Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czesc wszystkim, prosze o pomoc :)

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

21 września 2017, o 09:55

Czesc wszystkim,
mam na imię Kamila i mam 20 lat.
Psychiatra oraz psycholog stwierdziły u mnie zaburzenia lękowo-depresyjne z natręctwami. Od dziecka byłam bardzo wrażliwa, często płakałam, ale byłam szczęśliwa. Jestem osobą bardzo empatyczną. Mam wspaniałych rodziców, z mamą mam bardzo silna więź, jest moja najlepsza przyjaciółka. Tata jest wspaniałym człowiekiem, jednak gdy byłam młodsza uważałam, ze zamyka mnie w "złotej klatce", zawsze złościł sie gdy chciałam gdzieś wyjsc, nie pozwalał jeździć samej do miasta. Zmieniło sie to dopiero gdy poznałam mojego obecnego chłopaka(narzeczonego),jesteśmy razem juz 5 lat. Wtedy tata zaczął pozwalać mi na więcej. Tata często mówił do mnie i mojego brata - umyjcie ręce, właściwie ciagle to powtarzał. Każda nasza choroba go przerażała, wydaje mi sie, ze tez jest osoba lękliwą. Moja babcia(mama taty) jest taka sama, ma dość mocno utarte stereotypy, jest silna osobowością, jednak od paru lat cierpi na napady paniki(to moje zdanie), czuje sie wtedy jakby miała zawał, ale nic jej nie jest według lekarzy. Ma tez takie stany depresyjne. Wszyscy wysyłają ją do psychiatry, jednak ona nie chce. Wydaje mi sie, ze po tacie i babci przejęłam te skłonności do zamartwiania się o wszystko.
Pierwsze lęki zaczęły się w wieku 10 lat, codziennie wieczorem musiałam odmówić swoją "modlitwę", w której prosiłam Boga, aby las przy którym mieszkam się nie spalił i zeby żadna bomba nie wybuchła. Z perspektywy czasu mnie to śmieszy, ale wtedy nie zasnęłabym bez odmówienia tej "modlitwy". W 4 klasie wygłupiałam sie z kolezanka i ona uderzyła mnie w głowę piórnikiem, wiec ja jej oddałam. Pech chciał, ze miałam tam cyrkiel i zrobiła jej się mała ranka na głowie. Nauczycielka nie zrozumiała, ze to była zabawa i, ze stało sie to niechcący. Rodzice koleżanki oraz nauczycielki wręcz mnie "zaszczuli", mimo ze zawsze byłam dobra i grzeczna uczennica. Wtedy zaczęły sie tez natręctwa, kilkanaście razy dziennie pytałam sie rodziców czy tej dziewczynie nic nie bedzie, ciagle do niej pisałam czy nic jej nie jest. Byłam przerażona. Pózniej dziewczyna wyjechała do Holandii i o wszystkim zapomniałam.
W wieku 14 lat przez rok miałam chłopaka, który sprawił, ze czułam sie od niego zależna, byłam strasznie zazdrosna, dawał mi do tego powody. Niestety wtedy wlasnie zbyt wczesnie zaczęłam kontakty seksualne, nie uprawialiśmy seksu, ale dotykaliśmy sie itp. Zaczęłam bać się irracjonalnie pewnego dnia, ze moge byc w ciąży. Przez pare miesięcy żyłam z tym lękiem i natręctwami o ciąży. Zadręczyłam mamę i chłopaka pytaniami o to, czy moge byc w ciąży, czy taka sytuacja moze doprowadzić do ciazy itp. Zrobiłam mnóstwo testów ciążowych. W koncu wszystko minęło, a moja mama zachorowała na raka piersi, to było straszne dla całej naszej rodziny. Jestem bardzo zżyta z mama, jej choroba była dla mnie ciosem, bałam sie okropnie, ze ją stracę. Mama na szczęście wyzdrowiała. Jej choroba dalej jednak nie daje mi spokoju, nie lubię o tym mowić i myślec. Poznałam nowego chłopaka, z którym jestem do teraz. Nasz związek nie był kolorowy na początku, okłamywał mnie, ja sie od niego uzależniłam, było wiele rozstań. Zaczęłam obawiać sie znowu ciąży, ponieważ przypomniało mi sie ze kiedyś sie tego wlasnie bałam. I znów wszystko od początku, natrętne myśli, pytania i lęki. Nie uprawiałam oczywiscie seksu, wiec to było dość irracjonalne. Po jakimś czasie to minęło, ale lęk pozostał, nie sprawiało mi przyjemności dotykanie się z chłopakiem. Po jakimś czasie i ten lęk minął. Zaczęła się chorobliwa zazdrość o chłopaka, a on tez nie był najwierniejszy. Nie zdradził mnie, ale oglądał ciagle jakieś inne dziewczyny na internecie, jak byliśmy na mieście to oglądał się za innymi. Bardzo to przeżywałam. Jednak po wielu kłótniach i to się zmieniło. Od dwóch lat wszystko jest super, w czerwcu się zaręczyliśmy i planujemy ślub. Mój chłopak bardzo się zmienił. Jestem z nim szczęśliwa, bardzo mnie wspiera w tym co sie dzieje.
Dwa lata temu w sierpniu zaczęły się kolejne natręctwa. Zaczęłam czytać wszystko po milion razy, miałam natrętne mysli, ciagle czytałam i czytałam. Nie miałam sił sie uczyć. Nie miałam juz siły tak żyć. Mama zabrała mnie do psychologa, która poleciła pójść do psychiatry. Tam została mi postawiona diagnoza nerwicy natręctw z lękami. Dostałam lek Zotral 50 mg i zapisałam sie na terapie do Pani psycholog. Dość szybko zaczęłam zauważać poprawę, po około pół roku wszystko wróciło do normy, po roku było lepiej niż kiedykolwiek w każdym aspekcie mojego życia. W maju tego roku po maturze zdecydowałam sie na odstawienie Zotralu (odstawiłam w połowie czerwca). Od końca kwietnia przestałam rownież chodzić na terapie.
