Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
nerwowa ewa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 4 stycznia 2018, o 19:58

19 stycznia 2018, o 20:52

niestety mój dzięń dziś nie należał do udanych niestety ....tak mi sie zrobiło słabo że aż ciemno przed oczami a najgorsze jest to ze w pracy a jestem kasjerką w dużym dyskoncie spożywczym było strasznie ciężko jakoś przetrwałam nerw mnie trzymał jakięś 20 minut a potem ustąpił został tylko żal że znowu....nie chce stracić tej pracy tego sie boje ...
a kilka dni miałam takie nawet znośne więc dlaczego to tak wraca pomóżcie prosze
Staram sie tłumacze sobie że to nerwica to wszystko wywołuje raz to działa świetnie innym razem wcale dlaczego?? :buu:
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

19 stycznia 2018, o 21:14

nerwowa ewa pisze:
19 stycznia 2018, o 20:52
niestety mój dzięń dziś nie należał do udanych niestety ....tak mi sie zrobiło słabo że aż ciemno przed oczami a najgorsze jest to ze w pracy a jestem kasjerką w dużym dyskoncie spożywczym było strasznie ciężko jakoś przetrwałam nerw mnie trzymał jakięś 20 minut a potem ustąpił został tylko żal że znowu....nie chce stracić tej pracy tego sie boje ...
a kilka dni miałam takie nawet znośne więc dlaczego to tak wraca pomóżcie prosze
Staram sie tłumacze sobie że to nerwica to wszystko wywołuje raz to działa świetnie innym razem wcale dlaczego?? :buu:
Witaj w klubie kasjereczko.
Niestety jest bardzo ciężko wśród ludzi pracować.A zwłaszcza kiedy nam coś dolega a my musimy być na obrotach i zawsze w miarę mili i uprzejmi.

Ja się bardzo szybko wkur i tyle w myślach komentuje że szok....
Dobija mnie taka praca ale jest mi potrzebna.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
nerwowa ewa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 4 stycznia 2018, o 19:58

19 stycznia 2018, o 21:17

oj prawda prawda
niestety praca jest nam potrzebna i forsa też ....
Może jutro bedzie lepiej ....jakoś musimy dać rade :friend:
nerwowa ewa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 4 stycznia 2018, o 19:58

19 stycznia 2018, o 21:20

dziś to nie był dobry dzień i jeszcze tak jak mówisz w takiej pracy jak my :(( to przerąbane....
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

19 stycznia 2018, o 21:42

Ewcia musi być dobrze 🤗

Momentami jest bardzo ciężko ale jakoś daje radę.
Somatyki mam niekiedy dużo a niekiedy prawie nic.
Dziewczyny nie czają tego zbytnio przez co przechodzę.
Nie ma nawet komu powiedzieć że czuje się źle ...
Aby mówią żebym zaczęła pić raz na ileś trochę alkoholu to będę spokojniejsza ( posypało je chyba ) żadne mi to rozwiązanie w moim wypadku.

Ludzie potrafią dac w palnik.Sa nie wyrozumiali.Sa w biegu i wiecznie czasu nie mają a ja jak głupia pędzę i czuje się jakbym była w amoku jakimś.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
nerwowa ewa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 4 stycznia 2018, o 19:58

19 stycznia 2018, o 21:54

doskonale cie rozumiem nikt to nerwicy nie przechodził albo sie z nią zmaga nie zrozumie co my przeżywamy
Ja cały czas mam nadzieję ze z tego wyjde a mam nerwice lękową od dziecka... ale walczę
od kiedy znalazłam to forum to i tak jest lepiej wiem że nie jestem sama i nie jestem wariatką i moje objawy niczym sie nie różnią od waszych i znalazłam tu kilka rad jak je powoli pokonywac jest ciężko ale kiedy czytam że można z tego wyjść to mam nadzieję że i ja kiedyś zapanuje nad sobą
nerwowa ewa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 4 stycznia 2018, o 19:58

19 stycznia 2018, o 22:00

ciężko jest nie pędzić w dzisiejszych czasach bo musimy z czegoś życ i nie wolno nam zostawać w tyle taka jest teoria a w praktyce ludzie sie od siebie oddalają i w samotności przeżywają swoje dramaty i lęki
trzymam za każdego z was żeby się udało wyjść z nerwicy i cieszyć sie życiem
może dzięki wam i mi się uda
a co do alkoholu to też mi takie rady dawali znajomi .....powiedziałam ze ich chyba po.....bało
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

