Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Co się zmieniło do tej pory

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
PiotrNazwisko
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 105
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12

21 lipca 2016, o 11:48

Dobry! Jako że moja praca polega w tym momencie głównie na siedzeniu na tyłku, postanowiłem podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat tego jak przez ponad rok, odkąd trafiłem na to forum staram się przeprogramowywać swoje myślenie.

Niektórzy pewnie mogą kojarzyć jak wylewalem swoje żale odnośnie odczuwalnego odcięcia uczuć wobec dziewczyny. Był to ten moment kulminacyjny, w którym odezwały się wszystkie mroczne i niewygodne strony mojego stanu emocjonalnego: przejmowanie się wszystkim, ogromny egocentryzm, nakręcanie się i czarne myśli. Większość może pamiętać, jak wypisywalem do nich wiadomości, które dla osoby trzeciej w końcu mogły wyglądać jak spam, bo to przecież było tluczenie jednego i tego samego do głowy :D nastąpił moment, w którym ogarnięcie uczuć do kochanej osoby stało się priorytetem, co było oczywistym błędem. Szukałem rozwiązania i oczekiwałem cudu, sam nie robiąc nic, co skutkowało moimi porabanymi huśtawkami nastroju i ostatecznie końcem związku.

Wtedy postanowiłem zacząć brać sprawy w swoje ręce. Z czasem interesowałem się również innymi tematami poruszanymi na tym forum, nie tylko mojemu nieszczęsnemu odcięciu. Zacząłem wierzyć w siebie i przynosiło to efekt. Dzięki temu:

- Wydaje mi się, że jestem bardziej pozytywną osoba. Mija powoli rok odkąd nastąpił ten moment, w którym to wszystko "trachnęło" i pierwszy raz doświadczylem tych przykrych stanów. Jego skutki oczywiście odczuwam dalej, jednak przecież każdy na tym forum mi powie, że to nieodzowne w dalszym ogarnianiu sprawy. Nie mniej jednak staram się dużo śmiać, myśleć pozytywnie i racjonalnie, no i zwracać uwagę na małe rzeczy i się z nich cieszyć.

- Mniej analizuje. Dużo mniej. Ale nie jestem robotem lub dalej nie mam tak wycwiczonego mechanizmu myślenia, żeby w sytuacjach gdy np. jest mi źle nie zwrócić na to uwagi i nie przejąć się. W takich momentach, kiedy mój wesoły i spokojny nastrój z różnych powodów ustępuje niepewności, nerwowości i różnym innym objawom (np. apatii, mniejszego czy większego odcięcia) staram się z tym mocno pogodzić i wybaczyć sobie, że mam prawo do gorszego dnia. Albo myślę o pozytywnych rzeczach, marzę, wyobrażam sobie przyjemne rzeczy. Staram się coś robić, byleby nie siedzieć na dupie i nie rozpaczać. Czy wymaganie od siebie, żebym zawsze był chodzącym ideałem spokoju ducha jest normalne? No właśnie :D

- Staram się robić coś czasem nawet "na siłę". Co prawda momenty, w których przejmowałem się, czy dzisiaj będę chciał biegać czy nie, czy mam ochotę na spotkanie z kumplami przestały mi dokuczac aż tak bardzo, jak miało to miejsce parę miesięcy temu. Po prostu to robię i już. Pomaga to w budowaniu pewności siebie.

- Staram się nie wybiegac myślami w przyszłość. Chyba że pozytywnymi. Czarnowidzenie na temat tego, że nie zdam matury, że będę miał problemy z matmą nie pomoże mi ruszać naprzód. Przyjemne myślenie o tym, czy np nie zorganizować jakiejś wycieczki na parę dni z przyjaciółmi jest dużo lepsze :)

- Odcialem się od "przyjaciela", który przestał nim być. Ulga.

