Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czesc, mam 37 lat i sie boje

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Kamka_Gumka
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 9 stycznia 2017, o 10:33

12 stycznia 2017, o 11:39

czesc
Mialam duzy kryzys 9 lat temu, trzymalo mnie kilka tygodni i w sumie teraz uswiadomilam sobie ze najgorsze minelo ale calkiem nigdy nie puscilo.
Wtedy przerazilam sie smierci, tzn kolejny raz zdalam sobie sprawe z jej nieuchronnosci i ze mnie nie bedzie.
To sprawilo ze jakos wycofalam sie z zycia. Chodzilam czesto rozdrazniona a tak naprawde to co czulam to byl lek.
Teraz to wrocilo. Napady leku, mysli ze moje zycie jest do dupy chociaz obiektywnie nie mam zadnych problemow. nie mam juz typowych atakow paniki ale najmniejszy stres czy emocja wywoluje u mnie poczucie leku, zatyka mnie w uszach, mrowieje twarz, czasem pali w plecach i klatce. i najgorsze sa mysli ktore temu towarzysza. czuje ze nie zyje tak jak bym chciala ale nie umiem tego zmienic. nie mam przyjaciol bo wszystkich odstawilam na boczny tor dla meza, nie mam zainteresowan zadnych. Nie umiem byc dobra matka. w trakcie terapii dowiedzialam sie ze mam syndrom ddd... ogolnie czuje ze moje poczucie wartosci lezy i kwiczy. czuje sie jak oszustka ktora za chwile ktos nakryje :)
i do tego takie poczucie beznadzieji, inni sie dobrze bawia, beztrosko zyja a ja sie czuje jak na bombie, jakbym byla smiertelnie chora i zostalo mi kilka miesiecy zycia.
Potem przychodzi lepszy moment i jest super, tzn wiem co nie gra i wiem ze mozna to zmienic i nie ma sensu sie bac.
ale ten lek chwytajacy za gardlo jest okropny. czytam o nerwicy, staram sie nia nie przejmowac ale najgorszy jest mechanizm: czuje lek i wtedy nadciagaja czarne mysli.
pozdrawiam,
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

12 stycznia 2017, o 12:43

Kochana:

1. Niskie poczucie wlasnej wartosci
2. Jakies niezrealizowane rzeczy, niezadowolenie z zycia

=

FRUSTRACJA, STRES a potem NERWICA

jestes na terapii?
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
Kamka_Gumka
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 9 stycznia 2017, o 10:33

12 stycznia 2017, o 13:00

tak, jestem na terapii, zaczelam 2 miesiace temu indywidualna, na ktorej uswiadomilam sobie wiele rzeczy i zaczelam sie jeszcze bardziej bac bo wczesniej sobie te leki jakos zagluszalam. tzn chodzilam wsciekla.
teraz zaczelam grupowa dla dda. z indywidualnej musialam zrezygnowac bo terapeuta nie zgadza sie kontynuowac indywidualnej jesli chodze gdzie indziej na grupowa.
na grupowej sie lepiej czuje. sa ludzie, jest wesolo, ale moze to zludne. indywidualna polegala na tym ze gadalam, gadalam i coraz bardziej sie balam. mysle ze do niej wroce albo zapisze sie do terapeutki od grupy na indywidualne.
mam poczucie ze z wielkiej potrzeby milosci zatracilam siebie, zyje dla meza i synka i nie wiem jak zaczac zyc dla siebie. bo dla mnie jest wszystko czarno biale, albo jestem z nimi cala soba, albo uciec od nich i miec inne zycie, a tego nie chce bo ich kocham :(
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