Problemy pojawiły się 29 sierpnia, złapałam chyba grypę zoladkowa, nic nie jadłam i nawet nie wiem kiedy zaczęłam sie tym wszystkim przejmować. Najpierw pojawił się lęk, ze cos jest nie tak, taki wolnoplynacy. Następnego dnia rano dostałam pierwszego ataku paniki, to było straszne, trzęsłam sie, miałam uderzenia gorąca. Od tamtej pory zaczęłam sie bać, o to co sie ze mną dzieje, martwiłam sie, ze ten zły stan psychiczny znowu wraca. Bałam sie ze wrócą natręctwa. Nakręciłam sie. Nie jadłam prawie nic przez następny tydzień, co jeszcze bardziej mnie nakręcało. Po około 3 dniach ataków paniki zaczęłam sie martwić, ze moge mieć schizofrenie. Strasznie się w to wkręciłam. Szybko udało mi sie zapisać do mojej psycholog i psychiatry. Psychiatra zaleciła powrót do leków, biorę je juz obecnie 16 dni. Wróciłam na terapie do psychologa.
Pewnego dnia cały dzień siedziałam w domu bezczynnie i rozmyślałam. To było najgorsze co mogłam zrobić, zaczęłam sie bać ze juz nigdy nie bede jadła, ze bede miała anoreksję, pózniej jak zobaczylam cos w telewizji to zaczęłam sie bać, ze zrobię komuś krzywdę, a pózniej siedząc w wannie i próbując sie uspokoić kątem oka dostrzegłam jakis czarny kontur oczu i od razu wpadłam w panikę, ze to na pewno schizofrenia. Wydaje mi sie, ze zobaczyłam to, bo nakrecalam sie ciagle na schizofrenie i czytałam o objawach. Dodatkowo zobaczyłam to na kafelkach w lazience, których wzór układa sie wlasnie w taki kształt jaki zobaczyłam. No ale przeraziłam sie nie na żarty.
Cała noc nieprzespana, do kolejnej wizyty u psycholog była masakra. Pózniej zaczęłam powtarzać sobie mantrę, ze nie powinnam karmić mojego lęku złymi myślami. To pomogło na około 2 dni, trzymałam się. Pózniej natomiast zaczęłam znów bać sie schizofrenii i choroby afektywnej dwubiegunowej.. oczywiscie wszystko co kiedyś przeżyłam albo co zrobiłam kojarzyło mi sie wlasnie z tymi chorobami. Po kolejnej wizycie u Pani psycholog uspokoiłam sie, powiedziała, ze zna mnie juz dwa lata i ze nie mam żadnej z tych chorób. Przy okazji lęków dostałam depersonalizacji. Zaczęła się od ataku paniki, a potem tak się przeraziłam, ze miałam to przez cała dobę. Od dwóch dni depersonalizacja całkowicie mi minęła. Czuje sie normalnie, ale zaczęłam sie martwić tym, ze nie czuje juz lęku i depersonalizacji, martwię sie czemu to tak szybko minęło! Wiem, ze to paradoks, bo wcześniej marzyłam tylko o tym, żeby to zniknęło. Dodatkowo zrobiłam przedwczoraj zakupy, kupiłam sobie sweter i buty. Zaczęłam sie martwić, ze mam CHAD, bo gdzieś przeczytałam ze Ci ludzie lubią robić zakupy, a ja tez to lubie. Jako ze nie czuje juz lęku, nie mam napadów paniki i depersonalizacji nie wiem o czym mam mowić mojej psycholog.
To moja historia.. wybaczcie, ze tak długo.
Mam kilka pytań :
1. Czy jesli to zaburzenia lękowe-depresyjne z natręctwami to czy mogą one tak mijać i potem nawracac? Czy musiałyby trwać cały czas?
2. Czy to, ze czułam sie po prostu dziwnie, wydawało mi sie, ze jestem w jakimś filmie, wiedziałam co sie dzieje, kim jestem i gdzie, ale nie czułam tego tak realnie. Czy to mogła byc wlasnie depersonalizacja? Nie miałam innych objawów.
3. Mam prawo jazdy. Około rok temu podczas jazdy poczułam taki przymus żeby puścić kierownice. Nie wiem czemu, najgorsze jest to, ze ja to zrobiłam. Oczywiście sprawdziłam najpierw czy nikt za mną i przede mną nie jedzie, czy nie ma pieszych, czy to teraz bezpieczne. Przez tą chwile jak puściłam kierownice czułam takie otępienie, ale zaraz złapałam kierownice i wróciłam na swoją stronę jezdni. Jakis czas pózniej zrobiłam to jeszcze raz. Zaznaczam, ze nie chciałam zrobić sobie żadnej krzywdy! Bardzo złe sie po tym czułam, ciagle analizowałam ta sytuacje i martwiłam sie tym. Raz jeszcze poczułam chęć zeby przycisnąć pedał gazu do końca, ale oczywiscie zachowując pełna kontrole, sprawdziłam czy nikt nie idzie, czy nic nie jedzie. Nigdy więcej tego nie zrobiłam, ale ostatnio boje sie, ze mogłabym znów to zrobić, oczywiscie wiem, ze nie chce i ze bym to powstrzymała, ale i tak mnie to przeraża. Ostatnio na forum przeczytałam, ze ludzie z CHAD mają wlasnie takie zapędy do takiego zachowania i sie przeraziłam, ze tez na pewno to mam. Moja psycholog stwierdziła, ze to mogło byc przez to, ze mam silna potrzebę kontroli nad sobą i wszystkim dookoła. Powiedziała, ze jakaś część mnie chciałaby wyrwać się spod tej kontroli i, ze bardzo możliwe, ze wlasnie z tego powodu sie tak zachowałam. Ja np nie wyobrażam sobie sie upić albo wziąć narkotyki, bo tak sie boje utraty kontroli. Sama nie wiem co o tym myślec.
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

