Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Co czuje borderline, Próba dotarcia do wnętrza i zrozumienia

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
tomaszek1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 21 marca 2015, o 01:45

15 października 2015, o 00:55

Jestem w związku z osoba, która ma najprawdopodobniej borderline. Piszę najprawdopodobniej ponieważ nigdy to zaburzenie nie zostało zdiagnozowane a moja ocena powstała na skutek wielomiesięcznego przebywania razem (wspólnego mieszkania), mojej świadomości w kwestiach zaburzeń psychicznych wynikających z wiedzy nabytej podczas wieloletniej terapii (sam posiadam zaburzenia nerwicowe) oraz sugestii mojej terapeutki, że być może mam do czynienia z partnerką z tego typu zaburzeniem... "być może" bo wiadomo, że jej nie diagnozowała a sugestia powstała na skutek moich relacji. Tak w skrócie... generalnie nie chodzi o to abym się rozpisywał co i jak ale mam mocne podstawy aby tak uważać.

Z racji tego, że nasz związek na dzień dzisiejszy jest w totalnej rozsypce zależy mi aby lepiej zrozumieć co siedzi w głowach ludzi z borderline i tym samym nauczyć się lepiej komunikować i docierać do niej. Fajnie gdyby na moje pytania odpowiedział ktoś kto na to cierpi albo posiada szeroką wiedzę w temacie :) A więc...

Czy osoba dotknięta borderline gdy narobi "bałaganu" ma tego jakąkolwiek świadomość i będąc potem sama ze sobą zdaje sobie sprawę, że ten "bałagan" wynika z jej problemów ze sobą i czy wie, że jak to się mówi "popłynęła" ?
Pisząc bałagan mam na myśli sytuację w której drobne... rzekłbym takie normalne, drobne (jakie popełnia każdy z nas) błędy i niedociągnięcia partnera w życiu codziennym zostały przez nią odebrane jako dowód skrajnego zaniedbania co poskutkowało skrają reakcją emocjonalną (momentami wręcz histeryczną) i wyprowadzką z domu (którąś z kolei - samych akcji pakowania walizek nie liczę). Oczywiście nastąpiło również przeinaczanie faktów, słów i czynów tak aby udowodnić najbliższej rodzinie, że ja to całe zło a ona została strasznie pokrzywdzona - co jest podobno typowe aby zracjonalizować swoje nieadekwatne do sytuacji emocje. Jest to o tyle krzywdzące, że jej relacja przedstawia moją osobę praktycznie jak jakiegoś bandytę. Moje starania zostały sprowadzone do poziomu zero a drobne niedociągnięcia podniesione do rangi życiowej krzywdy. Tak chyba typowo dla borderline... całość starań się nie liczy ważne tylko że nie odkurzyłem...

Czy jest jakiś sposób aby osobie takiej uświadomić, że ma problem i że to jak postrzega i odbiera rzeczywistość jest zniekształcone i nieprawdziwe ? Oczywiście wszelka argumentacja, przytaczanie faktów, prezentacja dowodów że jest inaczej niż czuje nie przynosi żadnego rezultatu. W zaparte idzie, że całe zło to ja i jedynym wyjściem jest moja zmiana, poprawa i zabieganie o lepsze jutro.

Jakie są najlepsze momenty aby próbować racjonalnie i logicznie rozmawiać ? To, że podczas szału nie ma to sensu to już wiem. Generalnie chodzi mi o jakąś podpowiedź kiedy borderzy są najbardziej chłonni na argumenty innych. Z moja partnerką to jest tak, że mam wrażenie, że co jakiś czas mam do czynienia z inną osobą... raz wpada w szał (czasami chociaż jest powód do złości zachowuje się nieadekwatnie skrajnie albo w ogóle ciężko jest znaleźć wyraźną przyczynę), czasami wpada w jakiś stan euforyczny (wszystko ją cieszy, ma optymistyczne wizje dotyczące przyszłości, mam wtedy wrażenie jakby niemal tańczyła przy każdej czynności), innym razem znowu staje się agresywna (nie można o nic zapytać, wyrazić swojego zdania i najlepiej wykonywać wszystko tak jak ona chce - tylko że nie do końca wiadomo jak bo wymaga aby czytać w myślach), innym razem staje się melanchonijna... i tak przeskakuje sobie jakby bez powodu czasami z chwili na chwilę.