12 stycznia 2017, o 13:05

Kamka_Gumka pisze:tak, jestem na terapii, zaczelam 2 miesiace temu indywidualna, na ktorej uswiadomilam sobie wiele rzeczy i zaczelam sie jeszcze bardziej bac bo wczesniej sobie te leki jakos zagluszalam. tzn chodzilam wsciekla.
teraz zaczelam grupowa dla dda. z indywidualnej musialam zrezygnowac bo terapeuta nie zgadza sie kontynuowac indywidualnej jesli chodze gdzie indziej na grupowa.
na grupowej sie lepiej czuje. sa ludzie, jest wesolo, ale moze to zludne. indywidualna polegala na tym ze gadalam, gadalam i coraz bardziej sie balam. mysle ze do niej wroce albo zapisze sie do terapeutki od grupy na indywidualne.
mam poczucie ze z wielkiej potrzeby milosci zatracilam siebie, zyje dla meza i synka i nie wiem jak zaczac zyc dla siebie. bo dla mnie jest wszystko czarno biale, albo jestem z nimi cala soba, albo uciec od nich i miec inne zycie, a tego nie chce bo ich kocham :(
Mam podobnie, choc mam dopiero 25 lat. tez czuje sie zalezny w zwiazku i ze sie zatracam. Widzisz? Nie jestes sama :friend: a rozmawialas szczerze z mezem? Czy jestes pewna ze albo TO albo TO? Masz chyba w sobie duzo leku przed samotnoscia tez. DZIALAJ! wiem, latwo powiedziec, ale to najlepsza rzecz, ktora moge polecic i ktora staram sie stosowac u siebie :)
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
Kamka_Gumka
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 9 stycznia 2017, o 10:33

12 stycznia 2017, o 13:31

tak, boje sie samotnosci,
a jednoczesnie boje sie braku wolnosci. na terapii grupowej czuje sie swietnie. rozmawiam z ludzmi, mowie o sobie, czuje wrecz radosc, chcialabym zeby to byli moi przyjaciele. A mysl ze w domu czeka na mnie maz i syn jest cudownie ciepla. wiem ze musze dzialac tylko nie wiem jak. wiem ze brakuje mi ludzi, ale te plytkie, powierzchowne kontakty ze znajomymi mnie nudza i czuje lek. chcialabym miec prawdziwych przyjaciol, dla ktorych jestem wazna, z ktorymi spedzamy razem czas, a boje sie ze to niemozliwe w tym wieku. ze prawdziwe przyjaznie to sie zawiera w szkole i na studiach a ja juz wtedy bylam w zwiazku i maz jest moim przyjacielem.
on wie o moich rozterkach, duzo rozmawiamy.
jak nie ma leku to mam humor, zapal, chce wrocic do sportu, cieszy mnie spacer z psem czy wyjscie do kina. zwykle drobne rzeczy. z potem przychodzi lek ze co to za zycie....
Gargulec
Gość

13 stycznia 2017, o 20:34

Hej . No i dobrze ze tu trafilas. Skad ja , my to znamy. Licytowac z Toba sie niebede ze mam gorzej . Bo zycie do dupy. Maz alkocholik , i starsza i td ... .Bo kazdy ma tu inny zyciorys a co nas laczy to ta franca. A no mam dla kogo bo mam corke swietna i dla siebie walczyc. Jeszcze niewiem jak ale sie dowiem. Jestem tu i bede wkolko sluchac az sie naucze. Bede to powtarzac. Bedac tu mi narazie pomaga. Jak mowia ze trzeba akceptowac to niech tak bedzie . No dobra niemadze sie bo niewiem nic . poczytasz zobaczysz. Powodzenia
Kamka_Gumka
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 9 stycznia 2017, o 10:33

14 stycznia 2017, o 21:10

Dzieki za odzew. Od 3 dni non stop czuje taki wolnoplynacy lek. Raz lzejszy raz silniejszy. Koszmar. Wycisza sie troche wieczorem.... Zdalam sobie sprawe ze objawy fizyczne leku mam od dawna ale nie rozumialam ze to nerwica. Moj najwiekszy stres to pracs oraz bycie matka. Czyli kibel bo nie ma kiedy sie odstresowac. I to zamkniete kolo jest bo jak wiem ze to mnie stresuje to juz jestem nastawiona negatywnie.
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

14 stycznia 2017, o 23:14

spokojnie, wszystko sie ulozy. wg mnie najwazniejsza
jest terapia i dojscie do przeswiadczenia, ze wiesz NAPRAWDE CZEGO CHCESZ:) moze sie okazac, ze wszystko jest do zbilansowania i zaczniesz sie spelniac, nieograniczajac sie rola matki/zony.