21 września 2017, o 11:14

Dodam jeszcze, ze moja mama i babcia maja HASHIMOTO. Moj endokrynolog stwierdził niedoczynnosc tarczycy oraz insulinoopornosc. Biorę glucophage XR 750 oraz Letrox 50 od ponad miesiąca. Ostatnio byłam na usg tarczycy i mam stwierdzone na jego podstawie Hashimoto.
Baska83
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 5 lipca 2017, o 16:27

21 września 2017, o 23:15

Nie wiem co i doradzić ale chyba nerwica jest wstanie zrobić z nami wszystko. Ja dopiero zaczynam swoją walkę ale dociera do mnie co to "coś ze mną zrobiło. Dziś cały dzień przechodzę zawał i udar na zmianę. I niby wiem e to nie prawda a nie wiem. Też jestem w opłakanym stanie. jestem z małej wsi i tu psycholog czy psychiatra to wielkie halo. Tak bardzo chciałabym sobie pomóc a nie mam na to siły. Niby mąż kochany ale wkurza mnie że ciągle mówi tylko "to tylko twoje myślenie, wcale tak nie jest" a mi się wydaje że umieram. Koło dwóch lat co dzień czuje że boli mnie serce, że mam za wysokie ciśnienie to główne moje objawy ale nie dają żyć. Nie potrafię mysles i czuć . Jest tylko wsłuchiwanie się w rytmserca, czy nie bije za wolno, za szybko, za mocno , za słabo. Nie mam już sił. Przeraża mnie że nie mogę teraz zasnąć bez wypicia dwóch głębszych . A ojca mam alkoholika. Przeraża mnie to wszystko....
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

23 września 2017, o 07:20

Bardzo mi przykro,ze tak sie czujesz. Mi duzo pomogło ignorowanie tych myśli. Myślałam, ze nie dam rady, ale z każdym dniem jest lepiej. Spróbuj.

PS. Czy ktoś da rade odpowiedzieć na moje pytania? :) proszę
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

23 września 2017, o 08:18

kamila0530 pisze:
23 września 2017, o 07:20
Bardzo mi przykro,ze tak sie czujesz. Mi duzo pomogło ignorowanie tych myśli. Myślałam, ze nie dam rady, ale z każdym dniem jest lepiej. Spróbuj.

PS. Czy ktoś da rade odpowiedzieć na moje pytania? :) proszę
Zdecydowanie ignorowanie i akceptacja.Ja teraz od jakiegoś czasu pracuje nad akceptacja i całkiem całkiem mi to wychodzi.Somatow już żadnych praktycznie nie mam,lęk czasem się pojawia ale nie jest duży,jest taki ze da się go opanować.Zostaly mi natrety ale jak je akceptuje ignoruje i nie wkręcam się w analize ich to naprawdę to działa.Skup się na swoim życiu żyj życiem a nie nerwica.Sluchaj sobie nagrań Victora o Divina to skutku aż zrozumiesz mechanizmy lekowe i wszystkie nagranie które dotyczą nerwicy.Ja jak mam gorszy dzień przez cały czas słucham nagrań żeby to zrozumieć na 100%.
Powodzenia
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

23 września 2017, o 08:20

Dodam jeszcze ze 3 lata miałem hipohondria i sobie z nią praktycznie całkowicie poradziłem.Poprostu to olewałem mówiłem sobie co ma być to będzie,ze jak będę się martwił czy stanie mi się coś czy zemdleje czy umrę to nic mi to nie da tylko niszczę swoje życie i się katuje.
czytoja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 1 września 2017, o 20:25

23 września 2017, o 12:36

Odnośnie CHADU, to nie przejmuj się to nie jest tak że pójdziesz na zakupy, kupisz kurtkę i to oznacza że masz dwubiegunówkę. Znam osobę z tą chorobą i to jest tak że często pieniądze które miały być na cały miesiąc wydaje w jeden dzień na ubrania. Głowa do góry :friend:
Patimka
Gość

23 września 2017, o 12:40

Z tymi zakupami to w ogóle hit :DD
Idąc tym tokiem, mam nasilonego chada :twisted:
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

24 września 2017, o 17:44

Dzieki bardzo! Pocieszyliście mnie :)
A ktoś jest w stanie wypowiedzieć się odnośnie mojego 3 punktu?
czytoja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 1 września 2017, o 20:25