Miałem coś jej kupić a nie kupiłem. Nie miałem kasy, potem zapomniałem, potem prosiłem aby ona to zrobiła, potem znowu wyleciało mi z głowy (to nie było nic super ważnego)... no i dowiedział się o tym cały świat poprzez jej wpis na portalu społecznościowy... zostało to oczywiście przedstawione tak, że sam prawie uwierzyłem jaki jestem zły... reakcja i zachowanie znowu nieadekwatne i dziecinne krótko mówiąc - czy ona naprawdę wierzy w to, że zachowała się w porządku robiąc coś takiego ? Chodzi mi aby wiedzieć czy tylko mówi że wierzy czy faktycznie tak czuje - pytanie w zasadzie znowu sprowadza się do samoświadomości własnego zaburzenia.

Tyle tak na wstępie bo pytań mnóstwo ale może najpierw te najważniejsze. Proszę o pomoc osoby będące mocniej w temacie bo generalnie jestem masakrycznie zmęczony tą huśtawką emocjonalną, traktowaniem, wmawianiem, ciągłym jej uciekaniem, brakiem stabilności itd. itp. i chciałbym po prostu zacząć to bardziej rozumieć i znaleźć sposób na uratowanie naszych relacji.

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

15 października 2015, o 10:36

Witaj Tomaszek1234

Na wstępie - na zaburzenia typu borderline - cierpię od dziecka...potrafię zrozumieć jak ciężko Ci z osobą z tego typu zaburzeniem, bo po Twoim opisie nie mam niemal wątpliwości, że dziewczyna właśnie z tym się zmaga. Sama przez to przechodzę codziennie. Musisz wiedzieć jedno: to zaburzenie nie jest jedno liniowe...nigdy nie jest takie samo u każdego, bo wszystko jest kwestią samoświadomości. Ja przez lata grałam na uczuciach innych, niszczyłam siebie, sprawiałam dużą przykrość swoim bliskim...nie twierdzę, że teraz już wcale tego nie robię...czasami nie potrafię nad tym zapanować, jednak przez te lata nauczyłam się przyznawać do błędów.

Czy osoba ma świadomość, że narobiła bałaganu? - Owszem, gdzieś tam, w głębi duszy - wie...ale jest to nie do końca uświadomione, bo wtedy emocje rządzą i chociaż pojawiają się wyrzuty sumienia, poczucie winy, to jednak często dominuje wściekłość i żal, ale do innych...potrzeba czasu, by emocje opadły i wrócił zdrowy rozsądek...a wtedy już ciężko przyznać się do błędu...ja nad tym pracowałam latami...przypuszczam, że z pomocą odpowiedniego psychoterapeuty - można osiągnąć to dużo szybciej...ja jednak bazowałam na swoich doświadczeniach. Jestem dość empatyczna i czułam właśnie silne wyrzuty sumienia, gdy narozrabiałam i widziałam- nie raz łzy moich bliskich...

Jeśli idzie o uświadomienie takiej osobie problemu...nie jest to proste, bo znów sprowadza się to do samoświadomości...myślę, że ona Tobie nie uwierzy...to w Twoją stronę skierowane jest najwięcej emocji, bo jesteś najbliżej...prawdopodobnie lepiej przyjęłaby taką informację od osoby obcej...najważniejsze jest, by zrozumiała, że jej nie jest dobrze z tymi emocjami...bo czasami może się wydawać inaczej...to takie życie w szczelnej banieczce...użalanie się nad swoim marnym losem, niemożność docenienia dobrych chwil, bo zawsze wśród nich jest jakieś ALE...jakieś podejrzenia, jakaś frustracja...to jest bardzo męczące i wyniszczające...dla samej osoby border, jak i dla otoczenia...ja to odkryłam na bazie obserwacji...nikt mi tego nie uświadamiał jakoś dobitnie...mówiono jedynie, że jestem nadpobudliwa i pyskata.

Te jej przeskoki ze stanu w stan - są normą...u mnie odbywa się to schematycznie: np.
|euforia --> wypalenie -->zwątpienie we wszystko --> złość --> wypalenie --> ekstremalny smutek|
...wypalenie, to stany przechodnie, gdzie pojawia się bardzo silne zmęczenie tymi emocjami...czuję senność, ociężałość, nic mnie nie interesuje i na niczym nie zależy...są oczywiście inne schematy i każdy przechodzi je na inny sposób. Nie wydaje mi się, że istnieje jakiś odpowiedni moment, gdy do bordera coś inaczej dociera heh...nie jesteśmy pozbawieni własnej woli, czy logicznego myślenia...czasami jednak jest to przytłumione przez silne i wręcz roznoszące od środka emocje. Wtedy trudno ugryźć się w język i nie wyrzucić z siebie całego tego paskudztwa, które zbiera się w głowie...

