Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

18 października 2017, o 09:28

jestemjakajestem pisze:
18 października 2017, o 09:20
o wodze ze nie tylko ja dzis bardziej cierpie hehe, mi sie płakac chce, przejmuje sie byle bzdurom, zażartował dzis do kolegi chyba troszke w chamski sposbób i mam teraz bardzo duze poczucie winy że go urziłam, ze sie obraza na mnie i ze mnie obgadaja, kochaani wam sie tez zdarza ze coś chlapniecie a potem myslicie ze dwa dni i boicie sie reakcji ludzi no i oczywiescie wkrecam sie że mam osobowosc bordeline, bo to nie jest normalne abym trzy tygodnie czuc sie normalnie a teraz znów fizycznie dół, ogrom parcy z która nie wyrabiam, choroba a i jeszcze syn mi żle sie dzis czuje i juz sie wkrecam że jest mu poważnego i chodze co po chwile i sprawdzam czy miarowo oddycha......Boże mam chęci ale ni :buu: :buu: e mam sił, najchetniej przespała bym to wszytsko.......

Nic sobie nie wkrecaj. Dolki zdarzają się każdemu nawet baz nerwicy.
Jak sama piszesz ogrom pracy, choroba dziecka to spora presja więc mozesz się gorzej czuć. Tez mam spry stres jak dzieci chorują ale zawsze sobie przypominam że przed nerwica katar był tylko katarem temperatura tylko temperatura bez wyolbrzymianua. Staraj się sobie na logikę tłumaczyć i żyj nadzieję ze gorsze dni też się kończą i to czas gdy właśnie mocniej musimy poćwiczyć akceptację naszych stanow. Dobrego dnia i polecam byś zrobiła w natłoku obowiązków coś dla siebie mała rzecz ale dedykowaną tylko Tobie ( dobra kawa ciastko chwilę muzyki cokolwiek )
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

18 października 2017, o 09:47

Hej kochani, dopadły mnie od jakiegoś czasu myśli samobójcze, nie boje się ich, ja juz jestem bezsilna. Wiem, ze to wszystko lezy w mojej glowie. Staram sie bardzo porzucac kontrole nad tym, jak mrugam i poruszam glowa, ale ten ucisk jest masakryczny, to napiecie, lapie się na tym, ze automatycznie zaciskam powieki, i ktoś mi zwraca uwage. To boli.... bo ja juz nie wiem jak mam się odnosic do tego napiecia nieziemskiego i przymusu rozladowania. Ja wiem, ze to tylko glowa. Zaczelo sie od glupich mysli w pracy, ze od swiatla ostrego będę mrugac i łzawic, ze od pracy na kompie bedzie mi sztywnial kark. Nigdy nie zapomne jak mnie ta fala zalala strachu, doskonale pamiętam ten dzień. I tak to sie zaczelo, a już nawet podczas relaksu muszę rak robic ech.... kontrola kontrolą, ale jak dopada mnie ten scisk, ten przymus, to niejako automatycznie tak robie. No nic, myslicie ze jak dopada mnie napiecie to mam i tak nie myśleć o tym i sie nie kontrolowac? Wtedy mam w głowie myśli-inni to widzą. Czasem udaje mi sie zapomniec i jest ok. Mam juz mysli, ze sprobuje zglosic sie na botoks do neuro, ze mam taki problem i zeby mi ostrzyknal te miesnie. Juz się tak męczę. ..... najgorzej jest przy ludziach.... Wtedy napiecie jest najwieksze.... Kiedy patrza na mnie i rozmawiam z kims.... najgorsze co moglam usłyszeć w najgorszych okresach, to - czemu tak robisz? Weź tak nie rob. Wczesniej tak nie mialas.
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