Nerwica daje poczucie niemoznosci relaksu. Musisz wziac to na klate i walczyc, w sensie dociekac swoich pragnien i pokonac strach.

Patologiczny lęk (czyli taki, ktory utrudnia nam funkcjonowanie) ma źródło w przecenianiu zagrożeń i niedocenianiu możliwości. Przestań się bać w obu wypadkach. ;) Ja sobie to powtarzam i malymi krokami staram sie uporac z problemami
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

14 stycznia 2017, o 23:15

kogelmogel , najważniejsza jest terapia ? :D
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

14 stycznia 2017, o 23:17

schanis22 pisze:kogelmogel , najważniejsza jest terapia ? :D
no, no, dobrze, że złapałaś za słówko (zwlaszcza w swietle ostatnich rozmow;)) - moj blad i poprawka - NAJWAZNIEJSZA JEST PRACA NAD SOBA I SAMOZAPARCIE. Dobra terapia po prostu Cie nakieruje, ale nikt nic za Ciebie nie zrobi.

o!
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

14 stycznia 2017, o 23:18

no teraz to odpowiednia rada :friend:
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Kamka_Gumka
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 9 stycznia 2017, o 10:33

15 stycznia 2017, o 17:01

Caly czas sie drecze. Pierwszy atak strachu ktory pamietam to 12 lat i swiadomosc wlasnej smiertelnosci. Moze to juz wtedy sie zaczelo... Nie wiem czego teraz sie boje tak naprawde. Czy oszukuje sama siebie? Jak nie ma leku to jestem szczesliwa. Owszem brakuje mi przyjaciol i pasji ale nie przeraza mnie to. Martwie sie uplywem czasu. I jakis zal ze chcialam wyjechac do nowego jorku i tam zyc jak w serialu przyjaciele... I jak w zyciu, zwiazku, macierzynstwie nie jest czasem idealnie to mam zal ze zle wybralam, chore..... Rodzice duzo ode mnie wymagali a jednoczesnie w domu bylo smutno. I jak u mnie dostrzegam ze za duzo wymagam od dziecka i jestem nie w sosie to sie przerazam. Przypominam sobie jak sie czulam w dziecinstwie.

-- 15 stycznia 2017, o 17:01 --
Czytam o objawach i wszyscy glownie opisuja te fizyczne. Ja je odczuwam ale najgorszy dla mnie jest ciagly strach. Zero poczucia bezpieczenstwa nawet w domu. Czuje sie jak ta sarna w lesie. Swiat i zycie jest przerazajace... Ale nie wiem co konkretnie. Po prostu non stop czuje strach w roznym natezeniu.
Gargulec
Gość

17 stycznia 2017, o 14:50

Hej . Ja kiedys tez mialam ataki paniki i somatyczne objawy jakichs chorob. Z chorobami natyle sie uporalam ze wiem ze jak mnie cos boli to niejest to smiertelna choroba . Tym glowy niezawracam najwyrzej jaka nospe jak brzuch , przeciwbulowe jak glowa czy co. Zostal mi ten piepszony lek niby wolnoplynacy. A umnie to on plynie wcale niewolno tylko jak gorski potok , wartko. Ja go nazywam wartkoplynacy ;-) Jak ide do pracy i w pracy to az wiry sa. Dzis se plynie ciut spojojniej. Slycham nagrania Divocica jak cos robie. Naxhwile pomaga. Slabo widac pojmuje to bede sluchac z uporem. Wysluchalam dzis ze to pewnie ja tak zrozumialam , Ja mam lek pezed lekiem . Dlatego twz czuje sie jak sarna w poczasku. Bo w domu mysle ciagle ze znow bede sie bac isc do pracy , i gdzie tam co kto ma zrobic. Jak temu zaradzic. Oz kurde zapomnialam. Trzeba chyba olac i mysli zajac czym innym i juz niepamietam. Ide se jeszcze raz posluchac az wkoncu zakoduje :-) polecam jako domowa kuracje. Powodzenia
Kamka_Gumka
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 9 stycznia 2017, o 10:33