Podstawowa trudność w uświadomieniu takiej osoby, że to co czuje, to nie są NORMALNE i NATURALNE STANY, to fakt, że borderline nie pojawia się z dnia na dzień, jak to bywa np. z zaburzeniem lękowym (mi łatwiej było zaakceptować, że mam zaburzenia lękowe, niż przyjąć do wiadomości, że mam też border). Border rozwija się latami...zaczyna stanowić część życia, część pojmowania...przyzwyczajenie...chociaż trudno pojąć, jak można przyzwyczaić się do roznoszących nas emocji...to czasami jest niemal fizycznie bolesne...-a jednak.
Myślę, że z tym uświadamianiem poradzi sobie lepiej specjalista, niż osoba bliska...ale wszystko zależy też od osoby dotkniętej zaburzeniami osobowości.

Trudno mi ocenić, czy ona faktycznie wierzy w to, że wszystkiemu winni są inni, a nie ona sama...ja przez większość czasu czułam się pokrzywdzona, zaniedbana i odrzucona wręcz, co tylko nasilało moje reakcje złe...na każdą krytykę reagowałam silną złością i krzykiem...zawsze był jakiś kontrargument...

Teraz - z perspektywy czasu - widzę to wszystko...widzę swoje błędy, swoje złe i głupie zachowania...nauczyłam się stawiać w sytuacji tej drugiej osoby...
Nie raz jeszcze walczę z tymi wściekłymi emocjami...z niepewnością, z niechęcią do swojej własnej osoby, z poczuciem, że nie jestem warta żadnego chłopaka i na pewno zostanę sama...że na pewno zostanę zdradzona, lub odrzucona...ale jest lepiej...jest już lżej...jestem w związku z człowiekiem, który to wszystko rozumie i stara się te stany łagodzić poprzez wyrozumiałość i spokój. Na pewno wiele go to kosztuje...a ja z każdym dniem rozwijam się w tym lepszym kierunku, chociaż jak każdy człowiek - mam lepsze i słabsze dni :) (Mam nadzieję, że da Ci to jakąś nadzieję, że może być lepiej...bo może! Border to zaburzenie, a nie jakaś przewlekła choroba. Przy odrobinie chęci i pracy - wychodzi się na prostą).

PS. przepraszam za mało składny tekst...ciężko jest pisać o swoich odczuciach i doświadczeniach, gdy nie ma się tego za sobą...widać jeszcze za mało mam dystansu do tego wszystkiego.
Zdaję sobie również sprawę, że nie udzieliłam Ci żadnych wskazówek, ale to bardzo trudno zrobić, bo jak już pisałam wielokrotnie - większość pracy musi wykonać osoba z borderline...musi sobie to wszystko UŚWIADOMIĆ...uwierzyć i przyjąć do wiadomości...inni mogą wykazać się wyrozumiałością i spokojem...mogą wspierać.
Pamiętaj jednak, że ona mimo zaburzeń - na pewno jest dobrą osobą...przecież za coś ją pokochałeś...jeśli uważasz, że warto, to walcz o to...wiem, że to trudne i bolesne, ale nie jest to niewykonalne. Może zaproponuj wspólne pójście do terapeuty?

Ogólnie możesz poczytać jakieś książki odnośnie zaburzenia borderline...jest tego troszkę. Może uda Ci się podsunąć swojej kobiecie taką publikację? Może łatwiej będzie jej zrozumieć siebie samą? Możesz spróbować :)

Pozdrawiam.
W ucieczce nie ma żadnej wolności
olek
Zbanowany
Posty: 242
Rejestracja: 27 czerwca 2014, o 15:17

15 października 2015, o 13:19

Hej mysle ze musisz ty przede wszystkim miec wiedze o tym wiec czytaj ksiazki, ja mialem jakis czas temu sytuacje taka ale mi braklo cierpliwosci. Do tego tez musisz wiedziec ze nie jest to osoba zla czy cos takiego ale warto tez poznac jej mechanizmy obronne, na tym blogu to jest fajnie opisane
http://koniectoksycznych.blogspot.com/2 ... ranie.html

tylko jak bedziesz go czytal to pamietaj ze to jest blog dla ofiar i nie sugeruj sie tym tak bardzo bo twoja dupcia moze isc na terapie i razem dojdziedzie do rownowagi. ale warto to poczytac aby wiedziec co i jak.
no i koniecznie na terapie niech idzie.
Gydby nie to ze wczesniej mialem problemy z zaburzeniami i sie orientowalem to by taki zwiazek mnie rozpizdzial jak nie wiem, bo nie wiedzialbym co sie dzieje.
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

15 października 2015, o 14:17

Z ciekawości poczytałam tego bloga i jestem zaszokowana...

