Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Cześć, potrzebuję Waszej rady :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
stowerka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 20 kwietnia 2017, o 20:18

23 kwietnia 2017, o 14:22

Mam problem i coraz trudniej mi sobie z nim radzić. Od kilku miesięcy pojawiły się u mnie nagłe napady stresu, który jest zupełnie nieuzasadniony( przyspieszone bicie serca, zaburzenia koncentracji itp. coś jak stres przed ważnym egzaminem albo rozmową o pracę) do tego niedawno dołączyła drażliwość i niestabilność (często chce mi się płakać , nękają mnie przykre myśli i koszmary). To wszystko jest chyba ze sobą w pewien sposób związane. Mianowicie wydaje mi się, że może to wynikać z poczucia winy, które się we mnie pojawiło odkąd zaczęłam się spotykać z moim obecnym chłopakiem. To jest były chłopak mojej kolażanki, z którą znam się od dzieciństwa. Teoretycznie nie mam żadnej winy, bo to ona zakochała się w kimś innym i od niego odeszła , ale nie w tym rzecz . Bardziej gnębi mnie to, że od zawsze byłam jej podporą, niezmienną osobą, której mogła się wyżalić , z którą bawiła się od dzieciństwa. Czuję na sobie winę za to, że jej to zabrałam. Ona nie chce ze mną rozmawiać i obarczyła mnie nawrotem swojej nerwicy. Starałam się żyć ponad tymi myślami, ale nie potrafię. Im bardziej odpycham je w ciągu dnia, tym silniej wracają w postaci przykrych snów. Mam też opór w szczerych rozmowach na ten temat z moim chłopakiem, bo to jego była dziewczyna i nie chce już tego mieszać w nasz związek, a mimo to czasem zaczynam płakać ,a on nie wie jak mi pomóc. Dręczy mnie też lęk, że przestanie mnie kochać , zostanę sama ,a zakochałam się dopiero pierwszy raz w życiu. Jeżeli ktoś z Was miał podobny problem i wie w jaki sposób mogłabym próbować sobie z nim radzić byłabym bardzo wdzięczna.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

23 kwietnia 2017, o 14:28

Nie powinnaś mieć poczucia winy, wszystko co robisz jest ok. To ze się nad tym zastanawiasz dobrze o Tobie swiadczy: musisz byc wrażliwa i empatyczna osoba. Zdecydowanie odradzam Ci jednak branie na swoje barki problemów innych ludzi i obciążanie nimi swojej psychiki. Nie odbilas nikomu chłopaka, rozstanie nastąpiło bez zadnego Twojego udziału, a Ty potem po prostu sie zakochałas. I masz prawo teraz byc szczęśliwa, takie sytuacje się w zyciu zdarzają. Koleżanka moze jest po prostu zazdrosna albo zaluje ze rzucila swojego chłopaka i dlatego probuje Cie osaczyc i wmowic Ci winę? Nie pozwol sobie na to.
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
stowerka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 20 kwietnia 2017, o 20:18

23 kwietnia 2017, o 14:40

Dziękuję za Twoją odpowiedź eyeswithoutaface ;) Potrafię się z Tobą zgodzić i mam świadomość tego ,że obiektywnie nic złego nie zrobiłam. Niestety mój umysł i ciało jakoś nie chcą przyjąć tego do wiadomości i rozstrajają się nerwowo. Nie pomaga wysiłek fizyczny, medytacja ani rozmowy z bliskimi osobami. Czasem mi przechodzi i jakby coś sobie uświadamiam, przez chwilę jest nawet dobrze, ale potem wszystko nagle wraca ;/
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

23 kwietnia 2017, o 15:48

Stowerka, Twoje poczucie winy są zupełnie nieadekwatne do sytuacji ;) Koleżanka sama zdecydowała o rozstaniu z chłopakiem, a Ty nie miałaś w tym żadnego udziału. Zupełnie naturalne, że podobnie jak on tak i Ty macie prawo do szczęścia, które przecież nie powstało na krzywdzie koleżanki. Nie pozwól, aby jej pretensje odebrały Ci satysfakcję ze związku. Fakt, że koleżance nasiliły się objawy nerwicy nie ma najmniejszego związku z Tobą, a ona być może zdała sobie sprawę, że popełniła błąd i przelewa swoje frustracje na Ciebie.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

23 kwietnia 2017, o 16:26

stowerka pisze:
23 kwietnia 2017, o 14:40
Dziękuję za Twoją odpowiedź eyeswithoutaface ;) Potrafię się z Tobą zgodzić i mam świadomość tego ,że obiektywnie nic złego nie zrobiłam. Niestety mój umysł i ciało jakoś nie chcą przyjąć tego do wiadomości i rozstrajają się nerwowo. Nie pomaga wysiłek fizyczny, medytacja ani rozmowy z bliskimi osobami. Czasem mi przechodzi i jakby coś sobie uświadamiam, przez chwilę jest nawet dobrze, ale potem wszystko nagle wraca ;/
Wiesz, jak juz się raz wpadnie w kółko nerwicowych objawów i męczących myśli, to potem ciężko z niego wyjść. Rób to, co robisz: akceptuj swój stan, z jednoczesną świadomością ze NIE MASZ zadnych powodów, aby robic sobie wyrzuty. Daj sobie czas na pogodzenie się z zaistniałą sytuacją, która byc moze jest jeszcze zbyt świeża aby złapać odpowiedni dystans:) Pozdrawiam i trzymam kciuki
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
ODPOWIEDZ