24 września 2017, o 19:15

kamila0530 pisze:
24 września 2017, o 17:44
Dzieki bardzo! Pocieszyliście mnie :)
A ktoś jest w stanie wypowiedzieć się odnośnie mojego 3 punktu?
Może chciałaś sprawdzić czy np. masz nad sobą kontrolę. Ludzie z nerwicami, którzy boją się samobójstwa przykładają sobie nóż i sprawdzają czy są w stanie coś sobie zrobić. Poza tym z tego co wiem ludzie z CHADEM mają zaniżony krytycyzm odnośnie swoich zachowań w fazie manii, a ty bardzo się tym przejmujesz i żałujesz że to zrobiłaś. Choroby psychiczne widać z zewnątrz, często osoby chore są zmuszane przez bliskich do hospitalizacji ponieważ nie uważają że coś jest nie tak. A inna sprawa jest taka, że napisałaś że jesteś pod opieką psychologa przez długi czas a psycholog przez tak długi czas na pewno by zobaczył gdyby coś było nie tak :friend:
Larwa poczwarna, larwa taka brzydka, skąd ma wiedzieć że rosną jej skrzydła?
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

24 września 2017, o 21:34

Gdybym ja tylko pomyślała to nie byłoby tak złe, bo wiem, ze w nerwicy myśli są okropne, ale ja to zrobiłam. Oczywiscie pod kontrolą i wiedziałam kiedy powiedzieć stop, ale jednak.. Mimo wszystko - Dziękuję jeszcze raz 😘😊
czytoja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 1 września 2017, o 20:25

25 września 2017, o 06:51

kamila0530 pisze:
24 września 2017, o 21:34
Gdybym ja tylko pomyślała to nie byłoby tak złe, bo wiem, ze w nerwicy myśli są okropne, ale ja to zrobiłam. Oczywiscie pod kontrolą i wiedziałam kiedy powiedzieć stop, ale jednak.. Mimo wszystko - Dziękuję jeszcze raz 😘😊
Sama mówisz i widzisz, że robiłaś to pod kontrolą i znałaś granice. Jakbyś nie miała nerwicy to byś nawet na to uwagi nie zwróciła, bo każdy z nas kiedyś zrobił coś głupiego ale nie oznacza to że każdy z nas ma CHAD albo cokolwiek innego jest z nim nie tak. :friend:
Larwa poczwarna, larwa taka brzydka, skąd ma wiedzieć że rosną jej skrzydła?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