Po pierwsze autor traktuje to tak, jakby tylko kobiety cierpiały na zaburzenia borderline...a jest nas chyba po równo...jeśli mężczyzna zachowuje się w taki sposób, to nazywa się go TYRANEM...odnoszę wrażenie, że autor bloga pomieszał sobie wyznania kobiet, które doświadczyły tyranii w domu, z jakimiś swoimi doświadczeniami być może i stworzył obraz apokaliptyczny wręcz.

Po drugie - demonizuje to do tego stopnia, że aż wydawać się może, że kobieta z borderline czuje jakąś przewrotną, wręcz chorą satysfakcję z krzywdzenia drugiej strony...tak nie jest! Borderline NIE jest równy SADYZMOWI! Pewne zachowania mogą tak wyglądać, jednak są one nie do końca uświadomione i bardzo bolesne (dla OBU stron!)...brakuje często tego poczucia, że robi się źle...jednak później pojawiają się wyrzuty sumienia i wstyd...może tylko wewnętrznie, bo jak pisałam wcześniej - jak emocje opadną, to trudno przyznać się do błędów...a jeszcze trudniej wyjaśnić o co chodziło i czemu tak się zachowała...łatwiej trwać przy poprzedniej wersji...

Po trzecie - Borderline ma tyle odmian, ile jest ludzi, którzy na to cierpią. Każdy ma inną emocjonalność, każdy inne reakcje...ja kończyłam relacje z dnia na dzień, bo panicznie bałam się odrzucenia...bywałam toksyczna...owszem...ale nie znęcałam się długofalowo nad partnerami! To, co na tym blogu jest opisane, to już jakaś piekielna skrajność i nie jestem pewna, czy to na pewno przez borderline wystąpiły takie zachowania i manipulacje :/

Tomaszek1234 - jeśli przeczytasz, lub przeczytałeś już tego bloga, to bardzo Cię proszę - nie bierz tego zbyt mocno do siebie...borderline to zaburzenie emocjonalne, a nie choroba psychiczna, czy jakaś straszna skłonność do skrajnego sadyzmu.

Droga do wyjścia z tego może i jest długa...ale jest do przejścia...a już pewien etap stabilizacji - przynosi dużą ulgę samej osobie zaburzonej, jak i otoczeniu...wtedy już można żyć normalnie i spokojnie.

Uświadomienie sobie problemu i jego skali ---> Budowanie w sobie empatii, stawianie się w sytuacji drugiej osoby ---> Nauka wyrażania emocji w inny, niż destrukcyjny sposób ---> Panowanie nad zbytnio narastającymi emocjami, nie poddawanie się ich sile. ---> WOLNOŚĆ emocjonalna.

-To taka moja mała lista celów...obecnie jestem na etapie trzecim...myślę, że jeśli znajdziesz w sobie tyle siły i cierpliwości, to doczekasz się takiej listy od swojej kobiety...a każdy kolejny krok daje ogromną satysfakcję...

Zastanawiałam się też nad tym, jak mógłbyś jej to przekazać...może szczera rozmowa, na zasadzie: "bardzo zależy mi na tym związku, ale brak mi sił, musimy oboje coś z tym zrobić." ...chodzi o to, żeby nie przekazywać takich sygnałów typu: "to twoja wina, musisz się zmienić i leczyć, bo inaczej odejdę", bo to tylko pogłębi obawy, brak pewności siebie i zaostrzy złe zachowania...
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

15 października 2015, o 16:08

Zgadzam sie z Delphi co do jednego, zaburzenia osobowosci nie sa rowne sadyzmowi i osoba zaburzona nie czerpie z tego satysfakcji, no chyba ze ma dodatkowo taki charakter albo jest to w momencie rozchwiania emocjonalnego to wtedy owszem, ma ochote niszczyc jak nie siebie to kogos.
Tutaj prawda ale z drugiej strony ten blog pokazuje idealnie zachowania osob z takimi zaburzeniami, autor tego bloga zreszta nie pisze tego z glowy a tlumaczy teksty osob ktore zajmuja sie tym naukowo.
Znam ten blog od dawna i uwazam go za kompetentny i to mimo tego ze dotyczyl mnie samej :)
Tylko ze on akurat to pisze jako w sumie wydaje mi sie ofiara i dlatego blog ma charakter ataku co nie oznacza ze pisze tam nieprawde. Pisze sluszne rzeczy tylko ton pozostawia wiele do zyczenia, ale w koncu to blog wiec tu najwazniejsza jest opinia autora, chociaz powtarzam te tresci nie sa tylko z jego glowy.
Ja uwazam ze kazdy kto wchodzi w zwiazek z osoba o takich zaburzeniach osobowosci ma prawo wiedziec na co moze liczyc a na co nie. Tyle tylko aby od startu nie nastrajac sie negatywnie bo tez nigdy nie wszystko jest przesadzone.
Wiec tego bloga trzeba czytac tak:
informacje okey, przekaz emocjonalny zostawic autorowi i nie brac go do siebie.
Daj temu zwiazkowi czas, bo bez tego nie da rady, porozmawiaj ze swoja kobieta, daj jej troche o tym poczytac, powiedz co konkretnie tobie sie nie podoba i wtedy zobaczysz jak ona na to zareaguje.
Wybaczcie styl pisania pisze z telefonu
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

