegacie.

Życie jest piękne tak samo jak miłość, ale to piękno ma również szare i ciemne barwy i jak wszystko wokół nas jest zmienne - najwyższy czas dojrzeć i to zaakceptować, czego Wam i sobie z całego serca życzę. Powodzenia!

P.S.: mówcie swojej drugiej połówce, że ją kochacie nawet jak tego nie czujecie. Na jednej z anglojęzycznych stron poświęconych tylko temu tematowi http://relationshipocd.com było bardzo fajne zdanie w jednym poście, które dało mi dużo do myślenia i wiele nauczyło, choć dotarło to do mnie dopiero niedawno - z czasem, jak wszystko: "Loving feelings comes from loving actions and in real love after honeymoon period it is yours and only yours decision. Now it is time to make a decision whenever you want to love or not".
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

12 maja 2017, o 10:56

Ma z was tutaj ktoś ataki paniki? Jak sobie z nimi radzicie?
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

12 maja 2017, o 11:27

kapralis pisze:
11 maja 2017, o 18:37
Nawet "zdrowe osoby" bez rOCD, mają bardzo często tak, z powodu faktu jak dużym wydarzeniem w życiu jest sam ślub i jak potężny ładunek emocjonalny ze sobą niesie. To naturalne.Nie jesteś w stanie odczuwać 100 emocji na raz, a te negatywne związane ze stresem i lękiem są zwykle mocniejsze od tych pozytywnych i z reguły bardziej się na nich skupiamy.

Miałem już nie wchodzić na forum i się nie udzielać bo schodzę z lęków i czuje się coraz lepiej, ale się złamałem ;) Ludzie ja już jadę z tym tematem drugi raz. Nie powiem było bardzo źle momentami. Non stop z kimś czatowalem i zwracałem dupę moderatorów w prywatnych wiadomościach. Z nich wszystkich tylko Divin mi parę zdań napisał, reszta nie napisała nic i jestem im bardzo wdzięczny za to, bo ile można wałkować temat, nakręcać się samemu i szukać uspokojenia w kompulsywnym utwierdzaniu się, że inni mają tak jak ja...

Na forum w sumie już wszystko powiedziano. W najgorszych momentach siedziałem najczęściej na anglojęzycznych forach i stronach poświęconych temu zagadnieniu, zarówno z perspektywy zaburzenia jakim jest nerwica, jak i choroby jaka jest depresja. Wszędzie opisywane są i nazywane te same mechanizmy, ale wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Cholerny egoizm. W tym stanie człowiek skupia się tylko na sobie, swoich objawach, somatyce, wątpliwościami i tym jak mu bardzo źle jest na świecie. Życie to nie jest bajka. Im szybciej to zrozumiemy tym szybciej z tego wyjdziemy.

Niedojrzałość przejawia się między innymi tym, że człowiek nie chce wziąć odpowiedzialności za swoje decyzje. To my na koniec dnia decydujemy z kim jesteśmy i jak żyjemy. Wiem jak nigdy wcześniej bo już drugi raz z tym się zmagań, że na wyjście z tego potrzebny jest czas, cierpliwość, a przede wszystkim wielką odwagą w podejmowaniu stanowczych, dojrzałych decyzji. Dla mnie najważniejsza jest moją Żoną i Córka bo są rodziną, która zawsze chciałem mieć. Chwilowa odcinka od uczuć do nich nie rozbije i nie zabierze mi tego szczęścia, którego przez długi czas nie czułem ale wiedziałem, że jest i prędzej czy później wróci. Coraz częściej czuje się normalnie, jak kiedyś. Coraz częściej czuje ciepłe emocje w stosunku do Żony, czego mi bardzo brakowało. Coraz częściej mi się podoba i jest dla mnie atrakcyjna. Wiecie dlaczego?

Bo mimo ogromnego bólu, somatyki i wszędobylskich myśli w głowie, nawet gdy tego nie czułem, myślałem ciepło o Żonie i pozytywnie o związku. Przestałem skupiać się na tym, że gdzieś tam nie wiadomo gdzie trawa może być bardziej zielona i zrozumiałem w końcu, że zdrowy facet może spoglądać na ładne kobiety wokół nie to i nie musi się to wiązać kompletnie z jakimikolwiek uczuciami do bliskich. Jesteśmy ludźmi. Nie jestem w stanie wyłączyć naturalnych instynktów i popędów - ich nie możemy wyłączyć bo są naturalne, ale możemy nad nimi panować i to jest właśnie odpowiedzialność. Czy byłbym zdrowa osobą, zdrowym mężczyzną, gdyby nie podobały mi się ładne Panie? Byłbym robotem, a nie facetem. Nauczyłem się to olewać. Tak, podobają mi się ładne kobiety i lubię sobie na nie czasem spojrzeć, tak samo jak lubię spojrzeć na ładny samochód na drodze. Co w tym złego? A no nic! Tylko nasze chore czachy robią z tego Meksyk wielki i wybijają nam, że skoro ktoś inny mi się podoba to muszę nie kochać partnera. No co za bullshit to dopiero teraz coraz bardziej to widzę.