25 września 2017, o 08:58

kamila0530 pisze:
21 września 2017, o 09:55
Czesc wszystkim,
mam na imię Kamila i mam 20 lat.
Psychiatra oraz psycholog stwierdziły u mnie zaburzenia lękowo-depresyjne z natręctwami. Od dziecka byłam bardzo wrażliwa, często płakałam, ale byłam szczęśliwa. Jestem osobą bardzo empatyczną. Mam wspaniałych rodziców, z mamą mam bardzo silna więź, jest moja najlepsza przyjaciółka. Tata jest wspaniałym człowiekiem, jednak gdy byłam młodsza uważałam, ze zamyka mnie w "złotej klatce", zawsze złościł sie gdy chciałam gdzieś wyjsc, nie pozwalał jeździć samej do miasta. Zmieniło sie to dopiero gdy poznałam mojego obecnego chłopaka(narzeczonego),jesteśmy razem juz 5 lat. Wtedy tata zaczął pozwalać mi na więcej. Tata często mówił do mnie i mojego brata - umyjcie ręce, właściwie ciagle to powtarzał. Każda nasza choroba go przerażała, wydaje mi sie, ze tez jest osoba lękliwą. Moja babcia(mama taty) jest taka sama, ma dość mocno utarte stereotypy, jest silna osobowością, jednak od paru lat cierpi na napady paniki(to moje zdanie), czuje sie wtedy jakby miała zawał, ale nic jej nie jest według lekarzy. Ma tez takie stany depresyjne. Wszyscy wysyłają ją do psychiatry, jednak ona nie chce. Wydaje mi sie, ze po tacie i babci przejęłam te skłonności do zamartwiania się o wszystko.
Pierwsze lęki zaczęły się w wieku 10 lat, codziennie wieczorem musiałam odmówić swoją "modlitwę", w której prosiłam Boga, aby las przy którym mieszkam się nie spalił i zeby żadna bomba nie wybuchła. Z perspektywy czasu mnie to śmieszy, ale wtedy nie zasnęłabym bez odmówienia tej "modlitwy". W 4 klasie wygłupiałam sie z kolezanka i ona uderzyła mnie w głowę piórnikiem, wiec ja jej oddałam. Pech chciał, ze miałam tam cyrkiel i zrobiła jej się mała ranka na głowie. Nauczycielka nie zrozumiała, ze to była zabawa i, ze stało sie to niechcący. Rodzice koleżanki oraz nauczycielki wręcz mnie "zaszczuli", mimo ze zawsze byłam dobra i grzeczna uczennica. Wtedy zaczęły sie tez natręctwa, kilkanaście razy dziennie pytałam sie rodziców czy tej dziewczynie nic nie bedzie, ciagle do niej pisałam czy nic jej nie jest. Byłam przerażona. Pózniej dziewczyna wyjechała do Holandii i o wszystkim zapomniałam.
W wieku 14 lat przez rok miałam chłopaka, który sprawił, ze czułam sie od niego zależna, byłam strasznie zazdrosna, dawał mi do tego powody. Niestety wtedy wlasnie zbyt wczesnie zaczęłam kontakty seksualne, nie uprawialiśmy seksu, ale dotykaliśmy sie itp. Zaczęłam bać się irracjonalnie pewnego dnia, ze moge byc w ciąży. Przez pare miesięcy żyłam z tym lękiem i natręctwami o ciąży. Zadręczyłam mamę i chłopaka pytaniami o to, czy moge byc w ciąży, czy taka sytuacja moze doprowadzić do ciazy itp. Zrobiłam mnóstwo testów ciążowych. W koncu wszystko minęło, a moja mama zachorowała na raka piersi, to było straszne dla całej naszej rodziny. Jestem bardzo zżyta z mama, jej choroba była dla mnie ciosem, bałam sie okropnie, ze ją stracę. Mama na szczęście wyzdrowiała. Jej choroba dalej jednak nie daje mi spokoju, nie lubię o tym mowić i myślec. Poznałam nowego chłopaka, z którym jestem do teraz. Nasz związek nie był kolorowy na początku, okłamywał mnie, ja sie od niego uzależniłam, było wiele rozstań. Zaczęłam obawiać sie znowu ciąży, ponieważ przypomniało