15 października 2015, o 17:03

Nie są z jego głowy, a jedynie przetłumaczone z innego tekstu - fakt...ale trudno się zgodzić z tą generalizacją.
Wszystko zależy od osoby, bo są osoby z natury empatyczne, są takie, które się tego muszą uczyć, a są takie, które nie potrafią I JUŻ...a od empatii bardzo wiele tu zależy, bo wtedy łatwiej przyznać się przed samą sobą, że coś jest nie w porządku, gdy widzi się reakcje najbliższego otoczenia...sam fakt przyznania się przed sobą, to wstęp do pracy nad sobą...tak uważam. Oczywiście potrzeba jeszcze chęci...bo pewnie są osoby, które powiedzą, że takie są i koniec.
Wiele zależy również od innych cech jednostkowych...nie trzeba mieć od razu zaburzenia border, żeby manipulować ludźmi...są tacy, którzy mają to wpisane w naturę i już.

Być może brak mi jeszcze dystansu do tego typu spraw i stąd mój chłodny ton wypowiedzi n.t. tego wpisu na blogu.
Całego bloga nie oceniam, bo nie czytałam.
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

15 października 2015, o 19:44

Wypowiem się tylko co do tego bloga, bo chyba to wraz z moim wcześniejszym postem, więcej ludzi się o nim dowiedziało. Co do samego tematu nie będę się wypowiadać, bo ze względu na własne przejścia mam dość radykalne podejście do tych spraw, co nie wszystkim się podoba.

Aneta ma rację, praktycznie żaden wpis na blogu nie jest autorstwa samego założyciela tego bloga. Większość artykułów to tłumaczenia tekstów dr. Tary Palmatier i dr. Shari Shreiber, które naukowo zajmują się badaniem nad zaburzeniem borderline. I tłumaczenia te są dość dosłowne, wraz z kontrowersyjnym słownictwem, opisami, porównaniami (czytałem te artykuły w oryginale też). Blog przeznaczony jest dla "OFIAR" a nie dla "OPRAWCÓW"(którymi w tym przypadku są kobiety z zaburzeniami osobowości typu "B", czyli borderline, narcystyczne, histrioniczne, socjopatyczne), więc nikogo nie powinien dziwić ton wypowiedzi na tym blogu. Niestety przedstawia on smutną prawdę o tym, jak wyglądają związki z takimi osobami. Nie zgodzę się też z tym, że pokazuje, że tylko kobiety na to cierpią i są związkowymi oprawcami. Myślę, że na 1 taki blog, przypada z 20 blogów na temat tego, jakimi to mężczyźni są tyranami, zdrajcami, świniami, tyle że w świadomości społecznej uchodzi za normę, że to facet w związku jest przeważnie powodem wszelkiego zła i patologii. Więc ten blog to wg mnie rodzynek. Nie dziwi mnie też Delphia to, że to co czytasz na tym blogu mocno w Ciebie godzi, bo jakby nie było, to czytasz niepochlebne opinie o przypadłości na którą również cierpisz, a po za tym sama charakterystyka tego zaburzenia trochę nie pozwala Ci na to, żeby te fakty przyjąć. Jest nawet na tym blogu artykuł o tym, jak reagują osoby borderline, które trafiły w to miejsce. Więc uważam, że sam blog mimo wszystko jest świetny.