18 października 2017, o 10:53

Mysz pisze:
18 października 2017, o 09:04
Olalala pisze:
18 października 2017, o 07:54
Mysz pisze:
17 października 2017, o 22:01
Hej :)
Mam do Was pytanie. Czułam się już całkiem dobrze, były dni gdzie świetnie, normalnie. Wiadomo, jakieś pojedyncze objawy ale bez znaczenia. Dwa tygodnie temu odstawiłam mini dawkę leków które przyjmowałam. Somatycznych objawów od których się u mnie zaczęła nerwica nie miałam już dawno. A teraz one wracają. Dokładnie to co na początku - duszności, wrażenie omdlenia, braku siły... Czy to jest kurka normalne? Czy coś robię nie tak? Czułam że już tyle idzie do przodu a te objawy mi teraz tak dowalily że masakra. :(
Myszko lek prawdopodobnie wycysił się z krwi, bo mnie wiecej następuje to po 2 tygodniach. Prawdopodobnie masz skutki odstawienne, tzn. chemia w mózgu jest znowu chwilowo zachwiana. Jesteś pod opieką lekarza? Postaraj się przetrwać te objawy, wg mnie to nie jest nawrót nerwicy tylko po prostu okres adaptacji organizmu do stanu bez leków I chwilowe rozchwianie. Nie dawaj się wkręcić znowu w nerwicę. Cóż, miałam podobnie. Brałam mini dawkę, bo to była śmieszna dawka (pół tabletki paroksetyny co drugi dzień), a miałam dokładnie podobnie jak Ty. Tylko, że ja się znowu dałam wtedy wkręcić w nerwicę I lęk :/

Przepraszam za post pod postem, ale mi zniknęła możliwość edycji poprzedniego.
Właśnie dwa dni po odstawieniu leku czułam już zawroty, brain zapy , bóle mięśni. Potem było stopniowo co raz lepiej a teraz znowu tak nagle mnie sieklo. Oo nie spałam pół nocy. Oczywiście staram się nie wkręcać. Ale sądziłam że przy odstawianiu leków z czasem powinno być co raz lepiej?
Pani doktor mówiła że jak będzie okej to żebym nie wracała :D na razie nie byłam u niej jeszcze
Myszko, co ja Ci mogę powiedzieć. Ja już miałam lepszy okres, a tu zaś jakiś objaw wrócił I masz babo placek. Cała nerwa.
Jaga
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 29
Rejestracja: 20 maja 2015, o 09:54

18 października 2017, o 12:18

Olalala pisze:
18 października 2017, o 10:53
Mysz pisze:
18 października 2017, o 09:04
Olalala pisze:
18 października 2017, o 07:54


Myszko lek prawdopodobnie wycysił się z krwi, bo mnie wiecej następuje to po 2 tygodniach. Prawdopodobnie masz skutki odstawienne, tzn. chemia w mózgu jest znowu chwilowo zachwiana. Jesteś pod opieką lekarza? Postaraj się przetrwać te objawy, wg mnie to nie jest nawrót nerwicy tylko po prostu okres adaptacji organizmu do stanu bez leków I chwilowe rozchwianie. Nie dawaj się wkręcić znowu w nerwicę. Cóż, miałam podobnie. Brałam mini dawkę, bo to była śmieszna dawka (pół tabletki paroksetyny co drugi dzień), a miałam dokładnie podobnie jak Ty. Tylko, że ja się znowu dałam wtedy wkręcić w nerwicę I lęk :/