mi sie ze kiedyś sie tego wlasnie bałam. I znów wszystko od początku, natrętne myśli, pytania i lęki. Nie uprawiałam oczywiscie seksu, wiec to było dość irracjonalne. Po jakimś czasie to minęło, ale lęk pozostał, nie sprawiało mi przyjemności dotykanie się z chłopakiem. Po jakimś czasie i ten lęk minął. Zaczęła się chorobliwa zazdrość o chłopaka, a on tez nie był najwierniejszy. Nie zdradził mnie, ale oglądał ciagle jakieś inne dziewczyny na internecie, jak byliśmy na mieście to oglądał się za innymi. Bardzo to przeżywałam. Jednak po wielu kłótniach i to się zmieniło. Od dwóch lat wszystko jest super, w czerwcu się zaręczyliśmy i planujemy ślub. Mój chłopak bardzo się zmienił. Jestem z nim szczęśliwa, bardzo mnie wspiera w tym co sie dzieje.
Dwa lata temu w sierpniu zaczęły się kolejne natręctwa. Zaczęłam czytać wszystko po milion razy, miałam natrętne mysli, ciagle czytałam i czytałam. Nie miałam sił sie uczyć. Nie miałam juz siły tak żyć. Mama zabrała mnie do psychologa, która poleciła pójść do psychiatry. Tam została mi postawiona diagnoza nerwicy natręctw z lękami. Dostałam lek Zotral 50 mg i zapisałam sie na terapie do Pani psycholog. Dość szybko zaczęłam zauważać poprawę, po około pół roku wszystko wróciło do normy, po roku było lepiej niż kiedykolwiek w każdym aspekcie mojego życia. W maju tego roku po maturze zdecydowałam sie na odstawienie Zotralu (odstawiłam w połowie czerwca). Od końca kwietnia przestałam rownież chodzić na terapie.
Problemy pojawiły się 29 sierpnia, złapałam chyba grypę zoladkowa, nic nie jadłam i nawet nie wiem kiedy zaczęłam sie tym wszystkim przejmować. Najpierw pojawił się lęk, ze cos jest nie tak, taki wolnoplynacy. Następnego dnia rano dostałam pierwszego ataku paniki, to było straszne, trzęsłam sie, miałam uderzenia gorąca. Od tamtej pory zaczęłam sie bać, o to co sie ze mną dzieje, martwiłam sie, ze ten zły stan psychiczny znowu wraca. Bałam sie ze wrócą natręctwa. Nakręciłam sie. Nie jadłam prawie nic przez następny tydzień, co jeszcze bardziej mnie nakręcało. Po około 3 dniach ataków paniki zaczęłam sie martwić, ze moge mieć schizofrenie. Strasznie się w to wkręciłam. Szybko udało mi sie zapisać do mojej psycholog i psychiatry. Psychiatra zaleciła powrót do leków, biorę je juz obecnie 16 dni. Wróciłam na terapie do psychologa.
Pewnego dnia cały dzień siedziałam w domu bezczynnie i rozmyślałam. To było najgorsze co mogłam zrobić, zaczęłam sie bać ze juz nigdy nie bede jadła, ze bede miała anoreksję, pózniej jak zobaczylam cos w telewizji to zaczęłam sie bać, ze zrobię komuś krzywdę, a pózniej siedząc w wannie i próbując sie uspokoić kątem oka dostrzegłam jakis czarny kontur oczu i od razu wpadłam w panikę, ze to na pewno schizofrenia. Wydaje mi sie, ze zobaczyłam to, bo nakrecalam sie ciagle na schizofrenie i czytałam o objawach. Dodatkowo zobaczyłam to na kafelkach w lazience, których wzór układa sie wlasnie w taki kształt jaki zobaczyłam. No ale przeraziłam sie nie na żarty.