Oczywiście masz rację, że u każdej osoby obraz tego zaburzenia jest inny, może się różnić w zależności od indywidualnych cech, poziomu świadomości danej osoby, chęci pracy nad sobą itp. Nie neguję tego. I rzeczywiście mogę przyznać, że Ty pod względem świadomości swojego zaburzenia jesteś już bardzo wysoko, dopuszczasz to do siebie, dużo rozumiesz, starasz się pracować nad sobą. Ale niestety takie sytuacje to wg mnie jest rzadkość. I jeśli ten facet (czy tam babka z poprzedniego podobnego tematu) przyznaje, że wykańcza się psychicznie, emocjonalnie a nawet fizycznie w związku z osobą zaburzoną (która dodajmy nie ma ŻADNEJ świadomości swojej "winy", krzywdzenia innych, a dodatkowo za własne patologiczne zachowania obwinia TYLKO partnera), to uważam, że WŁAŚNIE TEN BLOG, pokazuje jedyne pozytywne rozwiązanie takiej sytuacji. Jak napisałem wyżej, nie chcę wrzucać wszystkich do jednego wora (nie robiłem też tego wcześniej, jak zostało to wcześniej odebrane), ale myślę, że każdy człowiek mający duże wątpliwości będąc w związku z osobą z borderline, powinien tego bloga przeczytać Z DYSTANSEM, a następnie indywidualnie przemyśleć w jakim stopniu sytuacje tam opisane dotyczą jego i w jaki sposób chce tą sprawę poprowadzić dalej, właśnie ze względu na to, że zaburzony partner może należeć do grupy tych, którzy nabyli choć te minimum świadomości, i dają nadzieję na przyszłość. Bo niestety, ale nawet na wyrozumiałość trzeba sobie w jakiś sposób zasłużyć a jeśli taka toksyczna osoba nie ma absolutnie żadnej skruchy, wyrzutów sumienia, a nawet świadomości jak jej zachowanie może źle wpływać na inne bliskie osoby, to niestety, ale rokuje to źle i uważam, że nie ma nadziei na to, że cokolwiek się zmieni (bo tak jak napisałaś, to zaburzony partner musi tą chęć zmiany czuć, zacząć rozumieć swoje błędy i toksyczność swoich zachowań, bez tego ani rusz).
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

15 października 2015, o 21:34

Ze wszystkim się zgadzam Zordon, poza jednym faktem...partnerka kolegi, który temat napisał - nie ma prawdopodobnie bladego pojęcia, że cierpi na JAKIŚ TAM ZABURZENIA...dlatego warto dać jej szansę i starać się uświadomić i wspólnie popracować, a nie odtrącić, jak jakiś popsuty przedmiot...trzeba zrozumieć, że nie tylko otoczenie cierpi, a również osoba zaburzona...jakże łatwo Wam wykazywać współczucie i troskę o osoby z zaburzeniami lękowymi...a jednocześnie tak łatwo piętnować osoby z zaburzeniami osobowości...troska wybiórcza, bo fakt, że łatwiej można przemówić do lękowca, niż bordera...potrafię to nawet zrozumieć, bo całe życie byłam krytykowana i odtrącana poprzez swoje zachowania. Nikt nawet nie starał się dotrzeć do sedna.

Takie ciągłe odtrącanie (gdy jeszcze nie miałam pojęcia CO ZE MNĄ JEST NIE TAK?!) doprowadziło do ekstremalnej formy nienawiści do własnej osoby...obrzydzenia i nienawiści...zmagam się z tym cały czas...każdy komplement brzmi dla mnie fałszywie, bo całe życie wpierano mi, że jestem gorsza, nieudolna, jakaś dziwna, chora umysłowo...nienawidzę swojego ciała, swojej osobowości...samo patrzenie w lustro - wzbudza we mnie wstręt...do tego prowadzi piętnowanie i systematyczna krytyka...brak wyrozumiałości...

Nie doprowadziłam SAMA do swoich zaburzeń...nie wypracowałam sobie ich przez swoje błędy...na tym zaważyły inne czynniki, na które nie miałam większego wpływu...dlatego będę zawsze negowała postawę, która nakazuje ucieczkę, bez chociażby próby rozwiązania problemu...
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

15 października 2015, o 23:13

To i może ja zabiorę w tej sprawie głos bo ogólnie też coś w tej sprawie mam do powiedzienia.

A więc po pierwsze, przyznaję rację temu że nie powinno się piętnować ani skreślać nikogo bo właśnie jak Delphia słusznie zauważyła, często ludzie popełniają błędy z powodu braku wiedzy i świadomości tego jaki odbiór ma ich zachowanie. Pod to podchodzą chociażby alkocholicy, często piętnowani ale tak naprawdę nikt z nas nie zna ich historii, powodu etc, do tego zawsze warto wykazać wyrozumiałość.