Przepraszam za post pod postem, ale mi zniknęła możliwość edycji poprzedniego.
Właśnie dwa dni po odstawieniu leku czułam już zawroty, brain zapy , bóle mięśni. Potem było stopniowo co raz lepiej a teraz znowu tak nagle mnie sieklo. Oo nie spałam pół nocy. Oczywiście staram się nie wkręcać. Ale sądziłam że przy odstawianiu leków z czasem powinno być co raz lepiej?
Pani doktor mówiła że jak będzie okej to żebym nie wracała :D na razie nie byłam u niej jeszcze
Myszko, co ja Ci mogę powiedzieć. Ja już miałam lepszy okres, a tu zaś jakiś objaw wrócił I masz babo placek. Cała nerwa.
Jak odstawiałam paroksetynę (po mniej więcej 8 latach brania) to przez jakieś 2 ostatnie miesiące brałam już dosłownie "okruszki" leku, nie wiem jakąś 1/10 tabletki i czułam się w miarę ok. A jak odstawiłam zupełnie, pojawiły się jakieś duże stresy i niestety jebut znowu się wkręciłam na maksa. A zdawać by się mogło, że będzie ok. Jestem rok po tamtym dole, biorę inny lek, słabiutko działa, jeśli w ogóle, ale roboty nad sobą trochę zrobiłam. Różnie bywa. Góry, doły. Tygodnie, dni różnią się od siebie czasem bardzo uhuhuh Od w miarę normalnego samopoczucia, do lęków i rozpaczy.
Z jednej strony widzę, że dużo pracy przede mną nad akceptacją i przyzwoleniem, że niestety w nerwicy będą jeszcze nie raz ciężkie okresy i powrót cierpienia, z drugiej strony, żeby chemia mózgu po lekach samoistnie się unormowała potrzeba na prawdę sporo czasu. Trzymam kciuki za ciebie. Popracuj nad nastawieniem do objawów i przetrzymaj kochana! Poczekaj miesiąc, dwa i zobaczysz. Do prochów zawsze można wrócić.
Szklanka22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02

18 października 2017, o 12:27

Ja już nie wytrzymam z tym chyba. Teraz mam takie coś, że już kilka razy mi się zdarzyło, że jak mam jakąś myśl natrętną, to jak jestem sama, to sobie po cichu pod nosem mamroczę zaprzeczenie i raz się złapałam, że nie jestem pewna czy nie powiedziałam tej myśli, a tego zaprzeczenia nie myślałam, a ostatnio się złapałam, że właściwie sama nie wiem czy z rozpędu jakiejś myśli nie powiedziałam i zaraz te zaprzeczenia. Wczoraj znowu miałam jakąś myśl i zaczęłam sobie po cichu zaprzeczać, a zaraz za chwilę lęk, że może wypowiedziałam tę myśl, chociaż nie pamiętam, żebym słyszała coś innego niż zaprzeczenia i jestem prawie pewna, że tego nie mówiłam. To mi jakoś przeszło, przeczekałam ten lęk.
Ale później znowu takie coś w stylu, że jakaś okropna myśl chciała się stworzyć, mam wrażenie, że już w trakcie zaczęłam ją przerywać i jakby żeby ją przerwać zaczęłam sobie szeptać i zaraz sobie wkręciłam, że może tą myśl wypowiedziałam. Wydaje mi się, że nie, na pewno bym nie chciała czegoś takiego mówić, zwłaszcza, ze to złorzeczenie, ale od razu dostałam strasznego lęku i jak kiedyś wyczytałam, że złorzeczenia trzeba odwołać, to zaczęłam odwoływać, w razie gdyby to faktycznie zostało wypowiedziane i cały czas teraz mam ochotę ciągle to odwoływać, żeby to dobrze odwołać, boję się strasznie, dziś już miałam wielkie załamanie, że nie wiem, jak mam to wszystko ogarnąć.

Ogólnie miał ktoś może takie dziwne wątpliwości, ze nie wiedział już co myślał, a co sobie pod nosem gadał? To jakiś nowy objaw nerwicy u mnie może być? Wydaje mi się, że przez nią może takie wątpliwości, ale teraz już nie wiem jak mam sobie z tym radzić, jak ja może coś faktycznie z tych myśli wypowiadam.
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

18 października 2017, o 12:57

Ratunku! Ide sobie ulica i kogo spotkalam! Osobe z zespolem touretta! No nie! Plul ma okolo i przepraszal ludzi! A jesli ja tez mam ten zespół? Bo juz jako dziecko musialam okresowo chrzakac mrugac podrzucac glowa! Kilka tygodni i zniknelo na ponad 15 lat.a teraz trwa to juz kilka lat, te przymusy. Siedzę na lawce i jestem roztrzesiona. Chyba sie zwolnie z pracy bo juz nie daje rady.
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
Awatar użytkownika
Fitnesiara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 7 maja 2017, o 01:10