20 stycznia 2018, o 15:36

agnefka28 pisze:
19 stycznia 2018, o 20:13
Rozpoczęłam psychoterapie, artykuly tez czytam z forum i myślę,że rozumiem na czym to wszystko polega. Jednak myśl l chorobach (jako ogół) i śmierć nie chcą mi odpuścić. Tym bardziej, że to fakt-każdy kiedyś umrze...tylko nie wiemy jak, kiedy, w jakiej kolejności i na co...i to mnie boli najbardziej. Tak wiem, to nie jest zdrowe;) Wiem,że daleka droga przede mną...Dzięki za wsparcie:)
Takie myśli się ma, w końcu to są ludzkie tematy
Tylko Twoje podejście sprawia, że się tego boisz.
Ja tam normalnie gadam nieraz do kogoś, ej ciekawe która z nas pierwsza umrze heh. To tylko słowa, wszystko jest tak ułożone jak powinno być
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

20 stycznia 2018, o 16:23

Szczerze, chyba nie umiem się nie bać śmierci, choroby itp. Dzisiaj wracając ze spaceru z dzieckiem i mężem naszła mnie myśl ("co ja zrobię jeśli M umrze pierwszy?"). Tak, wiem,przez moje myśli nie umrze, ale przecież tak może sie stać prędzej czy później. Szanse są 50 na 100. Nie wyobrazam sobie życia w samotności, życia czy mieszkania na ewentualną starość w pojedynkę. Nie wiem jak zabrać się za prace nad sobą żeby przestać się bać...
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

20 stycznia 2018, o 18:21

agnefka28 pisze:
20 stycznia 2018, o 16:23
Szczerze, chyba nie umiem się nie bać śmierci, choroby itp. Dzisiaj wracając ze spaceru z dzieckiem i mężem naszła mnie myśl ("co ja zrobię jeśli M umrze pierwszy?"). Tak, wiem,przez moje myśli nie umrze, ale przecież tak może sie stać prędzej czy później. Szanse są 50 na 100. Nie wyobrazam sobie życia w samotności, życia czy mieszkania na ewentualną starość w pojedynkę. Nie wiem jak zabrać się za prace nad sobą żeby przestać się bać...
Może uświadomić sobie, że nie masz żadnego wpływu na to ani nie możesz tego przewidzieć? :) Skup się na tym, żeby jak najlepiej wykorzystać ten czas który macie razem I czerpać z niego radość oraz dawać radość innym. Snując czarne wizje przyszłości jedynie ten czas tracisz. Nie warto. Przyszłość Cię i tak zaskoczy :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

20 stycznia 2018, o 19:08

Próbuję cały czas, staram się akceptować swoje myśli. Wiem też, że nie mam wpływu na wiele rzeczy, ale ten strach gdzieś zostaje. Zostają też somaty, w postaci "guli w gardle", wewnętrznym napięciu i wiele innych, które są znane zalęknionym. Podejrzewam, że miną dopiero wtedy kiedy ja zacznę się " odburzać"... Żyję w ciągłym napięciu od kiedy pamiętam, tylko objawy i lęki zwykle zmieniają się/zastępują na inne. Czynności, które dla innych są normalne, dla mnie są męczarnią-gotowanie, sprzątanie i zajmowanie się ŻYCIEM a nie rozmyślaniem o rzeczach, które mogą, ale nie muszą się wydarzyć. Chociaż nie ukrywam, wydaje mi się, że każdy z nerwicą czy bez obawia się trudności/straty kogoś/czegoś, ale nie utrudnia mu to funkcjonowania na codzień tak jak mi...Dzięki za słowa otuchy! :)
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

20 stycznia 2018, o 19:13

agnefka28 pisze:
20 stycznia 2018, o 19:08
Próbuję cały czas, staram się akceptować swoje myśli. Wiem też, że nie mam wpływu na wiele rzeczy, ale ten strach gdzieś zostaje. Zostają też somaty, w postaci "guli w gardle", wewnętrznym napięciu i wiele innych, które są znane zalęknionym. Podejrzewam, że miną dopiero wtedy kiedy ja zacznę się " odburzać"... Żyję w ciągłym napięciu od kiedy pamiętam, tylko objawy i lęki zwykle zmieniają się/zastępują na inne. Czynności, które dla innych są normalne, dla mnie są męczarnią-gotowanie, sprzątanie i zajmowanie się ŻYCIEM a nie rozmyślaniem o rzeczach, które mogą, ale nie muszą się wydarzyć. Chociaż nie ukrywam, wydaje mi się, że każdy z nerwicą czy bez obawia się trudności/straty kogoś/czegoś, ale nie utrudnia mu to funkcjonowania na codzień tak jak mi...Dzięki za słowa otuchy! :)
Ja myślę, że to każdemu podobnie utrudnia, a na pewno widziałam już tutaj osoby w dużo gorszym stanie niż Twój :) Nie bez powodu takie męczące myśli noszą miano 'natretnych'. Wiesz, Ty sobie powinnaś przede wszystkim dać czas, dużo czasu. Zaopiekuj się trochę sobą, spójrz na siebie z boku, jak na przyjaciela i podaruj sobie tyle wyrozumiałości i cierpliwości ile trzeba. Jest źle, czujesz się źle, jestes na pewno zmęczona wszystkimi somatami I dręczacymi myślami, ale powiedz im 'ok, przyjmuje was! Zgadzam się na was!'. To pierwszy krok do tego, żeby zaczely znikać :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

