Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Budzenie w nocy o stałej porze - serce czy mózg?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Ardiano K-ce
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 285
Rejestracja: 10 marca 2017, o 05:36

30 sierpnia 2017, o 06:28

Rybik w Machinie pisze:
29 sierpnia 2017, o 16:47
No oczywiście każdy chętnie zrobiłby sobie wolne - problemem tylko będzie znalezienie lekarza, który załatwi takie L4 i pracodawcy, który nie będzie na to krzywo patrzeć ;)

W sumie tak na dobrą sprawę to najchętniej w ogóle bym nie pracował, ale pieniądze trzeba mieć.

Poza tym strasznie mnie demotywuje ta praca jeżeli chodzi o sport i ruch - pracuję przeważnie od 10-19, wyjeżdżam o 9, wracam blisko 20 i tak średnio się już chce. Wiadomo - w czasie wolnym to rower, jakieś ćwiczenia i rozciągania są, ale bez nadmiaru. Trochę to pomaga, ale przydałoby się więcej.
No czasami trzeba podjąć drastyczne środki w trosce o własne zdrowie. Najlepiej mieć stałą pracę godzinowe i wiadomo, najlepiej na rano. Popołudnie, poświęcić na sport i tym podobne. Przed spaniem pół godzinny spacer. Ja pracuje na dwa etaty prawie i muszę teraz jakoś porezygnowac z pracy w tygodniu, tej drugiej bo się zajade.
Nie żyjesz chwilą obecną,to żyjesz w własnej głowie.Przeszłość i przyszłość istnieją,jedynie w twojej głowie.
wyjdź ze swojej głowy i zacznij żyć,bo sensem i prawdziwym celem życia,jest życie samo w sobie.
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

8 października 2017, o 11:42

Myślałem, że już do tego tematu nie wrócę... Zacząłem się lepiej odżywiać trochę, ograniczyłem stres na tyle na ile się dało, stosuję afirmacje, słucham nagrań, uprawiam jogę, jakieś sporty i generalnie jest mi lepiej. Poza tym biorę Citabax przepisany przez psychiatrę. W zasadzie to lekko z miesiąc miałem spokój. Zdarzyły mi się sporadycznie jakieś wybudzenia, ale chwilowe i bez żadnych innych objawów. Za to wczoraj sobie trochę podjadłem chipsów i paskudnych rzeczy, wypiłem jedno piwo (to dla mnie dużo ostatnio i w zasadzie jestem po tym zrobiony i mam kaca - starość) i dzisiejsza noc to jakiś koszmar - prawie taki jak za pierwszym, najgorszym razem.

Obudziłem się, coś "gruchnęło" mi w sercu i zaczęło galopować jak głupie. Do tego słabo, poty i w ogóle fioletowo przed oczami, hałas w głowie itd. Od 3 do 5 zero spania tylko myślenie co mi jest. Dzisiaj straszne osłabienie, sprzątałem trochę pokój i czuję się jakbym maraton przebiegł.

Wiem, że to nerwica, ale znowu takie "uderzenie" w nocy sprawia, że jednak zastanawiam się, czy to faktycznie nie jest wada serca albo coś z żołądkiem... Taka noc wspaniała ;)
Alpina86
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 23 maja 2017, o 21:27

8 października 2017, o 12:20

Rybik w Machinie pisze:
8 października 2017, o 11:42
Myślałem, że już do tego tematu nie wrócę... Zacząłem się lepiej odżywiać trochę, ograniczyłem stres na tyle na ile się dało, stosuję afirmacje, słucham nagrań, uprawiam jogę, jakieś sporty i generalnie jest mi lepiej. Poza tym biorę Citabax przepisany przez psychiatrę. W zasadzie to lekko z miesiąc miałem spokój. Zdarzyły mi się sporadycznie jakieś wybudzenia, ale chwilowe i bez żadnych innych objawów. Za to wczoraj sobie trochę podjadłem chipsów i paskudnych rzeczy, wypiłem jedno piwo (to dla mnie dużo ostatnio i w zasadzie jestem po tym zrobiony i mam kaca - starość) i dzisiejsza noc to jakiś koszmar - prawie taki jak za pierwszym, najgorszym razem.

Obudziłem się, coś "gruchnęło" mi w sercu i zaczęło galopować jak głupie. Do tego słabo, poty i w ogóle fioletowo przed oczami, hałas w głowie itd. Od 3 do 5 zero spania tylko myślenie co mi jest. Dzisiaj straszne osłabienie, sprzątałem trochę pokój i czuję się jakbym maraton przebiegł.