18 października 2017, o 13:14

U mnie leci 7 tydzien na paro. Lekarz powiedzial ze te leki odstawia sie na wiosne. Takze do tego czasu bede brac a pozniej finish z nimi no i oczywiscie ciagla praca nad soba i terapia. Takze jestem pozytywnie nastawiona. Wierze ze bedzie dobrze a takie nastawienie to polowa sukcesu :)
Success in life means living by your values :lov:
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

18 października 2017, o 13:19

Jaga pisze:
18 października 2017, o 12:18
Olalala pisze:
18 października 2017, o 10:53
Mysz pisze:
18 października 2017, o 09:04


Właśnie dwa dni po odstawieniu leku czułam już zawroty, brain zapy , bóle mięśni. Potem było stopniowo co raz lepiej a teraz znowu tak nagle mnie sieklo. Oo nie spałam pół nocy. Oczywiście staram się nie wkręcać. Ale sądziłam że przy odstawianiu leków z czasem powinno być co raz lepiej?
Pani doktor mówiła że jak będzie okej to żebym nie wracała :D na razie nie byłam u niej jeszcze
Myszko, co ja Ci mogę powiedzieć. Ja już miałam lepszy okres, a tu zaś jakiś objaw wrócił I masz babo placek. Cała nerwa.
Jak odstawiałam paroksetynę (po mniej więcej 8 latach brania) to przez jakieś 2 ostatnie miesiące brałam już dosłownie "okruszki" leku, nie wiem jakąś 1/10 tabletki i czułam się w miarę ok. A jak odstawiłam zupełnie, pojawiły się jakieś duże stresy i niestety jebut znowu się wkręciłam na maksa. A zdawać by się mogło, że będzie ok. Jestem rok po tamtym dole, biorę inny lek, słabiutko działa, jeśli w ogóle, ale roboty nad sobą trochę zrobiłam. Różnie bywa. Góry, doły. Tygodnie, dni różnią się od siebie czasem bardzo uhuhuh Od w miarę normalnego samopoczucia, do lęków i rozpaczy.
Z jednej strony widzę, że dużo pracy przede mną nad akceptacją i przyzwoleniem, że niestety w nerwicy będą jeszcze nie raz ciężkie okresy i powrót cierpienia, z drugiej strony, żeby chemia mózgu po lekach samoistnie się unormowała potrzeba na prawdę sporo czasu. Trzymam kciuki za ciebie. Popracuj nad nastawieniem do objawów i przetrzymaj kochana! Poczekaj miesiąc, dwa i zobaczysz. Do prochów zawsze można wrócić.
Jaga, Ty jesteś chyba moim klonem na tym foum :) Ja też brałam paro 8 lat, ostatnie chyba pół roku na ćwiartce tabletki co drugi dzień :DD odstawiłam, przyszedł stres I wszystko wróciło. Aczkolwiek tutaj nie wiem co było pierwsze, czy skutki odstawienne plus stres I wkręcenie się, czy stres ===> nerwica, ale obstawiam to pierwsze. A jaki teraz lek bierzesz? Ja obecnie nic nie biorę, jedynie łykam walerianę I ashwaghandę I ta druga na mnie dosyć dobrze działa, tzn. stałam się troche obojętna na niektóre rzeczy (w sumie to już nie wiem czy dobrze).
Awatar użytkownika
Fitnesiara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 7 maja 2017, o 01:10

18 października 2017, o 13:26

Olalala pisze:
18 października 2017, o 13:19
Jaga pisze:
18 października 2017, o 12:18
Olalala pisze:
18 października 2017, o 10:53


