Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy dzieciństwo ma wpływ?

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Joaśka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 24 listopada 2014, o 09:18

24 listopada 2014, o 15:32

Nie wiem czy tak jest, ja wiem z doświadczenia że dopiero teraz czyli po 20tu latach odkryłam że jako dziecko nie miałam żadnego poczucia bezpieczeństwa o czym nie miałam pojęcia przez tyle lat. Myślę że to bardzo wpływa na nasz rozwój i to jak sobie radzimy w życiu
konto dezaktywowane
Zbanowany
Posty: 204
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 14:51

26 stycznia 2015, o 15:25

ana1991 pisze: czy dzieciństwo faktycznie ma tak duży wpływ na naszą dorosłość.
Przede wszystkim dzieciństwo i okres pierwszych trzech lat gdy kształtuje się osobowość.
Awatar użytkownika
harii
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 164
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 19:41

26 stycznia 2015, o 16:35

Bawimordka pisze:
ana1991 pisze: czy dzieciństwo faktycznie ma tak duży wpływ na naszą dorosłość.
Przede wszystkim dzieciństwo i okres pierwszych trzech lat gdy kształtuje się osobowość.
Bawimordka wiem że przeczytałeś masę książek ale nie trzymałbym się kurczowo tez zawartych w nich :P w każdej książce o EGO jest inf właśnie o tych pierwszych 3 latach. To sucha liczba w tym wypadku i raczej nie widziałem tez/badań żeby te pierwsze 3 lata wpływały czy ktoś ma nerwice czy nie ;D w 3 lata nie ulepisz psychopaty ;D itd

Raczej stawiałbym na późniejsze lata, ale to możemy sobie gdybać.
Awatar użytkownika
delusions
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 2 lutego 2015, o 02:59

4 lutego 2015, o 20:51

Wszystkie moje dzisiejsze problemy wzięły się z dzieciństwa. Lub inaczej, zaczęły się w dzieciństwie, w wieku 10 lat i ewoluowały.

Okres pierwszych trzech lat faktycznie wpływa na nasz charakter i osobowość. Nerwica nie jest naszym charakterem - to rzecz nabyta.
Pełen_Lęku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 8 stycznia 2015, o 10:46

15 lutego 2015, o 10:55

Uważam że ma, i to ogromny. W wieku 2-3 lat przezylem ogromna traume. Jednak dopiero teraz zdalem sobie sprawe ze to z tego powodu juz w pozniejszym dziecinstwie mialem leki, az do dzis. Czytalem gdzies, że mozna pokonac nasz lek poprzez przezycie emocjonalnie na poziomie swiadomym jeszcze raz tych przezyc to co przezylo male i bezbronne dziecko, tyle ze wtedy na poziomie nieswiadomosci. Tylko jak to zrobic? Co to znaczy przezyc jeszcze raz na poziomie swiadomym?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

15 lutego 2015, o 19:02

A co to za trauma była jeśli mógłbyś zdradzić?
A co do twojego pytania to nie wiem, bo ja akurat nie jestem fanem takich założeń jesli chodzi o iluzje lękowe.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Pełen_Lęku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 8 stycznia 2015, o 10:46

15 lutego 2015, o 23:33

Chora matka na CHAD ( nie wiem jaki miala wowczas epizod, czy maniakalny czy depresyjny) zostawia swoje 2 letnie dziecko w parku, ktore lezy i placze przez kilka godzin, dopoki nie odnajdzie go 2 przypadkowych przechodniow i nie zaprowadzi do domu dziecka. Pod wieczor odbiera je ojciec, a matka uswiadamia sobie po zdarzeniu ze rzeczywiscie jest chora i wraca do ojczystego kraju sie leczyc. Obraz jaki pamietam z tego czasu to drzewa mnje otaczajace i poczucie jednego wielkiego strachu...

-- 15 lutego 2015, o 23:31 --
Zeby bylo jasniej to moze rozwine, po wyjezdzie matki zamieszkalem z dziadkami, pierwsze leki pojawily sie w podstawowce, gdzie wpadalem w placz w klasie gdy ojciec mnie zostawial w szkole, trwalo to dosc dlugo, generalnie pojawial sie strach przed opuszczeniem mnie na jakis czas przez ojca, czy kogos bliskiego z rodziny, przyklady to histeria i placz za domem gdy wyjechalem na obóz narciarski ( ojciec musial mnie zabrac z powrotem do domu) lub krotki pobyt w szpitalu, ktory udalo mi sie przezyc dzieki temu ze dziadek ze mna spal na sali. Ten konkretny lęk i derealizacja w momencie bycia poza domem minely mi dopiero w wieku 20 lat, ale pozostaly i pojawily sie gorsze lęki, takie jak derealizacja i uczucie wariowania, gdy mam spac sam w mieszkaniu i somnifobia
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