Wiem, że to nerwica, ale znowu takie "uderzenie" w nocy sprawia, że jednak zastanawiam się, czy to faktycznie nie jest wada serca albo coś z żołądkiem... Taka noc wspaniała ;)
Typowka nerwicowka. Mozg pobudza inne organy serce, mysli itp. A jeszcze jak dojdzie do tego bezsenna noc poprostu miodzio. Poczyniłeś super prace, zapomnij o tym incydencie ze nie spałeś ze miałeś takie myśli,objawy poprostu to rob co wczesniej w procesie odburzania i pamiętaj gorsze dni sie zdarzają.
fu*k it
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

24 listopada 2017, o 09:49

Dawno już myślałem, że nie wrócę do "mojego tematu". Niestety niedawno miałem paskudny nawrót ataków paniki w zupełnie innych okolicznościach niż zwykle.
Pierwszy raz: na początku listopada, cały dzień źle się czułem i bolały mnie okolice mostka. Nagle na zakupach nie wiadomo czemu zrobiło mi się słabo, gorąco i paląco w klatce, poty, słabo, tętno jak przy sprincie. Przeraziłem się, postarałem się uspokoić, na jakiś czas przeszło, ale niestety wróciło. Skorzystałem z okazji bycia w pobliży szpitala i się tam wybrałem... Ale wiadomo - rentgen, krew, saturacja, ciśnienie - wszystko w normie. Straciłem tylko 5 godzin, pękły mi dwie żyły i jeszcze mam krwiaki pod skórą.

Niestety przez ostatnie dni miałem trochę stresu i wczoraj wieczorem to się powtórzyło. Dokładnie to samo. Wiedziałem już co to i się uspokoiłem. Jednak nie wiem czy tak mnie to wykończyło czy co, ale od rana miałem dzisiaj wysokie tętno i w drodze do pracy w samochodzie znowu okropnie się poczułem. Jakbym miał gorące noże w klatce piersiowej. Znowu przejeżdżałem obok szpitala, chciałem już skręcić, prawie wjechałem w przechodniów, ale po minucie się rozmyśliłem. Straszne. Teraz siedząc w pracy znowu raz źle mi się zrobiło, ale staram się coś z tym zrobić i się uspokoić.

Masakra. Serio myślałem, że jestem na dobrej drodze i jest coraz lepiej... A przez takie jazdy znowu mi wszystko wraca. Dalej gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że to jednak coś z sercem.
Madame.Kot
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 15 listopada 2017, o 17:20

24 listopada 2017, o 20:51

Nie martw się, ja miałam takich bezsennych nocy z kilka miesięcy, dzień w dzień pod rząd. Dokładnie takie same objawy z sercem – wybudzałam się w nocy o 2 i o 4 potem o 5 i tak co godzinę. Za każdym razem serce galopowało i biło bardzo nierówno, oblewał mnie pot do tego stopnia że piżama była przemoczona (a wcale nie było upałów na dworzu), do tego uczucie jakby w klatce piersiowej ogień się palił. Jak udało mi się zasnąć to śniły mi się czasem koszmary. Nie potrafiłam się wyspać przez dobre 2 miesiące bo budziłam się po kilka razy. Do tego miałam upiorne uczucie jakbym znajdowała się w jakimś horrorze, jakbym była główną bohaterką Silent Hill ;p W dzień byłam tak śpiąca jak śnięta ryba, a zdrzemnąć się nie mogłam bo od razu mną telepało z nerwów. Rzuciłam w chole**e pracę i teraz jest tylko lepiej – teraz śpię po 10 godzin :P
A, chciałam dodać, że też byłam z tym na pogotowiu, kazali meliskę pić, EKG wyszło u mnie wzorowo. Też sugerowali holter, ale jakoś nie mogłam uwierzyć, że mam jakiekolwiek problemy z sercem (w tym przypadku nerwica spudłowała to i objawy minęły po kilku miesiącach).
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

24 listopada 2017, o 23:05

No gratuluję odwagi - też czasami mam ochotę rzucić pracę i wszystkie zajęcia zarobkowe w cholerę, no ale niestety lubię pieniążki i nie wiem czy z moimi umiejętnościami znajdę cokolwiek lepszego. Ale pomyślę, bo uważam, że praca to jeden z większych karmicieli mojej nerwicy aktualnie ;)
W każdym razie dzisiaj czuję się jakbym miał jakąś grypę - słaby, połamany, gorąco i w ogóle. A temperatury ani żadnych chorobowych oznak nie mam. Poza bólem tkanek w mostku i w ogóle, ale to nerwica :D
Madame.Kot
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 15 listopada 2017, o 17:20