18 stycznia 2017, o 14:00

Od tygodnia non stop zle sie czuje. Zdenerwowalam sie w pracy i tak mnie trzyma. Caly dzien jestem w stresie chociaz obiektywnie nie ma czym bo sobie radze.
ale chyba cholernie stresuje mnie swiadomosc ze musze pracowac bo dobrze zarabiam i drugiej takiej pracy tu gdzie mieszkam nie znajde.
wogole wszelkie musze mnie dobija. Ze musze byc matka, ze musze splacac kredyt, ze musze cos robic.
A praca stresuje mnie od dawna. mysle o niej w domu, budze sie nad ranem, wracam wykonczona. Nie rozumialam tego bo przeciez sobie radzilam, nikt mnie gnebil, wiec o co chodzi.
a teraz po prostu jest staly lek. w uszach szumi, glowa boli, gardlo sie sciska. i najgorsze ze nawet w domu wieczorem sie nie uspokajam. Obajwy sa troche mniejsze ale sa.

ja wiem ze powinnam sie nimi nie prezjmowac ale one tak uprzykrzaja zycie ze na razie trudno mi to wychodzi. boje sie ze sie zalamie i nie wyjde z lozka :(

chce pojsc na L4 ale czy wtedy nie bede sie stresowac ze mnie nie ma w pracy i za jakis czas nie dosc ze ja nie dam rady wrocic to moze wcale nie beda mnie potrzebowac....
Gargulec
Gość

19 stycznia 2017, o 05:11

Hej. L4 pogorszyc moze twoj stan bo na zwolnieniu mozesz ciagle i tak miec lek , ja tak mialam. W pierwszy , drugi dzien odpoczywalam i bylo wmiare. A pozniej to juz o niczym innym niemyslalam jak ja znow wroce jak ja sie boje. Wnocy niespalam i wrocilam bardziej zmeczona niz przed wolnym. Teraz chodze jak bym pijana byla . I albo sie przewroce albo wyjde na prosta. Tyle energi potrafi ta cholera zjesc ze wieczorem jagbym w kamieniolomach robila wracam. W glowie tez. szumialo , no dalej szumi tyle tylko ze poczytalam ze nam zawsze szumi tylko my nato uwagi tyle niezwracamy. Albo moze i nie szumi tylko ze jesli juz to trzeba sie przyzwyczaic. I po 3 msc tego szumu faktycznie jak niemysle to uwagi niezwraca. Niewierzaca jestem , a jednak. Wymeczy i przestanie. Jak meczy to wtedy muzyke , nawet juz w salonie spalam z aneksem kuchennym gdzie lodowka buczy , wtedy ja a nie szum slyszalam. Odpuscilam denerwowanie sie ze kuz lezy , skoro on lezy to ja se tez poleze. Jak bede miala sile to zrobie. Narazie jestem chora chociaz wiem jak to wkurza ze wdomu nikt tego nierozumie bo przeciez niemam goraczki i tp. Ale jestem bo zle sie czuje, bylam darmowa sprzataczka , korepytatorka i co tam jeszcze. Ale narazie mozg mi sie przegrzal to niech sobie kazdy sprzata za soba, i robi to co ja dotej pory musialam. Polecam sprubuj odpuscic sobie cos a wtym czasie motywacyjna ksiazke poczytaj , jak sil czytac niemam to divocica albo inne nagrania puszczam. Znajdz klucz do siebie . Milego dnia
ODPOWIEDZ