Myszko, co ja Ci mogę powiedzieć. Ja już miałam lepszy okres, a tu zaś jakiś objaw wrócił I masz babo placek. Cała nerwa.
Jak odstawiałam paroksetynę (po mniej więcej 8 latach brania) to przez jakieś 2 ostatnie miesiące brałam już dosłownie "okruszki" leku, nie wiem jakąś 1/10 tabletki i czułam się w miarę ok. A jak odstawiłam zupełnie, pojawiły się jakieś duże stresy i niestety jebut znowu się wkręciłam na maksa. A zdawać by się mogło, że będzie ok. Jestem rok po tamtym dole, biorę inny lek, słabiutko działa, jeśli w ogóle, ale roboty nad sobą trochę zrobiłam. Różnie bywa. Góry, doły. Tygodnie, dni różnią się od siebie czasem bardzo uhuhuh Od w miarę normalnego samopoczucia, do lęków i rozpaczy.
Z jednej strony widzę, że dużo pracy przede mną nad akceptacją i przyzwoleniem, że niestety w nerwicy będą jeszcze nie raz ciężkie okresy i powrót cierpienia, z drugiej strony, żeby chemia mózgu po lekach samoistnie się unormowała potrzeba na prawdę sporo czasu. Trzymam kciuki za ciebie. Popracuj nad nastawieniem do objawów i przetrzymaj kochana! Poczekaj miesiąc, dwa i zobaczysz. Do prochów zawsze można wrócić.
Jaga, Ty jesteś chyba moim klonem na tym foum :) Ja też brałam paro 8 lat, ostatnie chyba pół roku na ćwiartce tabletki co drugi dzień :DD odstawiłam, przyszedł stres I wszystko wróciło. Aczkolwiek tutaj nie wiem co było pierwsze, czy skutki odstawienne plus stres I wkręcenie się, czy stres ===> nerwica, ale obstawiam to pierwsze. A jaki teraz lek bierzesz? Ja obecnie nic nie biorę, jedynie łykam walerianę I ashwaghandę I ta druga na mnie dosyć dobrze działa, tzn. stałam się troche obojętna na niektóre rzeczy (w sumie to już nie wiem czy dobrze).

Ja mam takie pytanie do was wlasciwie. Jaki byl powod ze tak dlugo bralyscie te leki ? Slyszalam ze max do roku sie je bierze. Ja mam zamiar na wiosne z nich zejsc.
Success in life means living by your values :lov:
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

18 października 2017, o 13:37

Fitnesiara pisze:
18 października 2017, o 13:26
Olalala pisze:
18 października 2017, o 13:19
Jaga pisze:
18 października 2017, o 12:18


Jak odstawiałam paroksetynę (po mniej więcej 8 latach brania) to przez jakieś 2 ostatnie miesiące brałam już dosłownie "okruszki" leku, nie wiem jakąś 1/10 tabletki i czułam się w miarę ok. A jak odstawiłam zupełnie, pojawiły się jakieś duże stresy i niestety jebut znowu się wkręciłam na maksa. A zdawać by się mogło, że będzie ok. Jestem rok po tamtym dole, biorę inny lek, słabiutko działa, jeśli w ogóle, ale roboty nad sobą trochę zrobiłam. Różnie bywa. Góry, doły. Tygodnie, dni różnią się od siebie czasem bardzo uhuhuh Od w miarę normalnego samopoczucia, do lęków i rozpaczy.
Z jednej strony widzę, że dużo pracy przede mną nad akceptacją i przyzwoleniem, że niestety w nerwicy będą jeszcze nie raz ciężkie okresy i powrót cierpienia, z drugiej strony, żeby chemia mózgu po lekach samoistnie się unormowała potrzeba na prawdę sporo czasu. Trzymam kciuki za ciebie. Popracuj nad nastawieniem do objawów i przetrzymaj kochana! Poczekaj miesiąc, dwa i zobaczysz. Do prochów zawsze można wrócić.
Jaga, Ty jesteś chyba moim klonem na tym foum :) Ja też brałam paro 8 lat, ostatnie chyba pół roku na ćwiartce tabletki co drugi dzień :DD odstawiłam, przyszedł stres I wszystko wróciło. Aczkolwiek tutaj nie wiem co było pierwsze, czy skutki odstawienne plus stres I wkręcenie się, czy stres ===> nerwica, ale obstawiam to pierwsze. A jaki teraz lek bierzesz? Ja obecnie nic nie biorę, jedynie łykam walerianę I ashwaghandę I ta druga na mnie dosyć dobrze działa, tzn. stałam się troche obojętna na niektóre rzeczy (w sumie to już nie wiem czy dobrze).