Cała noc nieprzespana, do kolejnej wizyty u psycholog była masakra. Pózniej zaczęłam powtarzać sobie mantrę, ze nie powinnam karmić mojego lęku złymi myślami. To pomogło na około 2 dni, trzymałam się. Pózniej natomiast zaczęłam znów bać sie schizofrenii i choroby afektywnej dwubiegunowej.. oczywiscie wszystko co kiedyś przeżyłam albo co zrobiłam kojarzyło mi sie wlasnie z tymi chorobami. Po kolejnej wizycie u Pani psycholog uspokoiłam sie, powiedziała, ze zna mnie juz dwa lata i ze nie mam żadnej z tych chorób. Przy okazji lęków dostałam depersonalizacji. Zaczęła się od ataku paniki, a potem tak się przeraziłam, ze miałam to przez cała dobę. Od dwóch dni depersonalizacja całkowicie mi minęła. Czuje sie normalnie, ale zaczęłam sie martwić tym, ze nie czuje juz lęku i depersonalizacji, martwię sie czemu to tak szybko minęło! Wiem, ze to paradoks, bo wcześniej marzyłam tylko o tym, żeby to zniknęło. Dodatkowo zrobiłam przedwczoraj zakupy, kupiłam sobie sweter i buty. Zaczęłam sie martwić, ze mam CHAD, bo gdzieś przeczytałam ze Ci ludzie lubią robić zakupy, a ja tez to lubie. Jako ze nie czuje juz lęku, nie mam napadów paniki i depersonalizacji nie wiem o czym mam mowić mojej psycholog.
To moja historia.. wybaczcie, ze tak długo.
Mam kilka pytań :
1. Czy jesli to zaburzenia lękowe-depresyjne z natręctwami to czy mogą one tak mijać i potem nawracac? Czy musiałyby trwać cały czas?
2. Czy to, ze czułam sie po prostu dziwnie, wydawało mi sie, ze jestem w jakimś filmie, wiedziałam co sie dzieje, kim jestem i gdzie, ale nie czułam tego tak realnie. Czy to mogła byc wlasnie depersonalizacja? Nie miałam innych objawów.
3. Mam prawo jazdy. Około rok temu podczas jazdy poczułam taki przymus żeby puścić kierownice. Nie wiem czemu, najgorsze jest to, ze ja to zrobiłam. Oczywiście sprawdziłam najpierw czy nikt za mną i przede mną nie jedzie, czy nie ma pieszych, czy to teraz bezpieczne. Przez tą chwile jak puściłam kierownice czułam takie otępienie, ale zaraz złapałam kierownice i wróciłam na swoją stronę jezdni. Jakis czas pózniej zrobiłam to jeszcze raz. Zaznaczam, ze nie chciałam zrobić sobie żadnej krzywdy! Bardzo złe sie po tym czułam, ciagle analizowałam ta sytuacje i martwiłam sie tym. Raz jeszcze poczułam chęć zeby przycisnąć pedał gazu do końca, ale oczywiscie zachowując pełna kontrole, sprawdziłam czy nikt nie idzie, czy nic nie jedzie. Nigdy więcej tego nie zrobiłam, ale ostatnio boje sie, ze mogłabym znów to zrobić, oczywiscie wiem, ze nie chce i ze bym to powstrzymała, ale i tak mnie to przeraża. Ostatnio na forum przeczytałam, ze ludzie z CHAD mają wlasnie takie zapędy do takiego zachowania i sie przeraziłam, ze tez na pewno to mam. Moja psycholog stwierdziła, ze to mogło byc przez to, ze mam silna potrzebę kontroli nad sobą i wszystkim dookoła. Powiedziała, ze jakaś część mnie chciałaby wyrwać się spod tej kontroli i, ze bardzo możliwe, ze wlasnie z tego powodu sie tak zachowałam. Ja np nie wyobrażam sobie sie upić albo wziąć narkotyki, bo tak sie boje utraty kontroli. Sama nie wiem co o tym myślec.
Ani schizofrenia ani chad :)
Zaburzenia lękowe i to jest pewne.
Przestań czytać o chorobach psychicznych bo sobie narobisz biedy i kazde swoje zachowanie będziesz porownywala ;)
Kupienie swetra i czegos tam to nie są objawy manii :p do tego przedstawianie w taki sposób chadu to lekko filmowa wersja :)
Stany chadu maja mnóstwo innych objawow ktore sa kluczowe dla tej choroby a Ty wykazujesz klasyczne lekowo - nerwicowe zachowania.
Obok chadu czy schizofrenie to nawet nie stoisz.
Sa to po prostu Twoje koniki lękowe.