Co do kwestii samego sedna problemu, to z własnego doświadczenia mogę napisać Ci drogi Tomaszu że najważniejsze jest okazanie wyrozumiałości, spokoju oraz ( i to najważniejszie) - NABRANIA DYSTANSU w odbiorze takich zachowań. Osoba z borderline często nie zdaje sobie sprawy z tego jakie skutki przynoszą jej akcje. Siła emocji jest tak duża że przysłania to jej logiczne myślenie. To są właśnie te "popłynięcia" jak to określiłeś w swoim poście. Oczywiście zależne jest też wszystko od osobowości, są osoby takie jak na przykład Delphia, która chce to przezwyciężyć, podrasować swoje nadaktywne cechy i nabiera świadomości oraz przede wszystkim stara się. A to zawsze najlepsze co można zrobić. Jej postawa jest właśnie godna podziwu, ponieważ nie wiem jak to jest mieć takie emocje w sobie, tak silnie je odczuwać, ale za to widzę je po niej i domyślam się że jest to bardzo silne i ciężkie. Nie ma to porównania z zaburzeniami lękowymi typu nerwica. Oczywiście, jedno z drugim może współistnieć, bo przecież same borderowe akcje wywołują później w takiej osobie poczucie wstydu, gorszego samopoczucia, lęku etc. Jednak samo to odczucie w sobie jest pewnie ciężkie i bolesne. W końcu to manipulacja emocjonalna, bardzo silna manipulacja. Dlatego oficjalnie mogę napisać że jestem dumny z Delphii, z tego jak się stara, jak sobie radzi, jak walczy o wolność emocjonalną, własne szczęście. Tym pokazuje że można, źe osoby z borderem nie są na straconej pozycji, że one też jak każda inna osoba która ma świadomość i moralność swoich czynów moźe nad sobą pracować. Często również swoją postawą i zachowaniem daje mi motywację i popycha również na przód, w trudnościach, smutkch etc. Bo skoro ona może poradzić sobie z takimi stanami, skoro walczy, skoro się stara, to ja również mogę przy własnych trudnościach, walczyć do końca ( nie piszę tutaj o zaburzeniu gdyż jestem już odvurzony, piszę ogólnie o trudnościach źyciowych ). Dlatego też nie ma tutaj wymówek Tomku. Twoja dziewczyna również może zrozumieć to że jej zachowania są niewłasciwe i destrukcyjne. Może to dostrzec, wszystko zależne jest od tego jak bardzo jej na tym zależy oraz ile dostrzega.

A jeżeli tego nie chce dostrzec, jeżeli nie stara się, jeźeli nie chce nawet słuchać lub przyznać sie do winy, to popieram moich przedmówców. To tak samo jak z jakąkolwiek inną osobą która ma jakikolwiek problem. Jeżeli się nie stara, jeżeli nie dostrzega swojej winy a obiwnia tylko Ciebie i nie chce nad sobą pracować, nie uważa że jest za co przepraszać, to faktycznie nie ma sensu byś z taką osobą był. Bo border borderem, ale druga sprawa to właśnie reszta osobowości, charakter tej osoby, własna wolna i chęci. Pamiętaj, trzeba też szanować samego siebie. Nie można sobie pozwalać na bycie poniżanym lub manipulowanym. Tylko tak jak pisze, nie znam Twojej dziewczyny więc nie chcę też jej pochopnie oceniać. Proponuję Ci porozmawiać sobie z nią na spokojnie, właśnie zaproponować jakieś lektury, terapię itp. Najlepiej gdyby ona dostrzegła swoje błędy, zresztą, musi tak zrobić by ruszyć dalej. Ale do tego musi przede wszystkim sama tegp CHCIEĆ.

Więc z mojej strony mogę Ci polecić tą oto książkę która stricte jest o tym jak żyć i radzić sobie z osobą z borderline. Jest to książka zarówno dla partnera jak i samej osoby z borderem. Tak węc może warto rozpocząć właśnie od niej. Osobiście jestem o wiele bardziej skłonny do czytania jakichś rzetelnych, konkretnych książek niż wszelkiego typu blogów. http://www.empik.com/borderline-jak-zyc ... ,ksiazka-p

P.S. Dodam jeszcze tylko że kluczowa jest tutaj zmiana filozofii życia, postrzegania siebie przez taką osobę, właśnie w tym celu warto jest czytać tego typu książki. Tzw. Książki rozwojowe. :)

To tyle z mojej strony. Życzę Wam powodzenia i spokoju dusz :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
olek
Zbanowany
Posty: 242
Rejestracja: 27 czerwca 2014, o 15:17

15 października 2015, o 23:20

Powiem krotko mysle ze najbardziej przekonujace to by bylo to jakby tu byly osoby co stworzyly z kims z boderline spokojny zwiazek chocby 4 letni :) czas sluchajcie czas........ tu kazdy gada ze boder moze to naprawic tamto naprawic. ale nikt nie znajdzie zwiazku z boderem trwajacym dluzej ktory by wspominal dobrze.
tak wiec najpierw sprawdzcie a potem mowcie.
ja nie skreslam ja trzymam sie faktow a nie zalozen.
oczywiscie powodzenia wszystkim z serca bo jestem dobry chlopok :D
ale jesli masz autorze tematu nerwice i sam masz problemy ze soba to najpierw uloz to a potem martw sie boderowa dziewczyna. anie odwrotnie bo cie to wykonczy. sorki jesli to kogos boli ale wiem ze w glebi ducha przyznajecie mi takze racje.
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