Powiem więcej, utrzymuje kontakt z koleżanką, która że mną pracowała w byłej firmie. Jest atrakcyjna kobieta i w szczycie tego syfu miałem myśli, żeby zostawić rodzinę dla niej bo mi się podoba, a później że koniecznie muszę zerwać kontakt bo się zakocham.. No litości. Teraz nauczyłem się mieć to w sypie i olewać te myśli. Dlaczego mam sobie nie porozmawiać czy nawet spotkać się z koleżanką? Kurcze muszę od razu iść z nią do łóżka, zdradzać Żonę i rozbić rodzinę bo mi się podoba? Nie. Przecież to ja decyduje, co zrobię, to ja decyduje, jak postąpię. Nie zaburzenie, nie myśli, ani nikt inny. Ja świadomy, podejmę świadomą decyzję. Jesteśmy zwierzętami żadnymi, mamy się odciąć od ludzi przez jakieś paranoje?

Jeśli kiedyś będę miał okazję i uznam, że chce to może pozwolę sobie ba coś więcej, ale to nadal będzie moją decyzja, nikogo innego. Mam się emocjonalnie żałować tylko za to, że taka hipotetyczna możliwość istnieje? Za daleko to już wszystko idzie i zakrawa już trochę o absurd. Wybaczcie jeśli ktoś się poczuł urażony moim być może miejscami autorytarnym tonem wypowiedzi, ale tak to dzisiaj widzę, tak to czuję i chciałem się tym z Wami podzielić. Szanuję Was i bardzo cenie, dlatego życzę Wam dużo wytrwałości i cierpliwości, a także wiary we własne siły i dojrzałości do dorosłego życia, gdzie tylko my jesteśmy odpowiedzialni za własne decyzje i ich konsekwencje. Bierzcie życie takie jakim jest bo na wiele rzeczy najzwyczajniej w świecie nie mamy wpływu. Na swoje decyzje wpływ macie zawsze!

Jako, że lektura forum nie bardzo mi pomaga, a nawet czasami szkodzi, chwilowo - na czas schodzenia z lęków i próby radzenia sobie samemu w wyjściu na pełną prostą - odpuszczam sobie forum. Trzymajcie proszę za mnie kciuki. Ja za Was będę trzymał zawsze bo jesteście wielcy, czego dowodzą Wasze wpisy w tym wątku. Macie w sobie wielką siłę, tylko jeszcze jej nie dostrzegacie.

Życie jest piękne tak samo jak miłość, ale to piękno ma również szare i ciemne barwy i jak wszystko wokół nas jest zmienne - najwyższy czas dojrzeć i to zaakceptować, czego Wam i sobie z całego serca życzę. Powodzenia!

P.S.: mówcie swojej drugiej połówce, że ją kochacie nawet jak tego nie czujecie. Na jednej z anglojęzycznych stron poświęconych tylko temu tematowi http://relationshipocd.com było bardzo fajne zdanie w jednym poście, które dało mi dużo do myślenia i wiele nauczyło, choć dotarło to do mnie dopiero niedawno - z czasem, jak wszystko: "Loving feelings comes from loving actions and in real love after honeymoon period it is yours and only yours decision. Now it is time to make a decision whenever you want to love or not".
Dzięki stary! Mnóstwo mądrości, dojrzałości i odpowiedzialności w tych słowach.
Gratuluję Ci super podejścia do tego niełatwego tematu, to dobra droga :)

Trzymam kciuki, że znowu się uda!
cosdziwnego1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 09:55

12 maja 2017, o 14:28

A jak odróżnić prawdziwe zauroczenie inną osobą od wkrętki?
Justyna22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18

12 maja 2017, o 22:43

cosdziwnego1234 pisze:
12 maja 2017, o 14:28
A jak odróżnić prawdziwe zauroczenie inną osobą od wkrętki?
1.Nie odróżnisz dopóki nie wyleczysz się z nerwicy.
2.Dojrzała miłość jest też wyborem a nie opieraniem się tylko na tym co czujemy. Będąc w związku np. małżeńskim można się kimś nowym zafascynować/zauroczyć ale to nasz wybór czy sobie rozwalimy dojrzały związek dla nowych fajerwerków czy odpuścimy sobie tą fascynację na starcie i nie dopuścimy wejścia w bliższe relacje z osobą, która nas zauroczyła.
cosdziwnego1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 09:55

13 maja 2017, o 01:17

Czasami przychodzą mi myśli, że jestem młodą osobą, więc mogę dużo takich zauroczeń przeżywać, a siedze w jednym związku :( Mam wrażenie, że nie zachowuje się w porządku w stosunku do mojego chłopaka...
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

15 maja 2017, o 12:14

Jak samopoczucie kochani? ))
cosdziwnego1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 18 lutego 2017, o 09:55

15 maja 2017, o 12:20

u mnie jest masakra...wczoraj prawie podjęłam decyzję o rozstaniu...
ODPOWIEDZ