20 stycznia 2018, o 19:56

eyeswithoutaface pisze:
20 stycznia 2018, o 19:13
agnefka28 pisze:
20 stycznia 2018, o 19:08
Próbuję cały czas, staram się akceptować swoje myśli. Wiem też, że nie mam wpływu na wiele rzeczy, ale ten strach gdzieś zostaje. Zostają też somaty, w postaci "guli w gardle", wewnętrznym napięciu i wiele innych, które są znane zalęknionym. Podejrzewam, że miną dopiero wtedy kiedy ja zacznę się " odburzać"... Żyję w ciągłym napięciu od kiedy pamiętam, tylko objawy i lęki zwykle zmieniają się/zastępują na inne. Czynności, które dla innych są normalne, dla mnie są męczarnią-gotowanie, sprzątanie i zajmowanie się ŻYCIEM a nie rozmyślaniem o rzeczach, które mogą, ale nie muszą się wydarzyć. Chociaż nie ukrywam, wydaje mi się, że każdy z nerwicą czy bez obawia się trudności/straty kogoś/czegoś, ale nie utrudnia mu to funkcjonowania na codzień tak jak mi...Dzięki za słowa otuchy! :)
Ja myślę, że to każdemu podobnie utrudnia, a na pewno widziałam już tutaj osoby w dużo gorszym stanie niż Twój :) Nie bez powodu takie męczące myśli noszą miano 'natretnych'. Wiesz, Ty sobie powinnaś przede wszystkim dać czas, dużo czasu. Zaopiekuj się trochę sobą, spójrz na siebie z boku, jak na przyjaciela i podaruj sobie tyle wyrozumiałości i cierpliwości ile trzeba. Jest źle, czujesz się źle, jestes na pewno zmęczona wszystkimi somatami I dręczacymi myślami, ale powiedz im 'ok, przyjmuje was! Zgadzam się na was!'. To pierwszy krok do tego, żeby zaczely znikać :)
Tak, na to chyba potrzebuje czasu i to dużo:) Dobrze, że jest takie forum, to też pomaga!! Miłego wieczora! :)
Sline
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 18 grudnia 2016, o 11:58

22 stycznia 2018, o 20:12

Dziś poszedłem sobie kontrolnie do kardiologa, mimo że jak pisalem bylem tam ostatnio pol roku temu i bylo wszystko ok. No i coś wyszło w EKG "specyficzne zaburzenia przewodzenia srodmostkowego", dostalem skierowanie na dwa holtery i ewentualnie probe wysiłkową ale bez ciśnienia na to drugie. No i ogólnie jestem troche posrany, co tego nerwica która troche odpuscila po lekach ale dalej jest średnio. W głowie juz tysiac mysli i zmartwień o swoje serce gdyż dolegliwosci tej tresci moga powodować to co przytrafilo sie mojemu ojcu czyli udar. Ogolnie załamka.
Awatar użytkownika
cyraneczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44

24 stycznia 2018, o 09:19

Mam już dosyć siedzenia w domu, za nic nie mogę się tutaj zabrać, spędzam czas na kanapie/łóżku siedząc w necie albo grając w gry na telefonie - robię tak przez zmęczenie/dd/inne objawy. Mój facet mówi, że to nie jest problem, że caly dzień przeleżę, tylko co o tym myślę - a moje myśli to wtedy "jezu, zachowujesz się jak inwalida" potem się zrywam i czuję takie zmęczenie, że wracam do łóżka. Czasami gdzieś uciekam - wychodzę z domu i chodzę po ulicach najbliższych, bo boję sie tego leżenia w domu. Mam za tydzień iść do pracy, ale boję się, że to nie zadziała tak, że mnie cudownie uleczy, bo przecież uleczyć może mnie tylko zmiana podejścia, a nie wiem jak je zmienić, żeby było lepiej.
ODPOWIEDZ