Posluchaj nagran z pierwszego dzialu:
odburzanie-wed-ug-divovica.html
I te tematy luknij
mechanizm-kowy-charakterystyka-t5227.html
kowy-chochlik-lowy-t5055.html

Co do tego 3 punktu to jeśli zrobilas to po zdobywa niu informacji o Chadzie to jest jasne czemu ;)
Wyżej zostalo to napisane.
Jesli przed to tez nic złego, pamiętam ze ja kiedyś tez tak mialem, ze czulem przymus aby zrobic cos ryzykownego chwilowo.
W każdym razie to nie oznacza chadu :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

26 września 2017, o 11:20

Dziękuję za odpowiedz :)
Zrobiłam to na długo przed tym zanim wpadłam na genialny pomysł lęku przed chorobami psychicznymi.. 😀
Teraz przypomniało mi się, ze kierownice puściłam tylko jeden raz. Drugi raz wcisnęłam gaz do końca. Za trzecim razem zamknęłam na chwile oczy.
Ciezko mi to zrozumieć, ciagle sie zastanawiam nad tym. Wydaje mi sie, ze chciałam wtedy po prostu sprawdzić co sie stanie. To przerażajace. To wszystko było około rok temu, od tamtej pory nic, ale jednak mam to w głowie.
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

26 września 2017, o 11:26

Ja mam taki problem, ze muszę wszystko zrozumieć logicznie, bo jak nie wiem czemu cos sie stało to nie umiem sie z tym pogodzić. Tak jak z samochodem.
ODPOWIEDZ