Żeby nie było. Wcale nie uznaje się za w pełni ogarniętego (lubię używać tego słowa w kontekście oburzenia :D). Piszę to po to, by nawet samemu sobie udowodnić, że jestem świadomy zmian na plus, jakie we mnie zaszły. Być może dać komuś nadzieję, o ile komuś mój post w jakimś stopniu pomoże. Jeszcze wiele mnie może spotkać i wieeeeele mi brakuje do pełnego stanu "miej wyj.bane a będzie Ci dane", ale jednak. Postęp jest! :D

Tyle z mojej strony na razie, jak sobie coś przypomnę to dopiszę. Piszcie, co o myślicie o tym, co napisałem ^^
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
Awatar użytkownika
boniasky
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 16:36

21 lipca 2016, o 13:36

Bardzo fajnie że znalazłeś swój klucz do poprawy swojego nastroju. Niech to będzie lekcja dla innych, że każdy właśnie powinien znaleźć swoją drogę, oczywiście korzystając z dostępnych narzędzi. Myślę, że już niedługo wjedziesz na mete, bo zaczynasz ją dostrzegać. To tak jak w sporcie. Trzeba dużo trenować żeby stać się dobrym w tym co robisz. Trzymam za Ciebie kciuki bracie :).
Magda321
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 366
Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06

26 lipca 2016, o 22:36

Świetny post, a zasada małych kroczków jakie stosujesz z nerwicą myślę, że jest czasami złotym kluczem.Powoli, nie za szybko ale jednak efekty po tym będą trwale.Bo na prawdziwą zmiane w nas potrzeba czasu a Twoj post to tylko pokazuje :)
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

26 lipca 2016, o 23:30

^^
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Krystian S
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 163
Rejestracja: 18 maja 2016, o 19:13

27 lipca 2016, o 07:13

Super wpis:) jestem na tym samym etapie co ty ;) próbuje to wszystko ogarnąć, choć odciąć się od "przyjaciela jest mi ciężko bo spędziliśmy razem wiele mega chwil a okazał się przy nerwicy można powiedzieć zupełnie innym człowiekiem za jakiego go miałem ;/

No ale cóż jakoś trzeba ogarnąć te nasze emocje ;)

Po mału do przodu :)
PiotrNazwisko
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 105
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12

23 grudnia 2016, o 22:39

Dziękuję Wam za odpowiedzi ;) Krystian, no cóż - to samo mogę powiedzieć o swojej byłej przyjaźni, co o Twojej. Takie rzeczy się zdarzają i mogą wyjść lepiej dla nas samych, głowa do góry ;)

-- 23 grudnia 2016, o 23:39 --
Ahoj! Jak mnie tu dawno nie było :D Wybaczcie chaotyczne pismo, ale tak jakoś mi wesoło i chciałem się tym z Wami podzielić.

Rok się kończy i dopiero przed chwilą postanowiłem wejść na forum, które przez dłuższy czas było moim life-supportem. W sumie to tylko się wygadam i spadam, bo chcę tylko powiedzieć, co przyniósł dla mnie ten rok względem poprzedniego.

Na pewno przede wszystkim jest to ogarnięcie się od środka. Doskonale pamiętam w jakim szoku byłem przez parę miesięcy po tych jazdach z lipca 2015. Kto nie wierzy, niech poczyta moje stare posty :D No i zaczął się 2016. Postanowienie miałem jedno - ogarnąć swoją głowę. No i w sumie ogarnąłem - fizycznie: przestałem się krzywo obcinać przed lustrem, teraz w moje osobiste strzyżenie wkładam więcej precyzji :D (choć pozostaje tylko problem pewnej zmiany dermatologicznej na głowie, którą liczę ogarnąć w styczniu). No i psychicznie - gdybym teraz miał spotkać siebie samego sprzed poznania tego forum, sprzed wdrożenia tych wszystkich porad, sprzed słabszych momentów które tylko i wyłącznie dawały mi motywację do dalszego działania - dałbym sobie solidnego kopa w dupę. Jeśli ktoś ogląda Barcelonę, moze pamięta taki okres w 2015, kiedy drużyna grała kiepsko i kibice opowiedzieli się przeciwko trenerowi, domagali się jego odejścia itp. Ale on wygrał jeden mecz, wygrał drugi, przegrał jeden... i drużyna skończyła sezon ze wszystkimi trofeami możliwymi do zdobycia. Kibice go pokochali i teraz nikt nie wyobraża sobie jego odejścia.