15 lutego 2015, o 23:43

ee tam stary, po prostu taki strachol z ciebie :D niektore dzieci wyja jak sie je zostawia inne nie. Pracuj nad tym czego sie obecnie boisz, racjonalizuj sobie i probuj odczarowac te rzeczy ktore cie wpedzaja w strach o jakies zapewne irracjonalne rzeczy.
A ty pamietasz rzeczy jak miales 2 lata? :D
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

16 lutego 2015, o 00:03

Faktycznie trochę podejrzane, że pamiętasz coś z wieku 2 lat, no ale może niektórzy tak mają. Ja mam pierwsze przebłyski z około 4 roku życia...
Tego, że zostałeś w parku i płakałeś nie przekazał Ci ktoś później?
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Pełen_Lęku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 8 stycznia 2015, o 10:46

16 lutego 2015, o 13:17

Pamietam, niestety innych rzeczy w ogole nie kojarze, tylko to jedno wspomnienie. No dobra, po prostu zawsze sie zastanawialem nad tym czemu inni nie bali sie wyjezdzac poza dom, a ja zawsze plakalem i czulem ogromna tesknote. Pamietam np ze lek przed zasypianiem pojawil sie pierwszy raz gdy mialem ok 14 lat na obozie. Wtedy balem sie ze jak zasne to sie nie obudze i ojcoec musial mnie zabrac do domu, takiej histerii dostalem. Obecnie jak mowie, mam naprzemienne leki zwiazane ze snem i zostawaniem samemu w domu na noc. To MUSI byc zwiazane z tym wydarzeniem, bo samo z siebie sie nie wzielo. Najgorzej, ze nie wiem jak to przepracowac- mam skupic sie na terazniejszosci, czy przepracowac przeszlosc? Dodatkowo dochodzi fakt, ze za kilka miesiecy jade zobaczyc sie pierwszy raz od tamtego feralnego momentu ze swoja biologiczna matka i boje sie tego jak cholera...
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

16 lutego 2015, o 16:09

A chodziłeś na terapię? Myślę, że terapeuta najlepiej będzie wiedział jak Cię pokierować, bo nie ma ogólnego wzoru dla wszystkich.
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

16 lutego 2015, o 16:17

Wedlug mnie to nie jest do konca tak jak mowisz.
Jezeli nie miales zapewnionego dostatecznego bezpieczenstwa kiedys kiedys, to czesto jest tak, ze potem czlowiek reaguje nadmiernym strachem i wpada w rozne lęki.
Ja tez mialam strach przed snem, bo balam sie ze sie nie obudze, mialam tez strach przed zostawaniem samej w domu a rownie dobrze wedlug mnie moglbys miec strach przed rakiem.
Moim zdaniem tak ci sie leki akurat na to uparly i lepiej jest patrzec w przod, budowac nowego siebie i jak damian napisal odczarowac te lęki. Jak bedziesz ciagle patrzyl wstecz to nie bedziesz wierzyl ze mozesz sobie z tym lekami poradzic, bo bedziesz wmawial sobie ze one z czegos wynikaja konkretnego.
Moze i wynikaja ale je mozesz korygowac na biezaco.
Ale to jest moje zdanie. To co bylo, to bylo, buduj od nowa. Jezeli uwazasz ze uda ci sie cos przezyc jeszcze raz i lęki znikna, to niestety ale wedlug mnie liczysz na prostsza droge.
traktorzysta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 7 lipca 2014, o 13:20

17 lutego 2015, o 16:52

Pewnie że ma wpływ, ale uważam, że nie należy tego traktować jak wytłumaczenie wszystkich swoich zaburzeń. Bo owszem dziecinstwo ładnie nas definiuje w dorosłym życiu, ale chyba też nie określa nas tak do końca całościowo. Chodzi mi o to, że są jeszcze inne czynniki które nas kształtują. Czynniki zewnętrzne jak i wewnętrzne.
Mokosz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 20 lutego 2015, o 18:37

20 lutego 2015, o 20:14

Witam,
Osobiście przeżyłam traumę w wieku 6 lat. Byłam w zerówce i bardzo wcześnie nauczyłam się czytać i pisać, w zasadzie w zerówce już czytałam i pisałam. I wtedy właśnie napisałam swój pierwszy wiersz...a raczej odę do mojego taty, słowa uwielbienia, to co może czuć córka do ojca. Było nas w domu 4, ja, mój brat bliźniak i dwie starsze siostry, starsze o 12 i 13 lat. Wtedy ta starsza była u nas w domu ze swoim narzeczonym. Mój wierszyk napisałam kolorowymi kredkami, każde słowo było napisane innym kolorem a wszystko wielkimi literami. Byłam taka dumna...moje pierwsze dzieło, z samej głębi mojego serca. Pech chciał, że wierszyk dostał się do rąk mojego brata i wtedy się zaczęło...wszyscy zaczęli się wyśmiewać, chciałam im odebrać kartkę, ale nie udało mi się. Krzyczałam i płakałam. Myślałam, że dusza mi pęknie. Uciekłam z płaczem do łazienki. Pukali do drzwi i śmiali się głośno. Płakałam w oknie łazienki patrząc w zimowy mrok. Byłam sama. Za rok mój tata nas zostawił.