Ja mam takie pytanie do was wlasciwie. Jaki byl powod ze tak dlugo bralyscie te leki ? Slyszalam ze max do roku sie je bierze. Ja mam zamiar na wiosne z nich zejsc.
Fitnersiara, lekarz przepisywał to brałam. Wiem, że to był błąd, ale skąd mogłam wiedzieć? Ufałam wtedy lekarzowi. Jest tak jak piszesz, powinno się je brać maks. do roku czasu.
Awatar użytkownika
Fitnesiara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 7 maja 2017, o 01:10

18 października 2017, o 13:45

Olalala pisze:
18 października 2017, o 13:37
Fitnesiara pisze:
18 października 2017, o 13:26
Olalala pisze:
18 października 2017, o 13:19


Jaga, Ty jesteś chyba moim klonem na tym foum :) Ja też brałam paro 8 lat, ostatnie chyba pół roku na ćwiartce tabletki co drugi dzień :DD odstawiłam, przyszedł stres I wszystko wróciło. Aczkolwiek tutaj nie wiem co było pierwsze, czy skutki odstawienne plus stres I wkręcenie się, czy stres ===> nerwica, ale obstawiam to pierwsze. A jaki teraz lek bierzesz? Ja obecnie nic nie biorę, jedynie łykam walerianę I ashwaghandę I ta druga na mnie dosyć dobrze działa, tzn. stałam się troche obojętna na niektóre rzeczy (w sumie to już nie wiem czy dobrze).

Ja mam takie pytanie do was wlasciwie. Jaki byl powod ze tak dlugo bralyscie te leki ? Slyszalam ze max do roku sie je bierze. Ja mam zamiar na wiosne z nich zejsc.
Fitnersiara, lekarz przepisywał to brałam. Wiem, że to był błąd, ale skąd mogłam wiedzieć? Ufałam wtedy lekarzowi. Jest tak jak piszesz, powinno się je brać maks. do roku czasu.
Dzieki Kochana za odpowiedz. Kurcze nie rozumiem dlaczego w ogole dopuszczaja takich konowalow aby leczyc ludzi. Bez wiedzy o nerwicy tylko leki i nara. Ja na szczescie trafilam na dobrego lekarza, ktory jest bardzo za terapia a na leki sama sie zdecydowalam bo z poczatku nie wyrabialalm. Teraz koncentruje sie na sobie. Duzo pracy i wysilku juz wlozylam. Mam nadzieje ze jestem na dobrej drodze :)
Success in life means living by your values :lov:
Szklanka22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02