No to trochę popłynąłem :D ale nie mówię o tym bez powodu. Otóż ja też miałem podobny moment zwrotny. Moment, w którym po prostu zmieniłem swój tok myślenia. Mogę tutaj wymieniać mnóstwo rzeczy: od tych mniejszych, czyli dostrzeganie drobiazgów i cieszenie się nimi, po te większe, czyli stopniowe oddalanie od siebie np. niszczycielskich myśli i nie dopuszczanie ich do siebie, przyjmowanie postawy tzw. wyj*bania :D i przede wszystkim - pozwalanie sobie na gorsze dni. A takich też bywało mnóstwo i były mi potrzebne. Niejeden raz wystarczyło spojrzeć na siebie z boku i logicznie podejść do sprawy - po co mam zwracać uwagi na coś, na co nie chcę jej zwracać? Wpędziłem się w jakąś myśl i nie daje mi spokoju? OK, przejdzie. Idę coś porobić. Porąbać drewno, czy coś (mimo że tego nienawidzę :D). Posłuchać ulubionej muzyki, mocno działa. Idę pobiegać - w tym roku po prostu zakochałem się w tym sporcie, od stycznia przebiegłem niemal 500 km. Uświadomić sobie, że nie jestem robotem i że nie mam nieskończonych pokładów energii.

Nie skupiam się na tym, czy mój przyjaciel jest dalej przyjacielem, bo się na niego tam kiedyś wku*wiłem. Próbuję nie czarnowidzieć. Nie wiem czy to ma sens po polsku, więc powiem po angielsku - I let it go :D wychodzę z założenia, że co będzie, to będzie. Mimo że wciąż jestem na etapie nauki, próbuję nie skupiać się na negatywnych myślach pełnych lęku przed swoją przyszłością. Czy skończę szkołę, czy będzie praca, czy będzie zdrowie itp. Jakaś negatywna sytuacja, która powoduje u mnie gniew i otwarcie worka z negatywnymi myślami? Daję sobie czas. Przejdzie mi. Jak już pisałem, niewiele potrzeba mi do poprawy nastroju, a prawie zawsze odpowiada za to głowa i podejście do tego - przynajmniej takie jest moje zdanie.

Co tam jeszcze? W połowie roku mój najlepszy przyjaciel od czasów przedszkolnych okazał się być gałganem, więc darowałem sobie z nim przyjaźń. Jak ciężko było przez dzień czy dwa, tak po paru dniach ułożyłem sobie w głowie myśli zastępcze, po których sam doszedłem do wniosku, że to była dobra decyzja. Co było dalej? Wznowiłem kontakty z jednym przyjacielem, wzmocniłem relację z drugim. Nawiązałem sporo znajomości w tym roku, tak na ucho mogę o sobie powiedzieć, że nawet byłem obiektem zainteresowania kilku białogłowych ;col Zdałem prawko, zacząłem pracować dorywczo, ale nie było to moje jedyne źródło zarobku - utrzymywałem się również z filmów z mojego kanału na YT. Z tych mniej przyjemnych rzeczy, miałem zabieg na wyrostek. I mam tutaj parę takich myśli, które akurat siedzą mi z tyłu głowy - że jak podniosę coś cięższego albo za bardzo się wygnę - to mi coś tam strzeli w środku :D

Wygadałem się, teraz pora lecieć. Życzę wszystkim wesołych Świąt i udanego Sylwestra; też takich momentów zwrotnych, po których sami dojdziecie do wniosku, że nie warto myśleć za dużo ;) Dzięki wszystkim za wszystko, jeszcze pewnie nieraz tu zajrzę!
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
ODPOWIEDZ