15 października 2015, o 23:24

Jasne Olek, ale tu nawet nie chodzi o border, zobacz ile jest teraz rozwodów itp. Nie przypisujmy wszystkiego borderowi, ja bym bardziej stawiał na zrozumienie i wspólne starania. Dopóki się obydwie strony starają, dopóty jest budowanie a nie niszczenie. Jak się przestają starać to następuje destrukcja. Nie sądzę by było inaczej przy borderze, tak po prostu jest w relacjach interpersonalnych. Border czy nie, by mieć trwały i udany związek trzeba ciężko pracować z obydwu stron.
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

15 października 2015, o 23:41

Olek...byłam w związku przez 6 lat...przez 6 lat, gdzie to nie ja byłam tą stroną "wykańczającą"...przeciwnie...6 lat moich starań, mojej uległości, płaczu po nocach, uderzania głową w ścianę, bo swoich emocji pokazać nie mogłam, bo kończyło się to wyśmianiem, awanturą, brakiem zrozumienia...gdy tylko "prychnęłam" z jakiegoś powodu, to zaraz był krzyk, że znowu zaczynam...więc z czasem ani nie komentowałam, ani nie "prychałam", ani nie pokazywałam emocji...szalałam od wewnątrz...border, czy nie...każdego da się stłamsić i pognębić...gdy zakończyłam tą relację, to zaczął się płacz...zaczął się żal, że tak mnie traktował...przysięgał zadośćuczynienie i inne rzeczy...nie ważne...ważny jest fakt, że border to nie jakieś cuda - wianki, jak niektórzy tutaj to widzą, a jedynie skrzywdzona osobowość...skrzywdzona emocjonalność.

Tomaszek1234 - ze swojej strony życzę Ci szczęścia i jak najwięcej miłości. Pamiętaj, że jak się kogoś kocha, to można wiele zmienić...można walczyć o lepsze i tyle...jeśli tylko jest szansa i jakaś nadzieja...i Twoja wola. Życzę Ci z całego serca - powodzenia.

Tyle z mojej strony.
W ucieczce nie ma żadnej wolności
olek
Zbanowany
Posty: 242
Rejestracja: 27 czerwca 2014, o 15:17

16 października 2015, o 20:18

Jak nie chodzi o boderline? Przeciez o tym wlasnie jest ten temat. gdyby to bylo o nalogowym alkoholiku czy o zaburzeniu osobowosci dajmy na to socjopatycznym to bysmy o tym rozmawiali nie? Wtedy bym podal bloga do takiej tematyki (swoja droga ciekawe ilu wtedy by bylo obroncow :) ) a tu mamy rozmawiac o boderze i to z roznych stron faktycznych tak aby ktos mogl poznac obiektywna prawde czyli tak aby wypowiedzialy sie osoby z paru stron.
Przykro mi Delphia ze ci sie w zwiazku nie ukladalo ale to czemu bylas w nim przez 6 lat?
Ja bym wolal zeby ktos bez zaburzenia osobowosci stwierdzil ze stworzyl zwiazek z taka osoba oparty na dluzszej relacji np 4 lat. Dla mnie ten temat jest wazny z uwagi na osobiste przezycia i mozna mowic o milosci itd poprawie ale tez o tym jakie sa tego minusy i wtedy tjak ktos sie zdecyduje to chociaz nie bedzie nikomu zarzucal ze ktos go tu oszukal. Inna sprawa to problem z alkiem a co innego zaburzona osobowosc i to strasznie duza roznica. Ja rozumiem ze podchodzicie do tego z wlasnej strony i z emocjami ale zluzujcie sie :)
usunietenaprosbe
Gość

16 października 2015, o 20:21

Jestem czyms a'la borderline. Nie wiem czasem czemu tak dzialam, kreci nas adrenalina. I irracjonalne dzialania czesto tez.
olek
Zbanowany
Posty: 242
Rejestracja: 27 czerwca 2014, o 15:17

16 października 2015, o 20:22

No i moze Divam Ty opisz tak seryjnie jak taki chocby ala boder zachowuje sie w zwiazku bo tu wyzej to troche proba glaskania jest a chlopak powinien poznac wydaje mi sie seryjne zachowania w zwiazku i to czy latwo przemowic komus wtedy do rozumu i ile cierpliwosci mu potrzeba.
Dasz rade?
ODPOWIEDZ