27 listopada 2017, o 18:14

Rybik w Machinie pisze:
24 listopada 2017, o 23:05
uważam, że praca to jeden z większych karmicieli mojej nerwicy aktualnie ;)
To może być problem. Ja też trzymałam się dziarsko, ale w pewnym momencie nerwica wyciągnęła asa z rękawa i zafundowała coś ekstra - zanikł mi odruch połykania. Wtedy postanowiłam się wycofać z pracy w trybie natychmiastowym : > Do dziś wyzwaniem dla mnie jest wypicie kubka herbaty, ale powoli idzie ku lepszemu :P
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

25 grudnia 2017, o 12:34

Kurna, chciałem już nie wracać do tematu, ale jednak - wczoraj niby spokój, niby święta, a noc nieprzespana...

Położyłem się spać późno, około drugiej, no i po trzeciej sru! Mocny bezdech, obudziło mnie duszenie. Na szczęście bez straszliwego bicia serca i paniki jak na początku "mojej walki", ale jednak. Potem jakoś udało mi się zasnąć i o szóstej to samo. Duszenie, wybudzenie, trudno zasnąć. Potem to już nie mam pojęcia jak zasnąłem, bo każda próba wpadania w sen kończyła się duszeniem... Przed 9 powtórka z rozrywki i już wstałem. Masakra - takie święta.

Martwi mnie to strasznie, ale mam jedno wytłumaczenie - mózg sobie bardzo "wziął do serca" moją ostatnią wizytę u laryngologa, problem z zatokami i krzywą przegrodą. Więc dlatego mi takie cyrki odwala z duszeniem. Możliwe to? Pewnie :D Chociaż wiadomo - jako nerwicowiec z drugiej strony zastanawiam się, czy faktycznie coś jest nie tak, bo zdarzały się już wcześniej podobne akcje, więc boję się udaru, niedotlenienie - you name it. Aż mnie ciarki przechodzą, że jak zakładałem ten temat to Victor pytał o przegrodę/zastawkę w nosie... Może to już wtedy laryngologiczna sprawa była i cała nerwica z tego? Kto wie...

No i głowa boli dzisiaj standardowo po takiej akcji.
user009
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 336
Rejestracja: 8 lutego 2017, o 15:03

25 grudnia 2017, o 12:53

Jak sprawa nerwicowa z nosa xD ?
Krzywa przegroda aktywowała Ci inne neuroprzekaźniki? Ja zawsze patrzę np. Na człowieka niewidomego, albo jakiegoś na wózku (najlepiej jak jest uśmiechnięty) i myślę? No ma depresję itp. No raczej nie więc?

Aa z tym piwem wcześniej w temacie, najpierw musiałybyc myśli w stylu napije się piwa hmm czy nie będzie gorzej itp.a mózg to wyłapał, choć brak alkoholu na nerwicę pomaga :)
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

25 grudnia 2017, o 13:03

No jak sprawa nerwicowa z nosa? Normalnie :D
Dowiedziałem się, że mam krzywą przegrodę > od tego są bezdechy > myślę o tym dużo = budzi mnie bezdech w nocy.
Wcześniej raz mi się zdarzyło mieć mocne bicie serca i panikę po spacerze > następnego dnia wyszedłem gdzieś szybkim marszem i sobie myślę "ciekawe czy teraz też mnie weźmie"? > chwilę później to samo.

Zatem oczywiście tak to działa, racjonalizuję to, ale i tak ciężko to przychodzi. Ale tak jak piszę - gdzieś z tyłu głowy są myśli, że kurna to wszystko zaczęło się od duszenia/bezdechu w nocy, więc to przegroda wszystko zapoczątkowała, skoro się o tym dowiedziałem. Tak ten mechanizm pięknie działa :D Albo o, to borelioza! :D
Awatar użytkownika
kasicka91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 10 lipca 2016, o 22:09