18 października 2017, o 14:03

beautiful_kate pisze:
18 października 2017, o 12:57
Ratunku! Ide sobie ulica i kogo spotkalam! Osobe z zespolem touretta! No nie! Plul ma okolo i przepraszal ludzi! A jesli ja tez mam ten zespół? Bo juz jako dziecko musialam okresowo chrzakac mrugac podrzucac glowa! Kilka tygodni i zniknelo na ponad 15 lat.a teraz trwa to juz kilka lat, te przymusy. Siedzę na lawce i jestem roztrzesiona. Chyba sie zwolnie z pracy bo juz nie daje rady.
To przestań chrząkać, mrugać czy co tam robisz ;) Trochę się popilnuj, w końcu przejdzie. Ja tu widzę zachowanie nerwicowe. Też w zeszłym roku miałam epizod z chrząkaniem, najpierw było mówienie nie, a przymus miałam mówić coraz głośniej, pomyślałam, że wyjdę na wariatką przed współlokatorkami i w sumie dla mnie też to normalnie nie było, o nerwicy jeszcze nie słyszałam, choć nie jestem pewna czy to już była nerwica, przestałam ciągle to gadać, to w chrząkanie przeszło, jak się zrobiło dziwnie już przy ludziach co chwilę chrząkać, to przeistoczyło się w zaciskanie powiek, mruganie. Kiedyś siedziałam w samochodzie i przechodził jakiś facet i mi odmrugał :shock: od razu się za siebie wzięłam i po trochu to przerwałam. Teraz mam nerwicę i chrząkanie wróciło, chociaż nawet nie zawsze zauważam. Mam natrętne myśli typu, że jak coś powiem, to coś się stanie i cały czas w myślach na to mówię nie, bo jak nie zaprzeczę, to się boję, że na coś dam przyzwolenie i raz jak mówiłam zdanie, a nie chciałam go przerwać, żeby sobie pomyśleć, że nie, to to nie przypadkiem dopowiedziałam na końcu tego zdania, właśnie jak jakiś tik :pp Śmieję się z tego, bo to nerwicowa głupawka, nie podejrzewam u siebie akurat zespołu touretta. Możesz wyluzować, bo to nerwicowe zachowanie u Ciebie, ludzie mają różne sposoby na pozbycie się napięcia, a później to się utrwala. To kompulsje.
Szklanka22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02

18 października 2017, o 14:15

Jeśli chodzi o tabletki. Faktycznie głupie myśli po nich znikają czy po prostu nie odczuwa się po nich takiego lęku?

Coraz bardziej się zastanawiam nad wizytą u psychiatry, chociaż może powinnam zacząć od psychologa, ale już przestaję wyrabiać, nie daję sobie rady, czuję, że mnie wszystko powoli zaczyna przerastać, skoda mi czasu, bo żyję nerwicą, a niektórych myśli nie potrafię zignorować, jestem często przybita, że nie chce mi się nawet ogarnąć obowiązków w domu, boję się, że jeszcze przez to w jakąś depresję wpadnę, serce mnie pobolewa, boję się, że z tych nerwów w końcu wyniszczę organizm :(:
Awatar użytkownika
Fitnesiara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 7 maja 2017, o 01:10

18 października 2017, o 14:25

Szklanka22 pisze:
18 października 2017, o 14:15
Jeśli chodzi o tabletki. Faktycznie głupie myśli po nich znikają czy po prostu nie odczuwa się po nich takiego lęku?

Coraz bardziej się zastanawiam nad wizytą u psychiatry, chociaż może powinnam zacząć od psychologa, ale już przestaję wyrabiać, nie daję sobie rady, czuję, że mnie wszystko powoli zaczyna przerastać, skoda mi czasu, bo żyję nerwicą, a niektórych myśli nie potrafię zignorować, jestem często przybita, że nie chce mi się nawet ogarnąć obowiązków w domu, boję się, że jeszcze przez to w jakąś depresję wpadnę, serce mnie pobolewa, boję się, że z tych nerwów w końcu wyniszczę organizm :(:
Glupie mysli ci nigdy nie znikna, bo kazdy je ma nawet ludzie bez nerwicy. Chodzi o to jak do nich sie podchodzi. Mi w sumie to nie wiem co pomaga, czy tabletki czy terapia czy czas ze juz sie z tym oswoilam czy praca nad soba. Ale w sumie to nie wazne, wazne zeby z tego wyjsc. Tabsy to raczej wyciszaja, zminiejszaja lek. A durne mysli zawsze bede moj terapeuta tez je ma. Nie ma zloteg srodka na mysli, tutaj i wylacznie trzeba pracowac nad swoja psychika.
Success in life means living by your values :lov:
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

18 października 2017, o 14:29

Szklanka22 pisze:
18 października 2017, o 14:15
Jeśli chodzi o tabletki. Faktycznie głupie myśli po nich znikają czy po prostu nie odczuwa się po nich takiego lęku?
Dołączam się do pytania. Wiem, że tabletki naszych myśli nie wyłączą w magiczny sposób, ale co one dają? Uspokojenie? Wyciszenie czy nadmiar energii?
ODPOWIEDZ