Czy ma to wpływ na przyszłość?...Musiałam stanąć w sądzie przeciwko mojemu bratu w walce o spadek po naszym ojcu...wygrałam...dzięki temu moje siostry w ogóle cokolwiek dostały...starsza napisała do sądu pismo oczerniając mnie, że śmiem w ten sposób postępować, określając mnie w najgorszych słowach. Doszła do tego jeszcze sprawa choroby mamy i sprawa opieki nad nią. Niestety, prowadzę własną działalność gospodarczą i w tamtym czasie moja najmłodsza córka chodziła do pierwszej klasy, dzieci rodzeństwa były starsze, samodzielne. Nie mogłam zająć się jeszcze mamą. Starsza siostra mieszkała w warszawie ( ta która tak mnie oczerniała), druga tu gdzie ja ( ta z kolei zawsze na garnuszku mamy, nieudane małżeństwo, niezaradna) i brat wg którego opieka nad mamą wyglądał w ten sposób, że mimo tego, że był ustalony plan, potrafił zadzwonić do mnie o 21h30 informując, że muszę jutro przyjść bo on nie może. Miałam do wyboru albo znaleźć opiekunkę od dzieci albo do mamy, wybrałam to drugie. Pani po jednym dniu zadzwoniła do mnie mówiąc: ma pani bardzo trudną sytuację, ale ja w tym cyrku brać udziału nie będę. Ciągłe manipulacje, wymuszania. Tak wyglądał kontakt z moją rodziną. Sprawę wygrałam. Siostry zrobiły się dobre a brat tymczasowo nie. Siostra, która mieszkała z mamą zdążyła w międzyczasie zamienić mamy mieszkanie na większe i tam się przeprowadzić z dorosłymi synami. Wpadała do mamy wieczorem albo i nie. Wtedy ta druga siostra zrobiła nagonkę na tą, która zawsze korzystała z bycia z mamą. Znowu weszły dyżury...temat rzeka...wypisałam się z tego cyrku. Nosiłam do mamy jedzenie, ale chyba raczej do niej nie trafiało. Wyparłam istnienie mamy, tym bardziej, że mama po wylewie mnie nie rozpoznawała. Przestałam odbierać telefony ( na przykład: z wyprzedzeniem informowałam, że tego i tego dnia mam pasowanie na ucznia u córki, więc nie będę. Miał być syn siostry. O siedemnastej dostaję sms: przyjedź bo muszę wyjść. Przyjedź? Mąż jest w pracy a córka właśnie recytuje wierszyk! Koszmar). Na własne życzenie skazałam się na życie w lęku. Ujawniła się nerwica. Wiedziałam, że ten telefon w końcu do mnie zadzwoni, ten o śmierci mamy. To nie był telefon. Przyszedł sms. W środę popielcową, a dzisiaj był pogrzeb. Byłam z mężem i dziećmi. Nie zaproszono mnie na poczęstunek. Nie liczni do mnie podchodzili. Poczułam się jak wtedy w tym oknie łazienki, z tą różnicą, że dzisiaj świeciło słońce...wtedy prószył śnieg.
Zawsze byłam sama, zawsze byłam inna.

Przepraszam, że tak chaotycznie...wątków jest wiele, starałam się wyłuskać tylko kilka, które teraz przyszły mi do głowy.
Jestem
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

20 lutego 2015, o 21:46

Takie pojedyncze kwestie jak zabranie obrazka przez rodzeństwo i patrzenie w zimowy mrok nie jest podstawą budowania się zaburzeń, bo nie była to moim zdaniem jakaś trauma przy, której umysł musiałby tworzyć sobie mechanizmy obronne.
W zaburzeniach, jeżeli nie ma jakiejś ciężkiej traumy zwykle chodzi o całokształt, czyli np ciągłe problemy w domu rodzinnym, przewlekły stres, odejście ojca (brak poczucia bezpieczeństwa), z czasem obowiązki, dorosłe życie, choroba matki, znowu stresy i jakies rodzinne cyrki, w koncu smierć mamy i przelało się po prostu.

Śmierć mamy musisz odżałować, żałoba to pewien proces, rana się będzie goiła, ale się zagoi.
Czujesz się winna, że nie poświęcałas mamie czasu przed śmiercią bo akurat nie mogłaś? Ten temat sobie wyjasnij.

Tutaj znamienne jest takie dość mocne przeżywanie tego jak traktuje cię rodzina i co o tobie mówi. Najcześciej jest tak, że jak rodzeństwo się oczernia to jest tak jakiś żal, bardzo czesto wynikający z tego, że ktoś chce zwalać wszystko na kogoś a ten ktoś też się "stawia".
Najwazniejsze jest to, ze masz teraz swoją rodzinę i to jej przede wszystkim teraz ty zapewniasz, razem z mężem "poczucie bezpieczeństwa".
Jeżeli twoja rodzina jest "cyrkowa" to nic na siłę z nimi :)
A z nerwicy się wychodzi :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