26 grudnia 2017, o 02:23

Hej! Właśnie sama wybudziłam się w nocy z walącym serduchem i tak na uspokojenie przeczytałam Twój wątek :DD
I obiektywnie patrząc - klasyczna nerwica!
Wydaje mi się, że brakuje Ci jeszcze akceptacji.
Robisz coś w kierunku zminimalizowania stresu i domyślam się, że np. przez tydzień masz spokój i potem jeb Ci nerwa dowali, że nie wiesz jak się nazywasz i znowu wraca obawa i wątpliwości.
Tym bardziej, że od lipca dostawałeś mocnych ataków to takie akcje nie przejdą Ci tak od ręki nawet praktykując różne techniki.
Potrzeba czasu.
A Ty jednak z tyłu głowy masz te obawy i lęki, które zobacz sam, z upadku w dzieciństwie już przeniosły się na krzywą przegrodę i analiza lękowa trwa.
Zaskakują Cię kolejne ataki po spokojnym okresie, a w nerwicy to przecież "normalne" :D
Ja też mam krzywą przegrodę nosową i chyba większość społeczeństwa tak ma. Czasami jak leżę to łapie się na tym że wydaje mi się, że nie mogę oddychać a po prostu jedna dziurka w nosie mi się zatyka i tyle.
Daj sobie akceptacje, czas i nie drąż tematu zbyt mocno :DD
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

26 grudnia 2017, o 13:00

No tak to niestety wygląda właśnie - i chyba jeszcze gorsze jest to, że ja to widzę doskonale. Poza tym sam ten wątek pomaga mi czasami spojrzeć na to z lepszej perspektywy jak się to wszystko rozwija ;)
Ale dziękuję, że mi to piszesz i uświadamiasz :) Jest lepiej, nawet dużo, ale czasami jakbym młotem w ryj dostał i się kilka dni pozbierać nie mogę. I te spadki humoru raz na jakiś czas to też koszmar i się czuje, jakbym w czarnej dziurze siedział przez te wszystkie miesiące.
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

5 stycznia 2018, o 12:38

Ech co ta głowa to ja nawet nie...

Wczoraj pierwszy raz od długiego czasu byłem w centrum handlowym... No moloch straszy, ale niestety trzeba było :D
Już cały dzień słabe samopoczucie, trochę lęk, lekkie duszności już na miejscu i ciągłe pytania "czy ja dobrze oddycham" i tego typu rzeczy. Strasznie mnie ta cała wyprawa zmęczyła, a do tego późno zasnąłem, źle spałem, budziłem się z potem na szyi...

No i dzisiaj oczywiście od rana myśli, że to od choroby jakiejś strasznej - rak, cukrzyca, niedotlenienie itd. Aż z tego wszystkiego miałem atak paniki dość koszmarny w pracy, przy kliencie - nie mogłem złapać długopisu, lewa ręka mi trochę zesztywniała i miałem w niej słabą władzę trochę, no i poszło! Zawał, guz mózgu, niedotlenienie, udar itd. Hipochondria w całej okazałości się załączyła. I ta paskudna myśl z tyłu głowy dalej - "a jeżeli to jednak nie nerwica, tylko jesteś strasznie chory?".

No co za wredna menda :D

PS. Dziennik hipochondryka mi się tutaj robi powoli w tym temacie huehue.
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

9 stycznia 2018, o 11:11

Drogi pamiętniczku...
Co to z moim nosem się teraz odstawia to ja nie wiem. Naczytałem się o zatokach/przegrodach, ale nie wiem, czy nerwica ma aż takie umiejętności - obudziłem się w nocy z okropnym bezdechem i duszeniem, bo nos był cały zapchany nie wiadomo czemu. Potem wiadomo - panika, strach, myśli, ale udało mi się to opanować. Jednak ból głowy rano i ogólne rozbicie/roztrzęsienie/wysokie tętno niestety zostało.

Powiedzcie mi, czy mi coś poradzicie? Idę do laryngologa 17. i całkiem możliwe, że albo coś mi znajdzie na zdjęciu RTG albo to faktycznie przegroda i będzie trzeba iść pod nóż. Warto? I czy na NFZ czekać długo i iść do bylejakiego szpitala, czy lepiej prywatnie (za około 3-4k zł)? Bo mnie to męczy strasznie, nie mogę się wyspać, a jak o tym myślę to już w ogóle. Help!
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

17 lutego 2018, o 10:47

Nowy konik, który mnie niedawno dopadł to chyba najgorsze, co miałem do tej pory...

Mianowicie budzenie. Ale budzeniem z duszeniem. Po prostu nie oddycham jakiś czas i się budzę. Na szczęście bez paniki, ale zasnąć po tym to już niewykonalne praktycznie - chwilę przed zaśnięciem i straceniem świadomości znowu bezdech i od nowa.

Do tego chyba też tak się dzieje często dokładnie po 2 godzinach i 40 minutach od zaśnięcia.

No ja nie wiem. Tego to nie potrafię ignorować. Z sercem sobie poradziłem, ale to? Wkrętka na SM albo coś z kręgosłupem po tym idzie jak po maśle czasami jak się nie pilnuje...
ODPOWIEDZ